Mity i rzeczywistość współczesnej przyjaźni

W ciągu ostatnich dwóch lat łączność cyfrowa miała większe znaczenie dla relacji międzyludzkich niż kiedykolwiek wcześniej. Czy w związku z tym zmieniła się natura przyjaźni?
.get_the_title().

Gdyby pandemia koronawirusa wybuchła 100 lat temu, ludzie ze względu na lockdowny całkowicie straciliby ze sobą kontakt. 30 lat temu zostałyby nam wyłącznie rozmowy telefoniczne. Dzisiaj wygląda to zupełnie inaczej. Możemy pisać do siebie i prowadzić wideorozmowy bez żadnych ograniczeń. Co więcej, możemy wspólnie – choć na odległość – oglądać filmy, grać w gry czy nawet pójść na jakieś wydarzenie albo spacer w metawersie. Dla większości dorosłych osób jest to jedynie moment przejściowy. Dla dzieci, które są w wieku nawiązywania pierwszych przyjaźni, może być jednak kluczowy.

Jak bardzo zmiana w doświadczaniu przyjaźni wpłynie na jej rozumienie w przyszłości?

Niepokój o dystopijny wpływ nowej technologii na przyjaźń trzyma się mocno: niektórzy wciąż obawiają się, że jesteśmy na dobrej drodze do stworzenia cynicznego świata, w którym nie będziemy tworzyć prawdziwych więzi i nie rozpoznamy naszych przyjaciół bez ich filtrów ze Snapchata czy Instagrama. Ale czy te obawy są uzasadnione?

Już Sokrates ponad 2 tys. lat temu wyrażał sceptycyzm wobec pisania listów, faworyzując bezpośrednią interakcję z rówieśnikami. Z kolei na początku XX wieku pojawiły się obawy, że telefony stacjonarne osłabią interakcje lub będą sprzyjać niezdrowym zachowaniom społecznym. Podobnie jest obecnie z wideorozmowami, live’ami czy wspólnym graniem online. W 2012 roku filozofka technologii Shannon Vallor zastanawiała się, czy rodzaje przyjaźni, jakie ludzie zawierają na Facebooku, mogą być prawdziwymi przyjaźniami i doszła do wniosku, że jak najbardziej tak. W swojej argumentacji powołała się na koncepcją Arystotelesa, która ma ponad 2 tys. lat. Starożytny filozof definiował przyjaźń jako relację pełną wzajemności, empatii, samopoznania oraz uczestniczenia we wspólnym życiu.

Jon Ly/Unsplash.com

Wiele osób obawia się, że sposób, w jaki wykorzystujemy technologię cyfrową do wybierania i pielęgnowania naszych znajomości, zachęca do niskiej jakości relacji. Jedna z obaw dotyczy tego, że łączymy się w grupy osób, które myślą podobnie do nas, w efekcie ograniczając wymianę poglądów i opinii oraz pogłębiając polaryzację. Należy jednak pamiętać o tym, że tak właśnie działa przyjaźń i zawsze na tym polegała. Interakcje społeczne od lat ograniczały się w dużej mierze do osób o podobnych poglądach. Społeczności były budowane wokół miejsc kultu religijnego, osiedli, drużyn sportowych, miejsc pracy i szkół, a także zgodnie z linią klasową, płcią czy pochodzeniem etnicznym.

Nie jest prawdą, że ​​w czasach poprzedzających przyjaźń cyfrową ludzie mieli przyjaciół z różnych środowisk.

Fakt, że internet pozwala nam odnajdywać ludzi podobnych do nas samych, jest dobry dla przyjaźni. Umożliwia otrzymanie wsparcia i zrozumienia, a także pogłębia poczucie solidarności z osobami, z którymi łączy nas to samo doświadczenie. Znalezienie takich osób w świecie rzeczywistym nie byłoby tak łatwe również dlatego, że niekiedy wspólne doświadczenia są głęboko osobiste, a więc dzielenie się nimi twarzą w twarz byłoby znacznie trudniejsze.

Pradeep Javedar/Unsplash.com

Nie jest też tak, że współczesna przyjaźń jest taka sama na całym świecie. Przyjaźnie w kulturach indywidualistycznych – typowych dla krajów anglojęzycznych i większości krajów Europy Zachodniej – różnią się pod kilkoma ważnymi względami od przyjaźni w krajach arabskich, wschodnioazjatyckich, afrykańskich i latynoamerykańskich, gdzie kultura jest bardziej kolektywistyczna. Na przykład odwdzięczanie się jest zazwyczaj bardziej cenione w kulturach indywidualistycznych niż kolektywistycznych, bo indywidualiści nie lubią być dłużnikami wobec przyjaciół. Kolektywiści z kolei nie postrzegają takich interakcji w kategoriach przysług, a tych, którzy opierają się przyjmowaniu pomocy od przyjaciół, postrzegają jako zdystansowanych i egoistycznych. Zachowanie, które w kulturze indywidualistycznej jest uważane za zbędne wtrącanie się, w kulturze kolektywistycznej jest odbierane jako opiekuńcze.

Przyjaźń w kulturze kolektywistycznej to nie same uprzejmości – w indywidualistycznej taka szczerość postrzegana jest jako zimna.

Wniosek? Media i technologie umożliwiające pielęgnowanie przyjaźni mogą się zmieniać, ale natura relacji pozostaje ta sama. Rozmowy telefoniczne i odręczne listy sprzed kilkudziesięciu lat mogą wydawać się zdrowsze i mniej szkodliwe niż dzisiejsze wiadomości na WhatsAppie, ale ich funkcja jest podobna. Za kilkanaście lat zapewne będziemy wzdychać do niewinnych video calli.

Zdjęcie główne: Dollar Gill/Unsplash.com
Tekst: MZ

SPOŁECZEŃSTWO