Kapibary przyłączają się do walki klas w Argentynie
To nie ulega wątpliwości: kapibary są naprawdę urocze. Te sympatyczne, roślinożerne ssaki zamieszkują tereny Ameryki Południowej i są największymi gryzoniami na Ziemi (ich długość wynosi od 110 do 130 centymetrów, a waga to od 35 do nawet 70 kg). Od kilku lat w wielu zakątkach internetu trwa prawdziwa obsesja na ich punkcie – i nikomu nie przeszkadza nawet to, że te zwierzaki zjadają własne odchody.
Historia, którą wam dziś przedstawimy z pewnością przysporzyła jednak kapibarom paru wrogów (ale i wielu nowych sympatyków).
Przenosimy się do Argentyny, a konkretnie na obrzeża Buenos Aires – do dzielnicy Nordelta. To właśnie tu, na 16 kilometrach kwadratowych, mieści się prawdziwa enklawa bogaczy. Luksusowa dzielnica jest oczywiście ogrodzona, a na jej terenie są nie tylko domy, ale i biura, centrum handlowe, kościół, synagoga, szkoła i sztuczne jezioro zamieszkane przez ptaki. Zamknięte osiedle powstało 20 lat temu na mokradłach Parany, czyli drugiej co do wielkości rzeki w Ameryce Południowej. Tę decyzje negatywnie ocenia oczywiście wielu biologów oraz ekologów – w końcu zabudowanie mokradeł wiąże się między innymi z tym, że znika naturalny bufor, który wchłania nadmierne ilości wody deszczowej.
Nunca pensé que iba a estar vivo para ver a los carpinchos domando chetos y librando la madre de todas las batallas en Nordelta.
Estoy así: pic.twitter.com/Gy6t7viQUS
— Portgas D.?゚ヌᄋ (@CoupeFuego_) August 18, 2021
Carpinchos, jak w Argentynie nazywa się kapibary, zawsze występowały na tym terenie. Ostatnio jednak ich obecność zaczęła wyjątkowo doskwierać mieszkańcom luksusowej dzielnicy. Nieprzypadkowo zbiegło się to w czasie z rozpoczęciem budowy na ostatnim dziewiczym skrawku Nordelty. Kapibary atakują ze wszystkich stron – zjadają wypielęgnowane trawniki, gryzą psy, a nawet… powodują wypadki drogowe. Za sprawą tych gryzoni w dzielnicy zapanował chaos. – Nie tylko niszczą ogrody, problemem są także ich ekskrementy – mówił jeden z mieszkańców. Niektórzy mieszkańcy nawet sięgnęli po broń, by odstraszyć gryzonie. Należy jednak podkreślić, że nie wszyscy są przeciwko kapibarom, a zwierzęta są lokalną atrakcją – część przystaje, by zrobić sobie z nimi zdjęcie. Niemniej i tak sytuację przedstawia się raczej jako inwazję.
Tymczasem to, kto jest najeźdźcą, wcale nie jest takie oczywiste.
– To Nordelta zaatakowała tereny należące do carpinchos. Zamożni deweloperzy wspierani przez rząd muszą niszczyć przyrodę, aby sprzedawać klientom marzenie o życiu wśród przyrody – ponieważ ludzie, którzy kupują te domy, chcą natury, ale bez komarów, węży i carpinchos – mówi ekolog Enrique Viale. Nic więc dziwnego, że w Argentynie kapibary przedstawia się teraz jako bohaterki klasy robotniczej, które przeciwstawiają się bogatym i śmiało idą po to, co do nich należy.
Zdjęcie główne: Jaime Dantas/Unsplash
Tekst: NS