Amerykańska niania jedną z najwybitniejszych fotografek XX wieku. Niezwykła historia Vivian Maier
Twórczość Vivian Maier została ujawniona przypadkiem. W 2007 roku sprzedano rzeczy z nieopłacanego schowka na popularnej w Stanach Zjednoczonych aukcji 'kupujesz w ciemno’. Stare walizki okazały się wypełnione fotografiami.
Odkryto ponad 100 tys. zdjęć wykonanych głównie w Chicago i w Nowym Jorku. Większość w formie negatywów.
Prace tej niepozornej opiekunki do dzieci okazały się jednym z najważniejszych odkryć w historii fotografii. Dzięki nim Vivian Maier zyskała miano najsłynniejszej fotografki ulicznej XX wieku. Jak to możliwe, że jej zdjęcia ujrzały światło dzienne dopiero wiele lat po śmierci autorki, a kolejni pracodawcy nie wiedzieli, że zatrudniają utalentowaną artystkę?
Vivian Dorothy Maier, a właściwie Dorothée Viviane Thérèse Maier, urodziła się 1 lutego 1926 roku w Nowym Jorku, gdzie po ukończeniu szkoły rozpoczęła pracę jako opiekunka.
Jej wychowankowie określali ją jako ekscentryczną Mary Poppins, która często w ramach spaceru zabierała podopiecznych w niezbyt bezpieczne miejskie zaułki, by fotografować uliczne życie.
Trudno uwierzyć, że nikogo nie dziwił fakt urządzania w cudzej łazience ciemni fotograficznej, w której wywoływała czarno-białe filmy, trzymała odczynniki chemiczne i robiła odbitki. Nigdy nie pokazywała swoich zdjęć – fotografia była dla niej medium tak prywatnym, że setki stworzonych obrazów trafiły do szerszej publiczności dopiero po jej śmierci.
Określano ją jako osobę skrytą i żyjącą poza światem. To, co robiła, traktowała jako sprawę głęboko osobistą, o czym mógł świadczyć chociażby fakt montowania dodatkowych zamków w wynajmowanych pokojach i kwaterach. W jej pracach odnajdujemy niespotykane jak na tamte czasy kompozycje. Fotografie Mayer to zapiski z życia ulicy, czarno-białe wycinki miejsce zapomnianych, często brudnych i zmarginalizowanych, ukazujących prawdziwe oblicze ludzi. Na swoich fotografiach obnażała prawdę o społeczeństwie, podziałach rasowych, klasach społecznych czy nierówności.
Zdjęcia Maier zdradzają sympatię do biednych – być może z powodu emocjonalnej więzi, jaką czuła z tymi, którzy codziennie walczyli o przetrwanie. Nie ma tu miejsca na upiększenia lub zbędną dekoracyjność.
Fotografując, podchodziła naprawdę blisko. Przełamując dystans, zgłębiała prawdziwą naturę swoich modeli.
Oprócz setek portretów i rolek kliszy wypełnionych osobliwą obserwacją społeczeństwa, Maier tworzyła 'packshoty’ z napotkanych przedmiotów – martwe natury, na które składały się nierzadko śmieci, niedopałki, porzucone buty i inne resztki ludzkiej aktywności. Jej prace można uznać za jedną z najobszerniejszych amerykańskich kronik drugiej połowy XX wieku.
Obecnie dorobek fotografki jest archiwizowany i katalogowany z myślą o przyszłych pokoleniach.
Większość obrazów znajdujących się w muzeach nie pochodzi z odbitek wykonanych przez Maier, ale z nowych skanów przygotowanych na podstawie jej negatywów.
To naturalnie prowadzi do kwestii rozważań na temat intencji artysty. Co wydrukowałaby Vivian? W jaki sposób? Dlaczego akurat to ujęcie? Nie znamy odpowiedzi na te pytania, bo jedynym źródłem informacji, jakie pozostało, są jej osobiste notatki oraz nieliczne zdjęcia, które udało jej się wywołać, gdy posiadała na to fundusze.
Analizując twórczość Maier, warto zastanowić się, czym jest prawdziwa pasja i jak ma się ona do wszechobecnego współcześnie epatowania wizerunkiem. Czy jako twórcy nie poświęcamy przypadkiem więcej czasu na dzielenie się niż na samo tworzenie? Warto to rozważyć, planując zgromadzenie tak obszernego dorobku artystycznego, jakim mogła, lecz nie chciała, pochwalić się ta niezwykła twórczyni.
Tekst: APS