Co może uratować naszą planetę? Nie papierowe słomki, a skrócony tydzień pracy

Wraz z niedawną falą upałów, które niepodważalnie są jednym z następstw zmian klimatu i globalnego ocieplenia, wielu zadaje sobie pytanie: co zrobić, aby zredukować negatywny wpływ człowieka na środowisko naturalne Ziemi? Wyeliminowaliśmy plastikowe słomki i nie bierzemy jednorazówek w supermarketach. Walczymy z marnotrawstwem żywności i kupujemy lokalnie. Używamy butelek wielorazowego użytku i napełniamy je wodą z kranu. Choć wszystkie te działania mogą przynieść pozytywny skutek, nie są jednak wystarczające, aby umożliwić prawdziwie znaczący postęp w hamowaniu katastrofalnych zmian klimatu panującego na Ziemi. Potrzebne są strukturalne zmiany społeczno-ekonomiczne zakrojone na szeroką skalę. Jedną z nich może być… skrócenie czasu pracy.
Badacze nawołują do powszechnego ustanowienia 4-dniowego tygodnia pracy.

Raport zespołu badaczy z Political Economy Research Institute przy University of Massechusetts konkluduje, że skrócenie czasu pracy o 10 proc. zredukuje nasz ślad węglowy o 14,6 proc.
Jeżeli z tygodnia pracy usuniemy jeden dzień, ślad węglowy zmaleje o 36,6 proc.
Analizy przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych, gdzie pod względem ilości godzin pracuje się więcej niż w Europie, wykazały, iż to nie skrócenie dnia pracy czy wydłużenie urlopów, ale właśnie 4-dniowy tydzień pracy przyniósłby największe korzyści dla środowiska naturalnego.

Pracując mniej, produkujemy mniej dóbr i usług, zużywając mniej cennych zasobów. Ograniczamy także ich zużycie w procesie docierania do miejsca pracy i przebywania w nim: w mniejszym stopniu korzystamy z wysokoemisyjnego transportu i biur zużywających dużo energii. Krótszy tydzień pracy oznacza też mniejszą zależność od oszczędzających czas, ale nadwyrężających stan naszego środowiska usług – będziemy jeść mniej jedzenia na wynos, które dostarczane jest do biur w plastikowych opakowaniach, i mniej czasu spędzimy w samochodach, autobusach, w metrze i w pociągach.

Samo skrócenie tygodnia pracy jednak nie wystarczy. Jeżeli dodatkowy dzień wolnego wykorzystamy na dalekie podróże zanieczyszczającymi powietrze środkami transportu czy wizytę w centrum handlowym i bezmyślne zakupy, z punktu widzenia środowiska nic się nie zmieni, a może jeszcze pogorszy.
Potrzebne są zarówno odgórne działania, jak i oddolna potrzeba ludzi do spędzania dodatkowego dnia wolnego w sposób, który nie skrzywdzi środowiska.

Dobra wiadomość jest taka, że, według licznych badań, gdy ludzie mają więcej czasu wolnego, chętniej spędzają go na niskoemisyjnych zajęciach. Inaczej prezentuje się kwestia infrastruktury, która umożliwiłaby branie w nich udziału. Potrzebne są między innymi ścieżki rowerowe, parki i tereny zielone, biblioteki, działki rekreacyjne, domy kultury i obiekty sportowe.

Katastrofa klimatyczna to dla wielu wciąż odległa perspektywa lub zupełnie abstrakcyjne zagrożenie. Takie same często zdają się też być środki, do których stosowania nawołują rządy, media i organizacje prośrodowiskowe. Tymczasem potrzebujemy teraz rozwiązań, których efekty będą dostrzegalne po niedługim czasie, ale ich pozytywny wpływ na środowisko naturalne będzie długofalowy. Skrócony tydzień pracy jest być może jednym z nich.
Tekst: AO