Niewyjaśnione sprawy #21: morderstwo króliczka Playboya

Eve Stratford urodziła się w Wielkiej Brytanii w 1953 roku. Jej matka pochodziła z Niemiec, tak więc dziewczyna doskonale mówiła po niemiecku, a do tego znała także rosyjski. W 1972 roku przeprowadziła się do Leyton, które mieści się nieopodal Londynu. Mieszkała razem z chłopakiem – Tony Priest był wokalistą w grającym psychodeliczny rock zespole Onyx, ale jako że jego kariera rozwijała się powoli, pracował jako operator wózka widłowego. Eve także marzyła o karierze. Od 1972 roku pracowała jako hostessa w Playboy Club w Mayfair. Trzy lata później pojawiła się na marcowej rozkładówce w magazynie dla mężczyzn 'Mayfair’. Ludziom z 'Playboya’ nie spodobała się ta decyzja – niezbyt przychylnie patrzono na to, gdy króliczki pojawiały się w innych mediach.
Rozkładówka mogła jednak zaskarbić 21-letniej dziewczynie upragnioną popularność. Niestety tak się nie stało.
18 marca 1975 roku, tuż przed godziną 16:00, Eve wracała do domu. Pół godziny później sąsiadka usłyszał głośną wymianę zdań, a następnie hałas dobiegający z mieszkania dziewczyny. Około 17:30 Tony wrócił z pracy. Natychmiast natknął się na martwe ciało Eve. Dziewczyna została brutalnie dźgnięta nożem w szyję kilkanaście razy. Jej dłonie były związane z tyłu pończochą, druga pończocha została wykorzystana do związania jej nóg. Policja, która przybyła na miejsce zbrodni, stwierdziła później, że nie było oznak włamania. Dziewczyna nie została też zgwałcona.

Sprawa była badana przez śledczych, jednak brakowało jednoznacznych dowodów, by skazać kogoś za morderstwo. Ponownie zajęto się nią w 2004 roku.
Dostępna już wówczas technologia badania DNA pozwoliła ustalić, że osoba, która zabiła Eve, miała na koncie jeszcze co najmniej jedną ofiarę.
Pół roku po śmierci modelki, 3 września 1975 roku, 16-letnia Lynne Weedon z Hounslow świętowała ze znajomymi dobrze zdane egzaminy. Gdy wracała do domu, ktoś zaatakował ją, uderzył czymś w głowę i zgwałcił. Dziewczyna została znaleziona nieprzytomna następnego ranka. Zmarła tydzień później. Nie udało się ustalić narzędzia zbrodni, nie było też żadnych świadków, którzy ułatwiliby odkrycie sprawcy. Śledczy w latach 70. nie powiązali ze sobą spraw Lynne i Eve. I nic w tym dziwnego – nie tylko doszło do nich w różnych, choć nie aż tak bardzo od siebie oddalonych, miejscach, ale i model działania sprawcy był zupełnie inny.

Jednak w 2007 roku, ponad 30 lat później, dzięki badaniom DNA okazało się, że za obie zbrodnie odpowiada ta sama osoba. Kto? Problem w tym, że tego nie udało się ustalić. Śledczy zestawili dane z miejsc zbrodni z DNA brytyjskich przestępców, ale nie było wyników. Problem w tym, że DNA przestępców zbiera się w Wielkiej Brytanii od połowy lat 90.
Więc jeśli chodzi o mordercę, to opcje są trzy: albo wszystkie przestępstwa uchodziły sprawcy płazem, albo nigdy więcej nie popełnił już żadnej zbrodni, albo nie żyje. I najbardziej prawdopodobne jest to trzecie rozwiązanie.
Policja podejrzewa, że ten sam sprawca mógł także zamordować Lyndę Farrow 19 stycznia 1975 roku – kobieta została znaleziona w swoim londyńskim mieszkaniu z poderżniętym gardłem. Na miejscu zbrodni nie udało się jednak znaleźć DNA. Śledczy nie wierzą jednak, że w każdym z tych przypadków sprawcy udało się zachować totalną tajemnicę. – To duży ciężar do udźwignięcia i przez lata musiał opowiadać o jakichś szczegółach – może partnerowi, przyjacielowi, a nawet współwięźniowi – i chciałbym zaapelować do każdego, kto ma informacje, aby się z nami skontaktował – mówił w 2015 roku główny inspektor Noel McHugh. Do dziś jednak żadna z tych spraw nie doczekała się satysfakcjonującego rozwiązania.
Tekst: NS