Czy pandemia pomoże w walce z toksyczną męskością? Tak

Pandemia oraz wprowadzony przez nią lockdown wpływają na wszystkie obszary naszego życia. Nie tylko sprawy dnia codziennego, ale i społeczne czy kulturowe zjawiska dotknięte są przez nową, pandemiczną rzeczywistość. Niektórzy widzą w tym szansę na walkę z jednym z szerzej dyskutowanych fenomenów ostatnich lat – toksyczną męskością.
.get_the_title().

Toksyczna męskość to termin oznaczający męskość niebezpieczną – hiperbolizowaną i skostniałą, opiewającą tradycyjne cechy “prawdziwego mężczyzny”, takie jak pewność siebie, agresja, dominacja, władczość czy ukrywanie własnych emocji. W toksycznej męskości nie ma miejsca na słabości ani uzewnętrznianie cech tradycyjnie uważanych za kobiece. Według badań przeprowadzonych przez Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne, jej kult prowadzi do wzrostu ilości mężczyzn, którzy stają się kryminalistami, nie kończą szkół, borykają się z uzależnieniami. Toksyczna męskość prowadzi również do większej ilości samobójstw, co związane jest z presją bycia “silnym”, tłumieniem uczuć i niechęcią do zasięgania opieki specjalistycznej.

Szkodliwy wpływ toksycznej męskości możemy również obserwować podczas pandemii – zarówno u rządzących, jak i na ulicach.

Donald Trump, pozujący na lidera silnego oraz nieustraszonego, od początku bagatelizował wirusa, pokazując się bez maseczki i będąc “ponad” zagrożenie i panikę. Swego czasu podobną brawurą wykazywał się Boris Johnson. Negacja zagrożenia, brak pokory przed niepewną sytuacją i kult siły przełożyły się też na zachowania innych obywateli płci męskiej – z przeprowadzonych latem ankiet wynika, że mężczyźni znacznie częściej niż kobiety odmawiali noszenia maseczek. Dlaczego? Widziane one były jako oznaka słabości i strachu.

Zdjęcie: nbcnews.com

Pandemia tworzy jednak pewne szanse, aby powoli zacząć obalać toksyczną męskość. W perspektywie światowej widać, że walka z COVID-em znacznie lepiej udała się w krajach, w których poważnie potraktowano zagrożenie, a zamiast zuchwalstwa i męstwa postawiono na ostrożność, a także empatię względem obywateli. Jednak nie chodzi tylko o politykę – eksperci widzą w obecnej sytuacji sprzyjające warunki dla edukacji chłopców.

Chociaż pandemia wymusiła odejście od stacjonarnego funkcjonowania szkolnictwa – co stało się znacznym źródłem stresu i wyzwaniem dla uczniów – to sprawiła również, że możliwe stało się odseparowanie od bullyingu i przemocy panujących w szkołach.

Na szkolnych korytarzach szczególnie często panuje narracja spod znaku “boys will be boys”, usprawiedliwiająca agresywne czy mizoginiczne zachowania jako stany przejściowe oraz nagradzająca zachowania dominujące i zuchwałe. Lockdown uwolnił od konieczności wzajemnego konkurowania ze sobą, bycia jednym z twardych chłopców postępujących według panującego wśród nastoletnich społeczności kodu zachowań.

Zdjęcie: humanparts.medium.com

Michael Kehler, profesor badań nad męskością na Uniwersytecie Calgary w wypowiedzi dla Euronews wyraził nadzieję, że COVID-19 może być kluczowym momentem, który sprowokuje ogólnoświatową dyskusję na temat męskości, podobnie jak „te historyczne momenty: reklama Gillette i hashtag #MeToo”.

Lockdown jest szansą dla rodziców, aby okazać uczącemu się w domu dziecku akceptację i stworzyć środowisko, w którym zapanuje emocjonalna otwartość, empatia i współczucie.

Utrata wielu miejsc pracy i kryzys zdrowia psychicznego także wywracają maczyzm do góry nogami. Panujące warunki wymagają od nas większej wrażliwości i czynią z nas jednostki bardziej bezbronne. Ponadto zamknięcie w czterech ścianach może być szansą na odmienienie standardowych ról oraz podziałów panujących w domach. Psychologowie mają podzielone zdania odnośnie tego, czy pandemiczna sytuacja przyniesie stałą transformację w tych kwestiach – jest jednak miejsce na dyskusje oraz zmiany, co może stanowić początek walki z toksyczną męskością.

Zdjęcie główne: oltrelalinea.news
Tekst: Kasia Wardzyńska

SPOŁECZEŃSTWO