Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Singapur obniża tolerancję wobec fake newsów. Za dezinformację można trafić do więzienia

To jeszcze podwyższanie standardów bezpieczeństwa czy już cenzura?
.get_the_title().

Choć dezinformacja towarzyszy ludzkości od wieków, problem jeszcze nigdy nie był tak poważny, jak teraz – a to ze względu na skalę działania mediów. Fake newsy są wszędzie i przybierają zróżnicowaną postać. Z jednej strony mogą stanowić tylko niewinną plotkę, umieszczoną na łamach serwisu plotkarskiego. Jedyną konsekwencją będzie w tym przypadku stracony czas użytkowników, którzy dadzą się nabrać na clickbaitowy tytuł. Z drugiej jednak strony fałszywe informacje mogą kształtować światopogląd obywateli, a tym samym wpływać na wynik demokratycznych wyborów. Jak temu zapobiegać?

Problem polega na tym, że kontrowersyjna informacja zawsze rozejdzie się szerzej niż ewentualne sprostowanie. Tym samym zawsze pozostanie pewien niesmak, nawet po wyjaśnieniu danej sprawy.

W związku z tym należy zdusić problem w zarodku zamiast działać objawowo. Największą popularnością cieszą się trzy potencjalne metody. Pierwsza propozycja dotyczy edukowania użytkowników w zakresie bezpiecznego korzystania z internetu. Świadomy odbiorca często potrafi samodzielnie zidentyfikować wszelkie przekłamania. Druga opcja zakłada stworzenie inteligentnych algorytmów, które będą w stanie samodzielnie filtrować wszystkie treści w poszukiwaniu niepokojących sygnałów. Trudno jednak spodziewać się cudów po technologii, która myśli zero-jedynkowo, gdy kluczową rolę odgrywa zrozumienie kontekstu.

Singapur / Zdjęcie: Larry Teo

Najbardziej rygorystyczny wariant przewiduje stworzenie straszaka w postaci rygorystycznych przepisów prawnych. Tą drogą poszły władze Singapuru.

Przedstawiciele tamtejszego rządu mają możliwość zgłaszania nieścisłości w artykułach. W takiej sytuacji autorzy zostaną zobowiązani do wprowadzenia stosownych poprawek bądź nawet usunięcia niewygodnych fragmentów. Władze mają też możliwość ukarania użytkowników, którzy rozpowszechniają dyskusyjne opinie. Największą bolączką jest jednak fakt, że do weryfikacji nie będzie skierowany niezależny organ. Rząd pozostawia sobie pełną dowolność w orzekaniu, jakie treści są legalne, a jakie nie są.

Za złamanie nowego prawa można zapłacić do miliona dolarów singapurskich grzywny albo trafić do więzienia na okres do 10 lat.

Autor: JN

FUTOPIA