Najciekawsze patenty Millenialsów na wymarzone miejsce do życia
Demografowie, urbaniści, politycy, ekonomiści i biznesmeni od dawna utwierdzają nas w przekonaniu, że młodzi ludzie należący do pokolenia millennialsów (znajdujący się aktualnie w przedziale wiekowym od 20 do 36 lat) chcą mieszkać w miastach. Stoją w opozycji do generacji swoich rodziców, nazywanych w Stanach baby boomersami, którzy ze świeżo założoną rodziną preferowali osiedlenie się na przedmieściach. Choć łatwo jest zaszufladkować preferencje mieszkaniowe młodszych oraz starszych ludzi i umieścić je w dwóch łatwych do rozróżnienia kategoriach, to jednak faktyczna sytuacja jest nieco bardziej złożona.
Początek drugiej dekady XXI wieku był czasem, kiedy z ekonomicznego punktu widzenia wynajmowanie nieruchomości było bardziej opłacalne niż ich nabywanie. Ogromne, wielomilionowe metropolie, oferujące pracę, edukację, możliwości rozwoju, zakwaterowanie, rozrywkę i styl życia, uważano za lepiej przystosowane do potrzeb młodych ludzi niż przedmieścia, a status singla był bardziej pożądany niż ślub, dzieci i kredyt.
Jednak po kilku latach, kiedy przedstawiciele pokolenia millenialsów trochę dorośli, sytuacja zaczęła się komplikować.
Okazało się, że w wielkich miastach nie ma miejsca na rozrastające się rodziny. Że jest za drogo, powietrze jest zanieczyszczone, a warunki do wychowywania dzieci są nieodpowiednie. Z przedmieść do pracy i szkoły jest jednak za daleko, a do tego budowa domu z ogródkiem sporo kosztuje. Kompromisem okazały się tak zwane exurbs – osiedla zlokalizowane za miastem, jednak doskonale skomunikowane z centrum, gdzie działa Uber, w tym Uber Eats, funkcjonują delikatesy, studia jogi i hipsterskie kawiarnie. W takich miejscach w Stanach Zjednoczonych aż 48 proc. nieruchomości pozostaje w rękach millennialsów.
Czy więc koniec końców millennialsi chcą tego samego, czego ich rodzice, tyle że więcej czasu zajmuje im, aby to osiągnąć? Nie do końca. Z danych zgromadzonych w Stanach Zjednoczonych na przestrzeni 5 lat – pomiędzy 2010 a 2015 – wynika, że wykształceni przedstawiciele pokolenia millennialsów wciąż zamiast przedmieść wybierają miasta. Ale nie byle jakie. Największą popularnością cieszą się te, które są centrami ekonomicznymi, w których prężnie działa dynamiczna scena start-upowa, w których niezawodnie funkcjonuje sprawny transport publiczny i które posiadają bogatą ofertę rozrywkową i kulinarną.
Jednak w tak kultowych metropoliach jak Nowy Jork czy San Francisco, gdzie millennialsi stanowią około 25 proc. populacji, koszty życia znacznie przewyższają dochody młodych ludzi.
Za mieszkanie w Nowym Jorku trzeba średnio zapłacić 3,9 tys. dolarów (14,4 tys. złotych), a w San Francisco 4,4 tys. dolarów (16,2 tys. złotych).
Tym z millenialsów, którzy są niezwykle zmotywowani do tego, aby osiedlić się w mieście, nie brakuje kreatywności. Wymyślają różne sposoby na to, aby rezydować w samym sercu tętniącej życiem metropolii, nie wydając przy tym na mieszkanie sum przekraczających ich możliwości finansowe. Ta seria zdjęć pokazuje, do jakiś środków młodzi ludzie są w stanie się uciec, aby pozostać w mieście w czasach powszechnego exodusu na przedmieścia.
Zamiast wydawać kilka tysięcy dolarów miesięcznie na mieszkanie w San Francisco, to młode małżeństwo postanowiło kupić łódź i na niej mieszkać. Zacumowanie własnej łodzi w modnej dzielnicy Bay Area to koszt pomiędzy 250 a 1100 dolarów.
Ten student Uniwersytetu w Austin zrezygnował z akademika i wybudował swój własny miniaturowy dom. Jego budowa kosztowała 15 tys. dolarów, jednak teraz mieszka za darmo i planuje ukończyć studia bez długów.
Nesterly to start-up, który łączy młodych poszukujących taniego pokoju ze starszymi osobami mieszkającymi samotnie. W ten sposób z jednej strony zwalcza się samotność wśród starszych, a z drugiej pomaga młodym zacząć życie w wielkim mieście.
W tym klasycznym domu w San Francisco mieszka 31 millennialsów. Cena za miejsce na łóżku piętrowym zaczyna się od 650 dolarów miesięcznie. Życie w komunie wraca do łask!
Grafik z San Francisco zbudował swoją własną drewnianą skrzynię, którą umieścił w kącie salonu swojego przyjaciela. Płacił mu 400 dolarów miesięcznie czynszu.
Mieszkanie w aucie dostawczym, które wcześniej wyposażono niczym kawalerkę, to coraz popularniejszy sposób na rezydowanie w mieście. Jest nie tylko środkiem do zaoszczędzenia na czynszu, ale modnym wśród millennialsów stylem życia. #vanlife
Coraz większym hitem w wielkich miastach stają się przestrzenie co-livingowe, określane często jako akademiki dla dorosłych.
Innym sposobem na tanie mieszkanie jest zakup, odnowa i wyposażenia kontenera. Ta para kupiła kontener przez internet za 2,3 tys. dolarów i ustawiła na pustym parkingu. Przestrzeń tę wydzierżawili i stworzyli na niej nieoficjalne osiedle kontenerów. Teraz utrzymują się z ich wynajmu.
Londyńskie osiedle na wodzie. W samym centrum stolicy Anglii ceny za zacumowanie łodzi są niezwykle wysokie i oscylują w okolicach nawet kilkunastu tysięcy funtów. W centralnym Londynie są jednak kanały, na których własną łódź zaparkować można już za 375 funtów miesięcznie.