Nawet lekkie zaburzenie rytmu snu może prowadzić do zachowań odchodzących od normy – mówią naukowcy

Zmuszanie „nocnych marków” i „rannych ptaszków” do pracy w godzinach nieodpowiadających ich zegarowi biologicznemu ma bardzo niekorzystne konsekwencje.
.get_the_title().

Elastyczny czas pracy i możliwość decydowania przez pracowników o godzinach zawodowej aktywności są dużo ważniejsze, niż się pozornie wydaje. Dziennikarka Linda Geddes postanowiła nagłośnić ostatnio to zagadnienie w oparciu o pracę naukową „The Morality of Larks and Owls: Unethical Behavior Depends on Chronotype as Well as Time of Day”.

Płynące z publikacji wnioski jasno sugerują, że człowiek wytrącony ze swojego naturalnego zegara biologicznego staje się dużo bardziej podatny na zachowania… nieetyczne i dewiacyjne.

Geddes zwróciła uwagę na problem podczas Hay Festival, gdzie w trakcie swojego wykładu sygnalizowała konieczność wprowadzania przez firmy elastycznych godzin pracy. Wszystko dlatego, że chronotyp (preferowany okres aktywności w ciągu dnia) personelu sprowadza się zazwyczaj do dwóch trybów. Jedna grupa najlepszy nastrój i wydajność przejawia o poranku, podczas gdy druga w późniejszych porach dnia. Co więcej, kłopotliwa sytuacja występuje też, gdy szef jest „rannym ptaszkiem”, a pracownik „nocnym markiem”. Bardzo często zdarza się wtedy, że w oczach przełożonego podwładny oceniany jest jako mniej kompetentny.

Szczyty aktywności (logiczne rozumowanie o późnym poranku, rozwiązywanie problemów wczesnym popołudniem) i jej spadki (popołudnie po lunchu) są dla ludzi w miarę podobne, jednak nieco przesunięte w czasie dla obu powyższych grup. Bycie przymuszanym do wczesnego wstawania, gdy doskonałą formę odczuwamy nocą odbija się też na długości i jakości snu. No właśnie, więc jakie są konsekwencje życia wbrew sobie według powyższego badania?

fot. dailybeast.com

Przede wszystkim większa podatność na nieetyczne i odstępujące od normy zachowania.

W ich zakres wchodzi bycie niemiłym, znęcanie się nad współpracownikami a nawet, w skrajnych przypadkach, fałszowanie paragonów, zwłaszcza w nienaturalnych dla nas godzinach.

Podobny wpływ ma także dawka snu mniejsza niż 6 godzin, mająca negatywny wpływ na korę mózgową, czyli region odpowiedzialny m.in. za ludzką samokontrolę.

Innym ważnym zagadnieniem, które poruszyła Geddes jest też fakt przebywania (w tym przypadku przez Brytyjczyków) w zamkniętych pomieszczeniach nawet przez 90 proc. dnia, skrajnie ograniczający kontakt z naturalnym światłem. Ma to fatalny wpływ na równowagę organizmu i zasypianie, zwłaszcza że dodatkowo ciało wystawione jest przez długie godziny wieczorne na sztuczne oświetlenie. Remedium na ten problem stanowi według niej delikatne, przytłumione światło ze świec bądź specjalnych lamp, które sprzyja odprężeniu i naturalnemu wprowadzeniu organizmu w stan sennego wyciszenia.

Według badań GSE już dłuższa chwila kontaktu ze światłem dziennym poprawia nastrój i pozwala później zasnąć dużo szybciej (wśród badanej grupy w 18 minut na tle 45 minut u osób, które przebywały w tych godzinach w pomieszczeniu).

Tekst: WM

FUTOPIA