Pokaż nam swój dyplom. Dominik Nawrocki
Dominik pracował jako art director w agencji reklamowej oraz w brytyjskim wydawnictwie, gdzie zajmował się projektowaniem okładek do książek dla dzieci. Obecnie współpracuje z magazynem „Pismo” jako ilustrator. Zdarza mu się napisać piosenkę disco polo.
F5: Jak długo zajmujesz się grafiką, w jaki sposób złapałeś bakcyla?
Dominik Nawrocki: Zawodowo od 7 lat. Rysuję od dziecka, zaczęło się od Kaczora Donalda i desek rozdzielczych samochodów. W rodzinie dobrze rysuje też mój tata i dziadek, który tworzy fotorealistyczne pastele.
Co robisz na co dzień?
Wieczorami staram się rysować, w ciągu dnia pracuję w agencji reklamowej. Chciałbym też nauczyć się tatuować, ale na razie boję się wbić igłę w czyjąś skórę.
Masz na swoim koncie jakieś współprace z markami lub innymi artystami?
Tak, z własną ubraniową – losanimales. Jeśli chodzi o innych artystów, to przypominam sobie tylko nieżyjącego już niestety Tomasza Pułkę, nagradzanego, młodego poetę, który chciał pomóc mi w wydaniu tomiku poezji. Pisarze i poeci to w końcu też artyści.
Dlaczego zdecydowałeś się na wybór grafiki jako środka przekazu?
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, nie jest to też jedyny środek mojego wyrazu – są jeszcze wspomniane wyżej piosenki disco polo.
Jakie masz plany na swoją dalszą, artystyczną przyszłość?
Planuję dokończyć pisanie i ilustrowanie książki dla dzieci, która w tym roku została wyróżniona przez Wydawnictwo Dwie Siostry w konkursie na książkę dla dzieci „Jasnowidze 2018”. Chciałbym też więcej ilustrować dla czasopism.
Co Cię inspiruje?
Rzeczywistość, sytuacje z życia codziennego. Oprócz tego malarstwo Bruegela Starszego i Boscha.
Twoi ulubieni graficy/artyści?
Nie mam ulubionych artystów, ale jeśli chodzi o malarzy, to bardzo lubię Andrzeja Wróblewskiego i Marcina Maciejowskiego.
Ulubiona praca (obraz/grafika/rzeźba) i dlaczego?
To samo dotyczy ulubionych dzieł. Trudno jest zdecydować, które lubi się najbardziej. Ostatnio bardzo spodobały mi się sztuki performatywne – przyczyniła się do tego choreografka Ula Sicle i performens jej autorstwa w CSW. Bardzo też żałuję, że nie miałem okazji zobaczyć na żywo „Chodzących chlebów” Janka Simona. Myślę, że miałyby szansę stać się moim ulubionym dziełem.
Więcej prac Dominika znajdziecie na jego stronie i Instagramie.
Chcecie zaprezentować u nas swoje prace? Piszcie do dominika.kurska@fpiec.pl