Kilka milionów opuszczonych japońskich domów zostanie sprzedanych za ułamek ich wartości lub oddanych za darmo

Raport sporządzony w 2013 roku na zlecenie japońskiego rządu wykazał, że na terenie tego państwa około 8 milionów domów jest niezamieszkałych. Aż 25 proc. z nich zostało porzuconych przez właścicieli bez zadeklarowania, czy planują je wynająć lub sprzedać. Problem ten dotyczy głównie peryferii dużych miast, ale w samym Tokio, gdzie 70 proc. osób zakwaterowanych jest w mieszkaniach i apartamentach, 1 na 10 domów stoi pusty. To znacznie większa ilość niż w Londynie, Nowym Jorku czy Paryżu.

Przyczyną takiego stanu rzeczy jest przede wszystkim starzejące się społeczeństwo Japonii i to, co ekonomiści określają jako „demograficzna bomba zegarowa”. Podczas gdy seniorzy – w wieku 65 lat i więcej – stanowią najliczniejszą grupę społeczności japońskiej, młodzi ludzie zwlekają z posiadaniem potomstwa. Nie potrzebują więc dużych, rodzinnych domów.
Millenialsi i pokolenie Z z własnego wyboru lub z konieczności stawiają na karierę, a to też sprawia, że wolą mieszkać w dużych miastach.

Kiedy więc starszy właściciel domu umiera lub wyprowadza się, młodsze pokolenia nie chcą tam zamieszkać. Brakuje też chętnych do zakupu czy wynajmu. Zwłaszcza jeśli z opustoszeniem domu wiąże się jakaś nieprzyjemna historia. A do takich zaliczane są nie tylko samobójstwa czy morderstwa, ale również samotna śmierć. W japońskiej kulturze wierzy się, że przeniesienie się do takiego domu przynosiłoby nowym właścicielom pecha.
Problem w tym, że sytuacja, w której seniorzy żyją i umierają w izolacji i osamotnieniu, jest w tym kraju bardzo powszechna.

Dość często to nie rodzina, a sąsiedzi zauważają, że coś jest nie tak. W starszych społecznościach ludzie potrafią zresztą umawiać się między sobą na to, że będą bardziej wyczuleni na swoją obecność lub właśnie jej brak, żeby ktoś w ogóle odnotował śmierć osamotnionego seniora. Rodzina często nie ma możliwości albo po prostu chęci sprawowania stałej opieki nad nimi. W związku z tym często też umieszcza takie osoby w szpitalach czy domach starców. W Japonii istnieje nawet słowo „ubasute”, które oznacza właśnie umieszczanie przedstawicieli najstarszego pokolenia w różnych instytucjach i zaprzestanie utrzymywania z nimi kontaktu, czyli właściwie porzucanie. Efektem tego są kolejne puste domy.

W celu uchronienia pustostanów przed ruiną Japonia wdraża działania, które zwiększą szansę na znalezienie im nowych właścicieli. Stworzona została specjalna baza – Akiya banska, gdzie spisane są wszystkie takie posiadłości w danym regionie. Ceny są bardzo atrakcyjne. Jak to określa magazyn Insider – „dom można kupić za paczkę orzeszków”.
Na liście można znaleźć też nieruchomości, które są do przejęcia totalnie za darmo.
Właściciele zmuszeni do opuszczenia domu i chcący oddać go za darmo mogą o tym poinformować lokalne władze – te dysponują niekiedy pewnymi funduszami na renowację budynku. Wszystko po to, by zainteresować nowych, potencjalnych mieszkańców.

Sytuacja ta jest kuriozalna również z tego powodu, że jak wiadomo duże miasta w Japonii są przeludnione. Kontrast między metropoliami, a ich przedmieściami pod względem ilości mieszkańców, ale również szansy na rozwój staje się ogromny. I według przewidywań ta tendencja ma się utrzymywać, stąd też tak niestandardowe rozwiązania na japońskim rynku nieruchomości.
Tekst: Kinga Dembińska