To nie różnice w dochodach, ale gromadzenie bogactwa jest największym rakiem naszych czasów

Do pewnego momentu narracja rozwojowa oparta na gromadzeniu nadwyżek posuwała świat do przodu. Ta epoka przechodzi już jednak do historii, a postęp nie powinien być dłużej utożsamiany ze wzrostem.

W drugiej połowie stycznia organizacja Oxfam opublikowała raport na temat nierówności. Okazuje się, że od początku pandemii majątek 10 najzamożniejszych ludzi na świecie się podwoił. Jak wyjaśnić ten fenomen? Podczas lockdownów duża część naszego życia przeniosła się do internetu, co podbiło wycenę technologicznych spółek – a duża część najzamożniejszych osób na świecie to współwłaściciele cyfrowych megakorporacji. Kiedy rosły wyceny korporacji, rosły też majątki globalnej megaelity. Dodatkowym czynnikiem była i jest polityka monetarna i drukowanie pieniędzy na ogromną skalę, które ten wzrost napędzały.

W tym samym czasie majątki miliardów ludzi na świecie topniały w wyniku kryzysu wywołanego lockdownami i przeciętymi łańcuchami dostaw. Kiedy miliarderzy się bogacili, miliardy biedniały.

Informacje te warto czytać w kontekście wydanego na początku grudnia ubiegłego roku raportu World Inequality Report 2022 o nierównościach ekonomicznych. Opracowanie zostało przygotowane przez World Inequality Lab, w skład którego wchodzą takie gwiazdy światowej ekonomii jak Thomas Pikettty (autor słynnego 'Kapitału w XXI wieku’), Emmanuel Saez czy Gabriel Zucman.

Banner Image
źródło: Oxfam

Najpierw zróbmy pewne rozróżnienie. Ekonomiści wyróżniają nierówności dochodowe i majątkowe. Jak nietrudno się domyślić, te pierwsze odnoszą się do tego, jakie osiągamy dochody (z pracy, z wynajmu nieruchomości czy z rynku kapitałowego). Te drugie natomiast odnoszą się do koncentracji majątków: posiadanych oszczędności, mieszkań, ziemi czy papierów wartościowych.

Nierówności majątkowe na całym świecie są większe niż nierówności dochodowe. Bierze się to między innymi stąd, że majątki są gromadzone i przekazywane z pokolenia na pokolenie.

Nierówności dochodowe w Polsce

A jak wyglądają nierówności w Polsce? Zacznijmy od nierówności dochodowych. Według informacji zawartych w wyżej wspomnianym opracowaniu 50 proc. biedniejszej części społeczeństwa otrzymuje około 20 proc. wszystkich dochodów. Tymczasem udział we wszystkich dochodach 10 proc. najzamożniejszych to 38 proc. Najzamożniejsze 10 proc. społeczeństwa, według opracowania, przechwytuje dwa razy więcej dochodów niż biedniejsza połowa społeczeństwa. Mało tego, nierówności dochodowe bardzo wzrosły od początku lat 90. Było to związane z reformami rynkowymi w Polsce. Problem w tym, że te reformy niewystarczająco zabezpieczyły interesy osób biedniejszych. Właśnie dlatego zamożni bogacą się znacznie, znacznie szybciej niż biedniejsi.

Średni dochód 50 proc. biedniejszych to około 27 tys. złotych rocznie. Tymczasem średni dochód najbogatszych 10 proc. to ponad 260 tys. zł rocznie, czyli 10 razy więcej. Wśród szczegółowo analizowanej przez grupy 26 państw Polska jest jednym z tych, w których w ostatnich 3 dekadach nierówności dochodowe rosły najszybciej. Warto tu podkreślić, że mówimy o średnich. To znaczy, że wśród biedniejszych 50 proc. są osoby z dochodami bliskimi zeru, a wśród najbogatszych 10 proc. są również tacy, którzy zarabiają miliony złotych rocznie. Ci ostatni znajdują się oczywiście na absolutnym szczycie drabiny dochodowej. Ale najbogatsze ułamki procenta… wciąż mieszczą się wśród najlepiej zarabiającej jednej dziesiątej społeczeństwa.

Średnia wartość majątku najzamożniejszych 10 proc. gospodarstw domowych wynosiła ponad 790 tys. zł.

Nierówności majątkowe w Polsce

Przejdźmy teraz do nierówności majątkowych. Według raportu World Inequality Lab średni majątek gospodarstw domowych w Polsce wynosi około 127 tysięcy złotych. Wartości podaje się dla gospodarstw domowych, ponieważ trudno jest przypisać majątek konkretnym osobom. Jeżeli w rodzinie mamy do czynienia z małżeństwem z wspólnotą majątkową oraz z dwójką dzieci, to znacznie wygodniej jest liczyć majątek na całe gospodarstwo domowe, a nie na poszczególnych domowników. Średnia wartość majątku najzamożniejszych 10 proc. gospodarstw domowych wynosiła ponad 790 tys. zł. Przypomnijmy kwestię sprzed kilku akapitów: w tej grupie mieszczą się osoby, które mają jedynie własne mieszkanie w dużym mieście, jak i najbogatsi Polacy – właściciele kilku willi, garażu z kilkoma supersamochodami, pakietów akcji i współwłaściciele dużych firm (krótko mówiąc: multimilionerzy).

Najciekawsze jest jednak to, co raport mówi o majątku biedniejszej połowy społeczeństwa. Otóż średnia majątków netto 50 proc. gospodarstw domowych jest… ujemna! Ale to nie znaczy, że połowa gospodarstw domowych w naszym kraju ma tylko długi. W raporcie jasno jest powiedziane właśnie o 'średniej’, a nie o wszystkich gospodarstwach domowych z tego przedziału. Czy to nie przynudnawy wykład z wstępu do statystyki? Może trochę, ale zrozumienie tego niuansu powoduje, że zupełnie inaczej patrzymy na te dane.
Otóż, może być tak, że większość spośród tych 50 proc. biedniejszych gospodarstw domowych ma jakiś majątek, a jedynie majątki niewielkiej części gospodarstw z tej grupy są zbliżone do zera, albo – netto – są nawet ujemne (to znaczy, że długi takich gospodarstw domowych są wyższe niż suma tego, co posiadają).

Nierówności zabijają 21 tysięcy osób dziennie.

Dlaczego nierówności są złe?

A co jest złego w nierównościach ekonomicznych? Świat dużych nierówności to miejsce, gdzie niewielka część osób ma nadmiar zasobów, a część po prostu umiera z braku podstawowych wygód, takich jak dostęp do toalet, czystej wody czy podstawowej opieki zdrowotnej. Oxfam szacuje, że z powodu nierówności na świecie umiera codziennie 21 tys. osób. Można mieć pewne zastrzeżenia, co do sposobu wyliczania tych danych, jednak nie ulega wątpliwości, że świat bardziej nierówny jest dla osób biednych miejscem gorszym do życia. W końcu koncentracja majątków (i dochodów) wśród elity oznacza najzwyczajniej głupie gospodarowanie dostępnymi zasobami.

Zamiast przeznaczać środki na lepsze szkoły, które umożliwiłyby awans i wykorzystanie potencjałów milionów dzieciaków z biedniejszych rodzin, zamiast przeznaczać je na lepsze szpitale, lepszą policję i wygodniejsze autobusy, pieniądze multimilionerów płyną szerokim strumieniem na rynki finansowe, gdzie pompują bańki spekulacyjne, płyną na zakup kolejnych willi i jachtów.

Co można z tymi nierównościami zrobić? No cóż, tu sytuacja się komplikuje, ponieważ póki co nie mamy żadnych sprawnych sposobów, żeby transferować zasoby pomiędzy krajami. Za to pojawia się sporo pomysłów, na to, żeby ograniczać nierówności wewnątrz krajów – to zresztą istotne, ponieważ jak zauważają autorzy cytowanego już raportu nierówności między krajami spadają, ale rosną nierówności wewnątrz krajów.

Banner Image
źródło: Oxfam
Powszechne dziedziczenie czy dotacja kapitałowa to idea nieco podobna do dochodu podstawowego, czyli uniwersalnego świadczenia pieniężnego wypłacanego każdemu obywatelowi danego kraju.

Każdemu majątek na start

Od pewnego czasu w Niemczech dyskutuje się na temat pomysłu tak zwanego 'powszechnego dziedziczenia’. Niemiecki Instytut Badań Ekonomicznych, pomysłodawcy idei, proponują, aby każdemu Niemcowi wchodzącemu w dorosłość państwo dawało 20 tys. euro. Suma ta byłaby przeznaczana na edukację, szkolenia, wkład własny na zakup nieruchomości, rozpoczęcie działalności gospodarczej, ale nie na 'roztrwonienie’. To wyjście z sytuacji, gdzie, jak czytamy w 'Deutsche Welle’, połowa Niemców dziedziczy bardzo niewielki majątek lub nie dziedziczy go wcale. Z drugiej strony mamy uprzywilejowaną grupę górnych kilkunastu procent społeczeństwa, które rodzą się w tak zamożnych rodzinach, że w zasadzie przez resztę życia mogą nic nie robić.

Podobny pomysł w książce 'Nierówności. Co da się zrobić?’ zaproponował zmarły niedawno ekonomista Anthony Atkinson. Taką darowiznę od państwa nazwał 'dotacją kapitałową’. Powołując się na opracowanie z końcówki lat 90., proponował dla każdego wkraczającego w dorosłość Amerykanina dotację w wysokości 80 tysięcy dolarów, czyli dwukrotności ówczesnej mediany dochodu gospodarstwa domowego. To tak w ramach logiki: ’może jesteś kowalem swojego losu, ale warto, żeby było cię stać na własną kuźnię’. Jak miałby być finansowany taki program? W podatkach majątkowych, o których jeszcze napiszę.

Powszechne dziedziczenie czy dotacja kapitałowa to idea nieco podobna do dochodu podstawowego, czyli uniwersalnego świadczenia pieniężnego wypłacanego każdemu obywatelowi danego kraju. Dochód podstawowy również jest jednym z pomysłów, jeśli nie na walkę z nierównościami (bo gdyby dochód gwarantowany byłby wypłacany wszystkim, to w zasadzie niewiele zmieniałby, jeśli chodzi o poziom rozwarstwienia), to przynajmniej o walkę z ubóstwem. Od dotacji różni się tym, że byłby wypłacany miesięcznie, a nie w jednym, dużym 'strzale’.

A jakby tak zakazać majątków powyżej 100 miliardów dolarów?

Przyciąć najbogatszych

Kolejnym sposobem na walkę z nierównościami są progresywne podatki: dochodowe i majątkowe. Progresywne podatki dochodowe oznaczają, że im więcej zarabiamy, tym większą (procentowo) płacimy daninę. Jest to system stosowany z powodzeniem w niemal wszystkich krajach europejskich od zakończenia II wojny światowej. W niektórych krajach, takich jak Stany Zjednoczony czy Japonia, górne stawki podatkowe kilka dekad temu sięgały 80 czy 90 proc. Nie oznaczało, to że podatnik musiał oddać 90 proc. wszystkiego, co zarobił. Oznaczało to – przynajmniej w teorii – że oddawał 80-90 proc. tego, co zarobił powyżej pewnego progu dochodowego. Napisałem w teorii, ponieważ w praktyce było bardzo wiele sposobów na zoptymalizowanie takiego opodatkowania. Mimo to, najzamożniejsi Amerykanie w latach 60. płacili górne stawki podatkowe w wysokości 60-70 proc.

O podatkach majątkowych z kolei piszą autorzy wyżej cytowanego raportu World Inequality Report 2022. Pod określeniem podatek majątkowy kryje się tak naprawdę wiele danin: podatki od nieruchomości, podatki od darowizn, podatki od spadków, podatki od aktywów finansowych. Autorzy raportu proponują natomiast podatki od majątków netto, czyli od całości zgromadzonych zasobów. Postulują kilka scenariuszy wprowadzenia globalnych podatków majątkowych. Takie daniny płaciłyby wszystkie osoby posiadające majątek w wysokości powyżej 1 miliona dolarów netto. Takich osób są na świecie 62 miliony. Podatek zaproponowany przez twórców raportu również byłby progresywny i wynosiłby – w zależności od wariantu – od 1 proc. (dla osób posiadających majątki o wartości 1 mln do 10 mln dolarów) do aż 90 proc. powyżej progu 100 miliardów dolarów. Ten ostatni wariant oznaczałby, że byłby swego rodzaju planetarny zakaz posiadania majątku powyżej 100 miliardów dolarów.

Czy to sprawiedliwe? Cóż, a czy sprawiedliwy jest świat, w którym z jednej strony istnieje garstka ludzi tak zamożnych, że w porównaniu z ich majątkami niemal wszystkie dobra są tak tanie, że równie dobrze mogłyby być darmowe (w istocie żyją więc oni w ziszczonym komunizmie), a z drugiej na tym samym świecie setki milionów ludzi żyje, wydając mniej niż 1,9 dolara dziennie na swoje utrzymanie?

Tekst: Kamil Fejfer

SPOŁECZEŃSTWO