Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Z ulicy do pałacu, aby pogrzebać neoliberalizm. Kim jest nowy prezydent Chile?

‘Jeśli Chile było kolebką neoliberalizmu w Ameryce Łacińskiej, będzie też jego grobem’ – powiedział nowy prezydent Chile Gabriel Boric w czasie kampanii.

Zaczynał jako działacz studencki. W 2011 roku, będąc studentem prawa i przewodniczącym Federacji Studentów Uniwersytetu w Chile, przewodził protestom, które sparaliżowały kraj. Wówczas studenci okupowali uniwersytety, żądając darmowej, uniwersalnej i dobrej edukacji. W 2013 roku dostał się do Parlamentu, a w 2019 negocjował z protestującymi, gdy wybuchły zamieszki, które doprowadziły ostatecznie do referendum konstytucyjnego. Teraz został prezydentem, tuż po tym, jak osiągnął minimalny wymagany wiek – 35 lat. Kolejny punkt na jego liście? Pogrzebać chilijski neoliberalizm.

Gabriel Boric podczas protestów studenckich, 2012 rok. Zdjęcie: Claudio Santana.

Poglądy i życie Gabriela Borica to odbicie młodej i niepokornej twarzy Chile.

Krytycy mówią o jego braku doświadczenia, a zwolennicy o tym, że nie jest powiązany z tradycyjną elitą rządzącą, do której mieszkańcy są nastawieni coraz bardziej wrogo. Ostatnio porzucił swój długowłosy image – ostrzygł się i zaczął nosić marynarki, ale dalej eksponuje swoje słynne tatuaże.

Młody polityk zmobilizował ludzi do pójścia do urn i zdobył najwięcej głosów w historii kraju.

Kim jest Gabriel Boric?

Prezydent-millenials był kandydatem lewicowej koalicji Szeroki Front (Frente Amplio), a przed prawyborami kandydatem koalicji Popieram Godność (Apruebo Dignidad), w skład której wchodzi Chilijska Partia Komunistyczna. To stowarzyszenie, a przynajmniej jego nazwa, powodowało dyskomfort wśród wielu wyborców głęboko niechętnych wobec doktryny komunistycznej. Boric wyśmiewał te obawy, mówiąc w październikowym komunikacie skierowanym do inwestorów, że ‘nie jest możliwe prowadzenie biznesu ani rozwój kraju, gdy społeczeństwo jest tak bardzo podzielone, jak to ma miejsce w Chile’.

Zamiast wygrać wybory prezydenckie niewielką przewagą, jak przewidywały sondaże, zdobył aż 56 proc. głosów, podczas gdy jego rywal, skrajnie prawicowy kandydat José Antonio Kast, zdobył 44 proc. Kast, który identyfikował migrantów, terrorystów i handlarzy narkotyków jako źródło wielu bolączek w kraju, wygrał pierwszą rundę w listopadzie. Tym, co odwróciło losy wyborów, był wzrost frekwencji w drugiej turze. Do urny poszło wówczas o milion wyborców więcej, co zwiększyło frekwencję do 56 proc. To około 8,3 mln głosów i najwyższy wynik w Chile, od kiedy głosowanie stało się dobrowolne w 2012 roku.

Ten wynik i ta frekwencja wskazują na to, jak bardzo zmieniło się Chile, niegdyś uważane za jeden z bardziej stabilnych krajów Ameryki Łacińskiej. Po latach protestów, zamieszek, po referendum konstytucyjnym i po pandemii, kraj w końcu doczekał się zmiany na szczycie. Chilijczycy, sfrustrowani nierównościami ekonomicznymi, pokładają wielkie nadzieje w Boricu, który musi (i chce) teraz przebudować neoliberalny system kraju, będący jeszcze pozostałością po rządach Augusto Pinocheta. Tego też oczekują wyborcy – rywalem Borica był polityk powiązany z ludźmi dyktatora i odwołujący się do niego w kampanii.

Zdjęcie: Elvis Gonzalez

Zwycięstwo Borica wpisuje się w trend głębokich zmian politycznych w całym regionie. W Peru w lipcu na prezydenta wybrano Pedro Castillo, chłopskiego nauczyciela sprzymierzonego z partią komunistyczną. Luiz Inácio Lula da Silva (lub po prostu Lula), były prezydent Brazylii, prowadzi w sondażach w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. W Kolumbii Gustavo Petro, były lewicowy partyzant, jest obecnie faworytem majowych wyborów.

Pedro Castillo, prezydent Peru. Zdjęcie: Juan Sequeiros.

Jednak Boric różni się od tych wszystkich liderów – przede wszystkim swoim wiekiem.

Gabriel Boric jest politykiem kompletnie świeżym, niepowiązanym z wcześniejszym establishmentem, nieodwołującym się głównie do elektoratu, który doskonale pamięta inne rządy. Dzięki programowi skoncentrowanemu na sprawiedliwości społecznej, prawach człowieka, środowisku i feminizmie reprezentuje nową lewicę millenialsów w regionie od dawna zdominowanym przez populistycznych demagogów. Przez to jego polityka wydaje się bardziej szczera i ideowa.

Szybko przeszedł z marginesu do mainstreamu, zdobywając szerokie poparcie w całym kraju. Nauczył się chodzenia na ustępstwa i kompromisów.

Zwycięstwo dzięki strategii

Boric wyrobił sobie markę, krytykując system gospodarczy Chile oraz tradycyjne partie centrolewicowe i centroprawicowe, które rządzą krajem od końca dyktatury wojskowej Augusto Pinocheta w 1990 roku. Zdawało się, że będzie miał małe poparcie, ograniczające się do skrajnej lewicy, zwłaszcza gdy w 2018 roku potajemnie odwiedził byłego komunistycznego żołnierza wygnanego do Francji, którego oskarżono o zabójstwo – Jaime Guzmána, autora konstytucji kraju z czasów dyktatury. Rok później przeprosił rodzinę Guzmána, lecz krok w skrajną stronę został już wykonany.

Jednak ostatnio stał się bardziej mainstreamowy. W 2019 roku podpisał z rządem porozumienie, które utorowało krajowi drogę do zmiany konstytucji – porozumienie, które wielu członków jego obecnej koalicji odrzuciło przez ustępstwa dla prawicy. Ponadto po zwycięstwie Kasta w pierwszej rundzie, Boric udał się La Pintana, biednej dzielnicy Santiago, gdzie obiecał, że będzie twardy w stosunku do przestępczości. Zwerbował Izkię Siches, popularną szefową chilijskiego związku medycznego, aby poprowadziła jego kampanię. Pojechała ona na północ, gdzie Boric wypadł źle w pierwszej rundzie z powodu jego łagodniejszego stanowiska w sprawie nielegalnej imigracji. Boric zwołał też zespół centrolewicowych ekonomistów, aby ocenili jego program i obiecał stopniowanie reform. Ta strategia się opłaciła. Młodzi ludzie nadal masowo głosowali na Borica, a dołączyła do nich jeszcze centrolewica. Bardziej zaskakujące było to, że zwrócili się ku niemu też wyborcy z północy kraju.

Zdjęcie: Pressenza.com

Boricowi pomogły także błędy rywala. Kast od początku nie był popularny wśród młodych ludzi i kobiet. Ultrakonserwatywny katolik i ojciec dziewięciorga dzieci proponował rozwiązanie ministerstwa kobiet i delegalizację aborcji (która jest tam legalna tylko w przypadku gwałtu, niezdolności do życia płodu lub zagrożenia zdrowia matki). Zrezygnował z tych propozycji po pierwszej turze, ale większość osób nie dała się nabrać na nagłą zmianę poglądów. – Kast postrzega nas jako obywateli drugiej kategorii – mówiła jedna z wyborczyń Borica.

Kast straszył też ideologią gender, dyktaturą gejów czy zagładą komunizmu, czyli całym spektrum konserwatywnej populistycznej psychozy.

Uważany jest za chilijskiego Bolsonaro, którego zresztą wspierał w czasie jego kampanii.

José Antonio Kast oraz Jair Bolsonaro. Zdjęcie: La Tercera

Kast od lat oskarżany jest też o powiązania z dyktaturą Pinocheta. W przeszłości wielokrotnie wypowiadał się w obronie spuścizny reżimu wojskowego, w ramach którego jego brat był ministrem. Na kilka dni przed drugą turą wyborów śledztwo ujawniło, że jego ojciec, niemiecki emigrant w Chile, dołączył do partii nazistowskiej w 1942 roku, gdy miał 18 lat. Kast zdystansował się od Pinocheta w ostatnich tygodniach, lecz niedawna śmierć wdowy po dyktatorze ożywiła debatę o pamięci historycznej. Ludzie zaczęli uważać, że powrót do władzy kogoś powiązanego z Pinochetem jest niepotrzebnym ryzykiem w kraju, który tak długo walczył o demokrację. – Gdyby Pinochet żył, zagłosowałby na mnie – powiedział kiedyś Kast.

Image

Gabriel Boric

Prezydent-elekt Chile

Jesteśmy pokoleniem, które wkracza w życie społeczne, żądając, żeby prawa były prawami, a nie towarami czy interesami.

Plany są ambitne, ale aktualna sytuacja polityczna w kraju nie daje mu dużo miejsca do działania. Przeszkód jest sporo.

Co zrobi Gabriel Boric?

Mimo że złagodził swoją politykę po wcześniejszych latach radykalnego aktywizmu i zaskarbił sobie względy północy kraju i politycznego centrum, przekonywał w swojej zwycięskiej przemowie, że jego rządy będą rządami zmiany.

Najważniejszym, co obiecuje, jest walka z nierównościami ekonomicznymi w kraju. Chce to osiągnąć poprzez poszerzenie praw socjalnych, reformę systemu emerytalnego, opieki zdrowotnej i szkolnictwa tak, aby były dostępne dla wszystkich na równych zasadach.

Boric obiecał wprowadzić ‘państwo opiekuńcze, aby każdy miał takie same prawa, bez względu na to, ile pieniędzy ma w portfelu’. Chile ma jedną z największych luk dochodowych na świecie. Według agencji ONZ jeden procent populacji posiada 25 proc. bogactwa. Ludzie są mocno zadłużeni i muszą w całości lub w części płacić za edukację i opiekę zdrowotną. Emerytury składają się wyłącznie z prywatnych oszczędności. Boric obiecał też skrócić tydzień pracy z 45 do 40 godzin, przyspieszyć ‘zielony rozwój’, umorzyć długi studenckie, podnieść płacę minimalną i podatki oraz stworzyć 500 tys. miejsc pracy dla kobiet.

Na drodze do osiągnięcia tych celów stoją jednak poważne przeszkody. Otóż władza prezydencka w Chile jest mocno ograniczona. Zarówno prezydent, jak i obie izby Kongresu mają prawo weta i mogą nawzajem blokować swoje inicjatywy. Przez to siła prezydenta zależy od siły jego partii, czyli liczby senatorów i posłów w rządzie – a tych Boric ma mniejszość. Po wyborach powszechnych w listopadzie Senat jest równo podzielony na lewicę i prawicę, a w izbie niższej koalicja nowego prezydenta ma tylko 37 ze 155 mandatów. Boric będzie musiał więc osiągnąć szerokie porozumienia, by uchwalić swoje reformy.

Gospodarka również skomplikuje plany Borica. Jest przegrzana przez ogromny pakiet bodźców fiskalnych uchwalony podczas pandemii i populistycznej uchwale, która pozwoliła Chilijczykom wycofać w tym roku 30 proc. emerytur, co wlało w gospodarkę około 50 mld dolarów. Inflacja wynosi obecnie 6,7 proc, ponad dwukrotnie więcej niż cel banku centralnego na 2021 rok, podczas gdy deficyt fiskalny jest na drodze do osiągnięcia 8,3 proc. PKB. Chociaż gospodarka wróciła do poziomu sprzed pandemii, oczekuje się, że w tym roku wzrośnie tylko o 1,5-2,5 proc., podczas gdy w 2021 roku było to 11 proc. Dług publiczny Chile, choć wciąż znacznie niższy niż większości innych krajów, wzrósł z 4 proc. PKB w 2007 roku do 32,5 proc. w zeszłym roku. Dlatego wielu ekonomistów wątpi w to, że Boric będzie w stanie osiągnąć swoje cele. Choć obiecał ustabilizować dług publiczny, presja związana ze spełnieniem obietnic może zmusić go do zwiększenia wydatków.

Co więcej, kraj jest w trakcie zmiany konstytucji, która zostanie zatwierdzona w referendum w drugiej połowie przyszłego roku. Organ, który ma za zadanie opracować statut, jest zdominowany przez lewicowców i niezależnych, którzy niemal na pewno zawrą w dokumencie więcej rozwiązań socjalnych, za które państwo będzie zmuszone zapłacić.

Photo by Allan Rodrigues on Unsplash

Mimo że Boric wielokrotnie obiecywał pogrzebać neoliberalizm, przez rzeczywistość polityczną będzie zmuszony z tym poczekać. Obecnie celem jest stworzenie socjaldemokratycznego państwa opiekuńczego – wzorem są kraje skandynawskie oraz Urugwaj. Krytycy obawiają się jednak, że ze względu na małe doświadczenie może nie podołać transformacji i mocno zadłuży kraj. Inni zastanawiają się natomiast, czy Boric, który doszedł do władzy, to ten centrowy kandydat znany z kampanii, czy może idealista sprzed zaledwie kilku lat. Czy Gabriel Boric odniesie sukces, przekonamy się w ciągu najbliższych kilku lat.

Zdjęcie główne: Reuters
Tekst: MK

SPOŁECZEŃSTWO