5 najciekawszych przykładów architektury modernistycznej we Wrocławiu
Architektura modernistyczna do niedawna była zupełnie niedoceniana i niezauważana, a przez laików nazywana wręcz smutną i kanciastą. Polakom kojarzyła się najczęściej z okresem PRL-u, a więc z szarością i prowizorką. Skąd więc nagle taki boom na architekturę modernistyczną? Dlaczego nagle wszyscy jarają się jej surowymi kształtami i walczą o zaliczenie kolejnych budynków w poczet miejskich zabytków? Przyczyny tego zjawiska mogą być różne. Na pewno wzrosła świadomość znaczenia przestrzeni miejskiej w życiu przeciętnego mieszkańca i nastąpiło zmęczenie przesyconym reklamami i przypadkiem krajobrazem. Być może boom na modernizm to także zwyczajna tęsknota za spójną, przemyślaną, niekrzykliwą, ale silną w formie i wyrazie architekturą miejską. Modernistyczna koncepcja tworzenia projektów wyczyszczonych z jakiegokolwiek kontekstu historycznego oraz wszelkiej stylizacji współcześnie brzmi naprawdę świeżo. Przyjrzyjmy się jej najciekawszym, wrocławskim przykładom. Pomyślcie o nich, planując niedzielny spacer we Wrocławiu.
1. Audytorium Chemii Uniwersytetu Wrocławskiego
Zabytkowy, modernistyczny budynek, zachowany w prawie idealnym stanie, z oryginalnymi korytarzami oraz przeszkolonym łącznikiem. Niestety wyłączony z użytku ze względów BHP. Wielka szkoda, że miasto pozwala mu niszczeć przez kolejny rok. To naprawdę unikatowy przykład architektury tego typu. W zeszłym roku z jego przestrzeni skorzystał znany wrocławski festiwal Survival. Budynek na chwilę odrodził się dzięki obecności artystów i widzów.
2. Budynki mieszkalne przy placu Grunwaldzkim
Nazywane są wrocławskim Manhattanem lub „Sedesowcami” – zaprojektowała je Jadwiga Grabowska-Hawrylak. To najsłynniejsze wrocławskie fasady, charakterystyczne ze względu na układ imponujących, betonowych balkonów.
Absolutny kanon wrocławskich, modernistycznych dokonań.
Bazowy element wszystkich miejskich pejzaży miasta. Niedawno odnowiony, choć nie do końca, ponieważ do całości kompleksu należą nie tylko wieżowce, ale również niższe budynki o przeznaczeniu usługowym. Mimo że ich rewitalizacja była niepełna, ciągle nie tracą dawnego, monumentalnego blasku.
3. Mezonetowiec
Kolejny niesamowicie spójny i oryginalny projekt słynnej Jadwigi Grabowskiej-Hawrylak. „Namiastka domu jednorodzinnego w samym sercu miasta” – miała powiedzieć przy pracach nad projektem Mezonetowca. Wzorowany na architekturze Le Corbusiera i jego „maszynach do mieszkania”. Jego nazwa pochodzi od francuskiego słowa maisonette, określającego dwupoziomowe mieszkanie. Obecnie w opłakanym stanie, oblepiony wielkoformatowymi reklamami, z malowanymi „na dziko” i fragmentarycznie zewnętrznymi balkonami fasady oraz fatalnym pod względem wykonania i wydźwięku kibicowskim graffiti na bocznej ścianie. Wspaniały zabytek modernizmu czekający na ratunek.
4. Renoma
Ma tyluż zwolenników co przeciwników. Po remoncie trzeba przyznać, że reprezentuje modernizm „na bogato”. Co najważniejsze budynek zachował kształt i główną bryłę. Został zaprojektowany w 1930 r. pod szyldem Warenhaus Wartheim i pochłonął legendarne nakłady finansowe. Podobno na zamówienie sprowadzono belgijskie szkło, ceramiczne gzymsy, płatkowe złoto, kwiatony i rzeźby na elewacji. Można uznać, że udało się zachować resztki dawnego splendoru, zwłaszcza z zewnątrz.
Jedno z flagowych dzieł europejskiego modernizmu.
5. Trzonolinowiec
To chyba najbardziej znany, modernistyczny eksperyment w Polsce. W latach 60. architekci Andrzej Skorupa i Jacek Burzyński postanowili wymyślić na nowo konstrukcję i formę wieżowca mieszkalnego. Jego trzon miała stanowić betonowa wieża. Konstrukcja stanowiła podporę dla stalowych lin, na których zawieszano kolejne stropy dwunastu pięter. Wszystko działało całkiem nieźle, dopóki przy silniejszych wiatrach budynek nie zaczął się chwiać…
W latach 70. musiał przejść gruntowny remont, podczas którego zyskał bardziej tradycyjną konstrukcję szkieletu. Wina podobno nie tkwiła w samym pomyśle i obliczeniach projektantów, ale w słabej jakości materiałach użytych do budowy. Budynek dziś wygląda na zniszczony, przechodząc obok niego trudno zdać sobie sprawę, że jest to zabytek. Czeka na swoją drugą szansę.
Poza wymienionymi przykładami wrocławskiego modernizmu warto by jeszcze wspomnieć o budynku Kameleona, całym osiedlu WUWA, obecnym budynku Banku Zachodniego w rynku, Hali Stulecia i wielu innych. Wpadajcie do Wrocławia na wycieczkę szlakiem modernistycznej architektury!