Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Rozczarowujące COP27. Z jednej strony przełomowa decyzja, z drugiej upadek ambicji

Nastroje po zakończonym w Szarm el-Szejk szczycie klimatycznym ONZ są raczej mało entuzjastyczne. Chociaż ostatecznie podpisano porozumienie 'ostatniej szansy', to nie trudno odnieść wrażenie, że ambicje krajów są coraz mniejsze...
.get_the_title().

Konferencja klimatyczna COP27 zakończyła się w niedzielę. Na dwutygodniowe rozmowy zjechali się delegaci z ponad 200 państw. Głównym tematem był fundusz strat i szkód. Ponad 30 lat bogate kraje unikały odpowiedzialności za podniesienie się temperatury na świecie, czego efektem są katastrofy w krajach rozwijających się – to właśnie najbiedniejsi ponoszą najgorsze konsekwencje zmian klimatycznych.

W dniu otwarcia COP27 w egipskim Szarm el-Szejk kraje bogate i rozwijające się jednogłośnie zgodziły się na włączenie finansowania strat i szkód do programu konferencji. To historyczny moment w negocjacjach klimatycznych. Taka decyzja otwiera dyskusję na temat oddzielnego międzynarodowego funduszu oraz ustaleń finansowych, które byłyby wsparciem dla krajów wyspiarskich i tych na wczesnym etapie uprzemysłowienia – pisaliśmy w F5.

Decyzja w sprawie strat i szkód bez wątpienia jest przełomowym momentem. Rozmowy trwały całą noc i ostatecznie o 9:00 czasu lokalnego podpisano porozumienie. Wiadomo już zatem, że bogatsze narody będą rekompensować biedniejszym straty poniesione z powodu zmian klimatu.

Nie ustalono jednak, jak ma się to odbywać, jak finansowana i zorganizowana będzie ta pomoc. Szczegóły mają zostać ustalone w 2023 roku, fundusz najpewniej będzie gromadził pieniądze z szerokiego zakresu źródeł (z banków rozwoju i innowacyjnych rozwiązań, takich jak podatki od paliw kopalnych lub linii lotniczych).

Jeszcze przed rozpoczęciem konferencji klimatycznej było wiadomo, że nie będzie to wydarzenie spokojne. Obecność na szczycie odwołali niektórzy goście, Greta Thunberg nazwała szczyt 'forum greenwashingu’, kontrowersje wzbudzało również zatrzymanie aktywistów ekologicznych i obecność Coca-Coli jako sponsora COP27. Same obrady były bardzo napięte i gwałtowne. I niestety mało entuzjastyczne.

Wcześniejsze szczyty charakteryzowały się ambitnymi celami, rzeczywistość jednak zweryfikowała pięknie brzmiące plany. Jednym z nich była konieczność ograniczenia ocieplenia klimatu do maksymalnie 1,5 stopnia Celsjusza w porównaniu do czasów przedindustrialnych – to zapis z wielokrotnie przywoływanych porozumień paryskich z 2016 roku.

Jest bardzo prawdopodobne, że przekroczymy ten wskaźnik wzrostu w ciągu pięciu lat. Równie niepokojące są wskaźniki produkcji odpadów czy emisyjności. Kolejne raporty już teraz pokazują, że rządy i firmy nie będą w stanie zrealizować obiecanych celów dotyczących neutralności czy użycia tworzyw z recyklingu.

Najbardziej rozczarowujące jest jednak to, że podczas COP27 nie zdecydowano się wzmocnić i przyspieszyć wysiłków związanych ze stopniowym wycofywaniem się z paliw kopalnych. Wiele krajów i organizacji (w tym Unia Europejska) naciskały na poruszenie tego wątku i zobowiązanie do minimalizowania zużycia ropy naftowej, gazu ziemnego i węgla. Deklaracja z Egiptu nawołuje jedynie do rozwijania i propagowania odnawialnych źródeł energii, jednocześnie planuje nie obniżać produkcji i zużycia paliw kopalnych i korzystać z technologii wychwytywania dwutlenku węgla (według ekspertów metoda ta przynosi słabe efekty).

Porozumienie w sprawie strat i szkód to krok w dobrą stronę, ale jeżeli szybko nie zmniejszymy emisji, istnieje ryzyko, że stanie się ono 'funduszem na koniec świata – skomentował Manuel Pulgar-Vidal z WWF.

Tekst: AC
Zdjęcie: twitter.com/COP27

Zmiany Klimatu