Od czasu premiery filmu 'Szczęki’, która miała miejsce prawie 50 lat temu, rekiny – a w szczególności żarłacze ludojady – nie do końca słusznie cieszą się wśród opinii publicznej złą reputacją.

Teraz władze australijskich stanów Nowa Południowa Walia i Queensland próbują zmienić błędne wyobrażenie o mściwej bestii, które pochodzi z filmu Spielberga. Sposobem na to ma być zrezygnowanie z używania terminu ‘atak rekina’ i zastąpienie go bardziej neutralnym sformułowaniem, jak na przykład ‘kontakt człowieka z rekinem’, ‘ugryzienie rekina’ czy ‘incydent’. Z badań, których wyniki przedstawiono na początku tego roku podczas konferencji poświęconej rekinom, wynika, że pomysł cieszy się ogólnym poparciem społeczeństwa.

W 2020 roku w wyniku spotkań z rekinami zginęło w Australii 13 osób. To stosunkowo niewielka liczba, biorąc pod uwagę, jak wiele osób wchodzi do wody każdego roku.

– Rekiny nie mają rąk, więc jeśli chcą coś zbadać, robią to ustami – tłumaczy Nathan Hart z Uniwersytetu Macquarie. – Bardzo rzadko ludzie są zjadani przez rekiny.

W Nowej Południowej Walii lokalne instytucje odeszły już od używania terminu ‘atak rekina’ w swoich rocznych raportach. – Jest to z naszej strony wyraz szacunku. Każdy incydent najlepiej opisać może zaangażowana w niego osoba – tłumaczy rzecznik lokalnego Departamentu Przemysłu Surowcowo-Energetycznego. – W naszych oficjalnych raportach dotyczących rekinów używamy zazwyczaj terminów 'incydent’ lub 'interakcja’.

W celu ustalenia odpowiedniej terminologii instytucja weszła również we współpracę z Bite Club – grupą założoną przez osoby, które przeżyły spotkanie z rekinami. Bite Club został założony na Facebooku przez Dave’a Pearsona, który został ugryziony przez 3-metrowego rekina byka w 2011 roku.

Jak wynika z danych zgromadzonych przez University of Florida, w 2020 roku na całym świecie doszło do 129 spotkań z rekinami. Około 33 z nich miało miejsce w USA, a na drugim miejscu znalazła się Australia z 18 przypadkami.

Zdjęcie główne: Gerald Schömbs / Unsplash
Tekst: AD