MUJI prezentuje mikroapartamenty dla pracowników metropolii
Projekt mieszkań powstał w ramach corocznej chińskiej wystawy „House vision”. Do udziału w niej zapraszani są architekci, projektanci i duże firmy. Ich zadaniem jest wspólne wypracowanie i przedstawienie idei oraz projektu domu, który odzwierciedlać będą kierunki i trendy, w jakich zmierza lifestyle mieszkańców Chin i związane z tym potrzeby mieszkaniowe.
Każda z konstrukcji miała uwzględnić zoptymalizowanie takich czynników jak kwestia zużycia energii, kosztów zamieszkania, przemieszczania się do pracy i wykorzystania sztucznej inteligencji.
Koncept na zlecenie MUJI zaprojektował japoński architekt Go Hasegawa. W jego prototypowym mieszkaniu mogą zamieszkać nawet 4 osoby, a dla każdej z nich znajdzie się tam wydzielona, prywatna przestrzeń. Jest to możliwe dzięki zachowaniu pionowej, kilkupoziomowej struktury, gdzie na samym dole znajduje się wspólna przestrzeń z kuchnią i łazienką, a na górze – na konstrukcjach z belek i metalu – umiejscowione są drewniane boxy sypialniane. W każdym z nich jest miejsce na regały, łóżko i biurko.
Oczywiście całość ich wyposażenia pochodzi z asortymentu firmy MUJI.
MUJI swoim konceptem nawiązuje do chińskiej tradycji wspólnego mieszkania, która kiedyś stanowiła normę w tym kraju. Firma uznała, że takie rozwiązanie doskonale sprawdzi się też współcześnie.
W gęsto zaludnionych miastach istnieje bowiem duży problem mieszkaniowy.
MUJI zwróciło uwagę, że borykają się z nim również ich pracownicy, którzy często muszą dojeżdżać nawet po 3 godziny do pracy. Dzieje się tak dlatego, że brakuje miejsca na powstawanie nowych inwestycji mieszkaniowych w dogodnej lokalizacji w metropolii, a jeśli nawet takie się pojawią – ceny czynszu czy wynajmu są zaporowe.
Apartamenty stworzone przez Go Hasegawę nie mają nic wspólnego z wizją, która wielu z nas pewnie rysuje się na myśl o wynajmie mieszkania z współlokatorami.
Tym samym pojawiają się głosy, że warto przyjrzeć się takiemu rozwiązaniu nie tylko w kontekście pracowników metropolii, ale chociażby akademików czy hosteli.
I chyba właśnie rozszerzylibyśmy trochę pole zastosowania tego projektu na inny użytek. Spędzanie 24 godzin na dobę z naszymi współpracownikami – przy całej naszej korporacyjnej miłości do nich – wydaje nam się trochę ryzykowne 🙂
Tekst: Kinga Dembińska