Jak wymarzone środowisko pracy millenialsów stało się dla nich toksyczne
Gdy dekadę temu millenialsi kończyli studia, kultura pracy przechodziła rewolucję. Był to świetny czas dla startupów, a biura dużych firm zaczęły stawiać na innowacyjne przestrzenie, współpracę, relaks i przyjazną atmosferę. Tego też chciało wielu millenialsów – móc pracować dla wielkich nazwisk i marek czy nowoczesnych startupów. Dolina Krzemowa, Apple i Google wydawały się być szczytem marzeń wielu osób, które znalazły się na początku swojej kariery zawodowej.
Przestarzałe przestrzenie wypełnione rzędami identycznych boksów okazały się zabijać kreatywność i twórczą wolność. Nie minęło jednak dużo czasu, aż zdaliśmy sobie sprawę, że wpadliśmy z deszczu pod rynnę, a miejsca pracy w startupowym stylu, dla których charakterystyczna była surowa cegła czy kawiarnie wewnątrz budynku, to kolejny zawodowy koszmar.’Startupowa mentalność’ związana z kawiarnią, stołem bilardowym czy planem otwartego piętra, generowała toksyczność w środowisku pracy, która w zasadzie związana była ze wszystkim, co te miejsca starały się tak naprawdę ukryć.
Estetyczne, 'przyjazne’ otoczenie nie zastąpi zdrowego środowiska pracy.
Mimo że millenialsi stanowią obecnie największy procent wśród osób czynnych zawodowo, rzadko słyszy się o tym, czego mogą potrzebować lub chcieć w pracy.
Świat korporacji ruszył dalej, przekierowując swoje zainteresowanie na generację Z w sposób, który jest podobny do tego, z jakim traktowano wcześniej millenialsów i niestety równie toksyczny.
Kiedyś firmy kupowały stoły bilardowe, by kreować wizerunek miejsc pracy, które kochają zabawę i cenią sobie więzi społeczne, a teraz inne firmy będą bez końca mówić o korzyściach z tytułu redukcji emisji dwutlenku węgla, podczas gdy prezes i dyrektorzy regularnie będą latać na spotkania biznesowe na drugi koniec świata. Pracownicy ze wszystkich grup wiekowych doświadczają ogromnego wypalenia oraz niepokoju i chociaż wiele firm już zaczęło prowadzić inkluzywną i przyjazną dla pokolenia Z narrację, jasne jest, że po prostu próbują powtarzać te same puste obietnice, które pierwotnie były stworzone z myślą o millenialsach, a teraz zostały dostosowane do potrzeb nowej generacji.
Istnieje dużo badań odnoszących się do kultury pracy millenialsów. Mówi się, że jest to pokolenie wciąż zmieniające pracę i otwarte na wyzwania. Jednak branie pod uwagę jedynie takich uogólnień jest błędne i wpływa na tworzenie się nierówności, uprzedzeń i nieporozumień w miejscu pracy. Istnieje przecież cała masa czynników, chociażby zależnych od wykonywanej pracy, które różnią przedstawicieli tego samego pokolenia. Wykorzystywanie przez firmy różnic pokoleniowych i traktowanie ich jako skrótu do zrozumienia swoich pracowników jest symbolem tego, co jest nie tak z dzisiejszą kulturą korporacyjną, w której modne słowa zastępują treść. W efekcie korporacje klasyfikują całe grupy ludzi w ten sam sposób, często błędny i sprzeczny. Tym samym unikają słuchania o tym, czego ich pracownicy faktycznie chcą i jak się czują. Ostatecznie, gdy te 'przyjazne otoczenie’ narzucone przez firmy nie uszczęśliwia pracowników, wina spada na nich samych, a firmy często powołują się na tzw. 'prawa młodości’, nieudolność lub egoizm, nie patrząc na to, co zrobiły lub czego nie zrobiły, aby przyczynić się do problemu. Przecież to, że ktoś jest reprezentantem młodego pokolenia, nie jest równoznaczne z tym, że woli komunikować się przez Slacka zamiast spotkać się z kimś na żywo. Należy brać pod uwagę indywidualne upodobania.
Firmy zbyt często polegają na uproszczeniach, które teoretycznie mają im podpowiedzieć, czego chcą ich pracownicy i w jaki sposób mogą im to łatwo dostarczyć.
Millenialsi nie są, wbrew temu, co sadzą niektórzy pracodawcy, wiecznymi dziećmi, których ambicje i pragnienia co do miejsca pracy ograniczają się do dobrej kawy i meczu w ping-ponga rozegranego w przerwie między kolejnymi nadgodzinami. Tak samo jak każde inne pokolenie wymagają od pracodawcy tego, co tak naprawdę powinien im zagwarantować – przejrzystych warunków pracy, godnej płacy i balansu między pracą a życiem prywatnym. Ludzie w każdym wieku i w każdym pokoleniu doceniają elastyczne harmonogramy i autonomię w swojej pracy.
Dopiero gdy podstawowe wymagania zostaną spełnione, firma powinna zająć się wszystkim innym. Każde wnętrze, nawet te najbardziej przyjazne musi być autentyczne dla danej firmy i jej kultury. Nie może być sztuczne i stworzone tylko po to, by 'powierzchownie’ relaksować zestresowanych pracowników, ponieważ ludzie to zauważą. Najlepsze środowisko pracy odzwierciedla charakter firmy i osobowość jej właścicieli, ale wszystko musi zacząć się od podstaw, czyli od słuchania jej pracowników i dostosowywania się do ich potrzeb i pragnień, ponieważ cała atmosfera miejsca pracy wcale nie wychodzi od liderów.
Zdjęcie główne: CoWomen/ Unsplash.com
Tekst: MZ