Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Dlaczego z wiekiem coraz trudniej nam znaleźć nowych przyjaciół?

I czy rzeczywiście ich potrzebujemy?
.get_the_title().

Z przeprowadzonych w 2015 roku badań wynika, że nasze kręgi społeczne są największe, gdy mamy 25 lat. Potem, wraz ze wzrostem liczby obowiązków, zmniejszają się. Kobiety tracą wówczas więcej znajomych niż mężczyźni – naukowcy sądzą, że może to mieć związek z tym, że bardziej skupiają się na swoim związku.

Osoby zbliżające się do trzydziestki mają tendencję do umacniania już istniejących przyjaźni.

I nic w tym dziwnego, bo gdy kończymy studia i rozpoczynamy życie zawodowe, nawiązywanie nowych przyjaźni może być naprawdę trudne. Trudne może być nawet bycie na bieżąco z życiem przyjaciół, których już mamy. Zwłaszcza jeśli jesteśmy w związku – po 25. roku życia większość zauważa już, że relacje romantyczne pochłaniają dużo czasu i zasobów emocjonalnych. Wówczas zaczynamy także odczuwać potrzebę spędzania czasu w samotności i coraz ważniejsze staje się wygospodarowanie sobie przestrzeni osobistej. Ale to nie znaczy, że z wiekiem ustaje potrzeba socjalizacji – po prostu na różnych etapach życia wygląda ona inaczej. Podczas gdy wcześniej szukaliśmy przyjaciół, którzy docenią nas za to, jacy jesteśmy, zgodzą się z nami lub chętnie wdadzą się w dyskusję, z wiekiem często przestajemy szukać walidacji na zewnątrz, bo nasza tożsamość staje się bardziej zwarta.

fot. Antonino Visalli/unsplash

Choć zwykle mówimy o stylach przywiązania w kontekście rodziców i związków romantycznych, nie bez znaczenia są one także w przypadku przyjaźni. To, czy nasz styl przywiązania jest bezpieczny, unikowy (lękowy) czy ambiwalentny, warunkuje też te relacje. – Przyjaźń odpowiada na potrzebę przywiązania, która różni się od tego, co mamy z naszymi rodzicami. Jest mniej ekskluzywna i bardziej płynna – wyjaśnia Guy Bosmans, psycholog kliniczny i profesor na Wydziale Psychologii i Nauk o Wychowaniu na KU Leuven w Belgii. To jest dobra, ale zarazem i kiepska strona przyjaźni. Przyjaciół sobie wybieramy, jednocześnie oczekując od nich czegoś innego niż od romantycznych partnerów – i jeśli ta pozbawiona zobowiązań relacja przestaje nam odpowiadać, możemy ją zakończyć albo nawiązać inną, która da nam więcej satysfakcji.

Ale czy w ogóle potrzebujemy ogromnej ilości przyjaciół? Z badań wynika, że osoby, które mają ich od 3 do 6, zgłaszają większą ogólną jakość życia, ale już jedna bliska osoba wystarczy, by czerpać korzyści z przyjaźni.

Warto pamiętać też o tym, że wbrew temu, do czego przyzwyczaiła nas telewizja, przyjaźnie nie zawsze trwają przez całe życie. Profesor komunikacji Emily Langan podzieliła dorosłe przyjaźnie na trzy grupy: aktywną, uśpioną i pamięciową. Pierwsza to ta, na którą możemy liczyć, gdy potrzebujemy wsparcia emocjonalnego, z drugą dobrze spędza nam się czas, choć nie zdarza się to często, a z ludźmi z trzeciej nie mamy już kontaktu, ale w przeszłości mieliśmy z nimi intensywną relację, więc myślimy o nich jak o przyjaciołach. Przyjaźnie mogą zresztą dryfować z jednej grupy do drugiej.

W okolicach 25. roku życia zarówno nasza osobowość, jak i nasze przyjaźnie się konsolidują.

Przestajemy potrzebować ludzi, którzy znajdują się w naszej orbicie tylko po to, by nam schlebiać i utwierdzać nas w przekonaniu, że mamy rację. Z drugiej strony, gdy trafiamy w nowe środowisko, możemy mieć problem ze zbliżeniem się nawet do tych, z którymi dzielimy zainteresowania. Recepta na to, by nawiązać nowe znajomości i nie stracić starych jest jednak bardzo prosta – przynajmniej w teorii! – trzeba być proaktywnym, nawiązywać kontakt i poświęcać czas osobom, które uważamy za przyjaciół.

Tekst: NS
Zdjęcie główne: Chang Duong/Unsplash

SPOŁECZEŃSTWO