Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

20 lat temu Andrew Wakefield sfingował badania, które zapoczątkowały III falę ruchów antyszczepionkowych w dziejach świata

3 promile polskich obywateli, czyli 120 tysięcy osób chce zniesienia obowiązkowych szczepień. Jak doszło do tego, że tylu ludzi nadal ślepo wierzy w kłamstwo wymyślone przez jednego człowieka 20 lat temu i niemal natychmiast obalone?
.get_the_title().

Projekt ustawy zakładający zniesienie obowiązkowych szczepień jest obecnie w I czytaniu w polskim sejmie. Wniesiony z inicjatywy obywatelskiej ponad 100 tys. głosów został złożony 11 lipca i musi zostać rozpatrzony przez sejm w ciągu miesiąca.

Skąd wzięła się teoria o szkodliwości szczepionek i teorie o rzekomym autyzmie, który powodują?

Dokładnie 20 lat temu w prestiżowym medycznym magazynie „The Lancet” został opublikowany artykuł, w którym były już brytyjski lekarz Andrew Wakefield zamieścił wyniki badań, mające wskazywać na związek między stosowaniem u dzieci szczepionki MMR a wystąpieniem u nich autyzmu. Tekst wywołał burzę, po czym okazało się że Wakefield badania sfałszował, a przedsięwzięcie miało charakter czysto finansowy. Lekarz przyjął ponad 435 tys. funtów tytułem występowania jako ekspert w przygotowaniu procesu przeciwko producentom szczepionek, a ponadto ukrył fakt, że sam pracował nad wynalezieniem szczepionki przeciwko odrze. Gdyby okazało się, że szczepionka MMR szkodzi, wynaleziona przez Wakefielda pojedyncza szczepionka, podawana zamiast MMR, mogłaby pozwolić mu zarobić olbrzymie pieniądze.

Sam Wakefield za swoje nieetyczne działania otrzymał naganę od brytyjskiego General Medical Council oraz zakaz wykonywania zawodu lekarza w Wielkiej Brytanii. Nie przeszkodziło to w zaproszeniu go do Polski przez słynnego szarlatana Jerzego Ziębę. Wakefield stawił się na konferencji „medycznej” i dał wykład w katowickim Spodku 1 kwietnia zeszłego roku.

Wydaje się, że mamy bardzo poważny problem z wiedzą medyczną. Wiele zagadnień jawi się jako zbyt skomplikowanych, z kolei odpowiedzi jakie padają po wpisaniu hasła w wyszukiwarkę nie są zwykle wiarygodne. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest przede wszystkim nieumiejętność wyszukiwania informacji.

Starsze pokolenie gubi się w sieci, nie odróżniając często treści popartych autorytetem od typowo clickbaitowych tytułów czy filmików z żółtymi napisami. Niestety znaczna część młodzieży również nie potrafi pozyskać wiarygodnych źródeł wiedzy. Winny jest po części polski rząd, który ani myśli zająć się tym problemem. Przedstawiciele rządu wręcz przyklaskują ruchom zrzeszającym fanów teorii antyszczepionkowej, czego dowodem jest wypowiedź byłej premier. – Są rodzice, którzy mają przeświadczenie, że szczepionka może ich dziecku zaszkodzić, ale są tacy, którzy są przekonani, że szczepienie uchroni przed chorobą. Nie umiem tego ocenić pod względem merytorycznym, bo nie jestem lekarzem – powiedziała Beata Szydło na antenie Radia Maryja.

Stanowisko polskiego rządu w tak poważnych sprawach motywowane jest porzekadłami ludowymi w rodzaju „prawda leży pośrodku” czy „w każdej plotce jest ziarnko prawdy”. Nic dziwnego, że doczekało się już prześmiewczych tweetów. Jak zauważają niektórzy, analogiczny argument o ochronie wolności do swoich przekonań można przytaczać w przypadku bicia dzieci czy dostępu do broni.

Nie można szukać „środkowej drogi”, nie ma sensu nawet wchodzić w dyskusję z wyznawcami teorii spiskowych, bowiem nie o dojście do prawdy tu chodzi. Choćbyśmy udowodnili z całą pewnością, że składnik szczepionek tiomersal nie jest szkodliwy, choćby nawet zniknął ze szczepień – antyszczepionkowcy wymyślą 5 kolejnych powodów, dla których szczepienia nie są przez nich uznawane.

Właśnie ta dynamika z jaką teorie spiskowe dostosowują się do „zapotrzebowania” i okoliczności jest cechą charakterystyczną miejskiej mitologii, która obejmuje zarówno teorie spiskowe, jak i miejskie legendy.

Rodzaj szkodliwych składników czy skutki uboczne mogą różnić się w zależności od wersji opowieści w danym kraju czy konkretnym czasie występowania narracji, ale przekaz będzie ten sam – ostrzeżenie przed niebezpiecznymi szczepieniami.

Jak czytamy w tekście „Krótka historia ruchów antyszczepionkowych” Ewy Krawczyk opublikowanym na łamach Krytyki Politycznej, w pierwotnej wersji, tuż po tym, jak szczepionki weszły do szerszego obiegu, krążyły opowieści o zupełnie odmiennej treści niż obecna: szczepionki uważano za znamię Bestii, zapowiedziane już w Apokalipsie. Ostrzegano przed szczepieniem przeciw ospie, że pochodzi od zwierząt, może więc zarazić dzieci zwierzęcymi chorobami. Wersja bardziej radykalna straszyła zmieszaniem duszy szczepionego dziecka z duszą zwierzęcia – a zwierzęta, jak wiadomo, nie trafiają do nieba. Następnie pojawiały się argumenty polityczne i religijne – mówiono o tym, że rządy państwowe chcą nas oznakować przy użyciu szczepionek, żeby sprawować nad nami kontrolę, albo że Dzieciątko Jezus nigdy nie było szczepione.

Podobnie sprawa miała się z glutenem. Koncepcję szkodliwości glutenu wymyślił w 2011 roku australijski lekarz Peter Gibson. Opublikował on wyniki badań, z których wynikało, że gluten zwiększa prawdopodobieństwo zapadalności na schorzenia gastroenterologiczne u pacjentów niechorujących na celiakię, a sama niezwiązana z celiakią wrażliwość na gluten jest bardzo powszechna. Po krytyce jego pracy, w 2013 roku Gibson opublikował wynik swoich kolejnych badań, w których to odwołał swoje poprzednie wnioski dotyczące wpływu glutenu na zapadalność na schorzenia gastroenterologiczne.

Pomimo zdementowania teorii przez samego antyglutenowego guru, tysiące ludzi nadal stosuje dietę bezglutenową bez uzasadnienia medycznego. I na tym polu Polska także dostosowuje się do niepopartej niczym teorii.

Kościoły zaczęły wprowadzać bezglutenową, a następnie wskutek interwencji Watykanu nisko glutenową hostię. W materiale dla TVN24 z czerwca 2017 roku ojciec Paweł Głużyński przekonuje, że hostia gluten-free ma takie same działanie, a parafii, w których można dostać taki opłatek, jest w Polsce coraz więcej. Jedyne fakty jakie wyłaniają się zza tych teorii dowodzą, że często nie rozumiemy symptomów, jakie płyną z naszego ciała, jak w przypadku oskarżania glutenu winą za złe samopoczucie. Niektóre choroby czy zjawiska pozostają nieodgadnione – jak autyzm, a kiedyś dżuma albo wirus HIV (w niektórych krajach Afryki uważa się, że to prezerwatywy zakażają wirusem).
Rozróżniania nauki od pseudonauki musimy się nauczyć wszyscy, tym tematem powinny się zająć także szkoły. Tymczasem nie podejmuje się takich działań a fake newsy kolejny raz wpływają na naszą rzeczywistość. Chyba na rękę jest to polskiemu rządowi – medycyna ludowa i znachorstwo przecież mniej kosztują, a wizyta u dotykającego ciepłymi dłońmi szamana jest o wiele milsza niż standardowa lekarska procedura w przychodni.

Tekst: Dorota Linke

SURPRISE