Poliamoria solo – co to takiego?
Poliamoria to zjawisko, o którym niezwykle głośno było w połowie ubiegłej dekady. Nazwa ta pochodzi od greckiego słowa 'poly’, czyli 'wiele’, oraz łacińskiego 'amor’, czyli 'miłość’. To forma etycznej i konsensualnej monogamii, czyli, krótko mówiąc, bycia w związku z wieloma osobami jednocześnie i nie ukrywania przed nimi tego, że istnieje ktoś inny.
W poliamorii aspekt kładzie się właśnie na relacje romantyczne, a nie wyłącznie seksualne, tak jak jest choćby w przypadku swingingu.
Minęło kilka lat i gdy mniej lub bardziej oswoiliśmy się z tym zjawiskiem, okazało się, że możliwa jest poliamoria solo. Co to znaczy? Tym terminem opisuje się osoby, które spotykają się z różnymi osobami jednocześnie, ale nie mają pierwotnego związku, czyli takiego, który do pewnego stopnia przypomina relację monogamiczną. Nie mają więc głównego partnera czy partnerki, z którym dajmy na to mieszkają czy świętują rocznice.
Poliamoria solo promuje indywidualizm.
Na bardziej filozoficznym poziomie chodzi o to, że w tym układzie to ty jesteś swoim głównym partnerem.
Na pierwszym planie są właśnie twoje potrzeby i to w tę relację jesteś najbardziej zaangażowany. Z drugiej strony poliamoria solo łączy dobre strony bycia w związku – bliskość, intymne relacje itd. – z wolnością i autonomią życia singla. Odrzuca wszystko to, co społeczeństwo uznaje za ważne: wspólne mieszkanie, wspólne finanse, a w końcu oświadczyny, małżeństwo, dzieci. Nie zawsze chodzi jednak o to, że ci, którzy praktykują poliamorię solo, boją się zaangażowania – często po prostu wybierają taki styl życia, który im najbardziej pasuje. A to, że wolą być nie zależni, nie oznacza z kolei, że nie są zaangażowani w relacje ze swoimi partnerami i partnerkami. Nie znaczy to też, że nie mają bliskich relacji – w poliamorii solo rolę pierwotnego partnera odgrywa niekiedy, oczywiście platonicznie, osoba współlokatorska, przyjaciel czy ktoś z rodziny.
Zdjęcie główne: 'The Dreamers’ (2003)
Tekst: NS