Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Niewyjaśnione sprawy #7: porwanie Bohdana Piaseckiego

Czy morderstwo licealisty było zemstą za antysemityzm jego ojca? A może to element wewnętrznych rozgrywek bezpieki? Ta sprawa elektryzowała kiedyś całą Polskę.
.get_the_title().

Tym razem przenosimy się do Warszawy końcówki lat 50. XX wieku. Ówczesne władze obawiają, że wkrótce wybuchnie kolejna wojna, dlatego na potęgę budowano schrony przeciwlotnicze. Jeden z nich mieścił się w piwnicy domu przy al. Świerczewskiego 82a (dziś jest to al. Solidarności). 8 grudnia 1958 roku dwóch robotników odwiedziło go w celu rutynowej inspekcji sanitariatów, jednak na miejscu znaleźli coś makabrycznego… Ich uwagę zwróciły zabite gwoździami drzwi do jednej z ubikacji.

Gdy wyważyli drzwi, ich oczom ukazały się… zmumifikowane zwłoki. Na rozrzuconych wokół podręcznikach można było odczytać nazwisko: Bogdan Piasecki.

Bolesław Piasecki w latach 1935-1939 był liderem Ruchu Narodowo-Radykalnego 'Falanga’, czyli jednej z dwóch frakcji, które powstały po rozpadzie ONR-u. 'Falanga’, podobnie jak ONR, była organizacją o zabarwieniu faszystowskim, a jej członkowie kultywowali antysemityzm, totalitaryzm, nacjonalizm, antydemokratyzm i antykomunizm. Po wojnie Piasecki wraz z innymi członkami 'Falangi’ założył stowarzyszenie 'Pax’, które zrzeszało katolików współpracujących z komunistyczną władzą. Można sobie wyobrazić, że tego typu działalność przysporzyła mu wrogów. Jeśli chodzi o życie prywatne, Piasecki miał dwie żony. Z pierwszą miał dwóch synów – Bohdana i Jarosława – a z drugą dwóch synów i trzy córki. Urodzony w 1941 roku Bohdan był jego najstarszym dzieckiem. W 1957 roku chodził do liceum, które mieściło się przy ulicy Naruszewicza, niedaleko mieszkania Piaseckich. 22 stycznia około godziny 13:45 Bohdan wychodził ze szkoły z grupką kolegów. Wówczas zatrzymał ich mężczyzna, zapytał, który to Piasecki, pokazał chłopcu jakieś dokumenty wyciągnięte z teczki i zabrał go do czekającej taksówki, którą odjechali. W międzyczasie dołączył do nich jeszcze jeden niezidentyfikowany mężczyzna. Koledzy Bohdana zanotowali numer samochodu i poinformowali o zdarzeniu jego młodszego brata. Ten przekazał informację rodzinie, a Bolesław Piasecki natychmiast zadzwonił do MSW.

tak dziś wygląda budynek, w którym znaleziono zwłoki bohdana piaseckiego / źródło: wikimedia commons

Od tego momentu wszystko potoczyło się błyskawicznie. Personalia właściciela taksówki udało się wprawdzie ustalić, nie przybliżyło to do rozwiązania sprawy. Porywacze prędko skontaktowali się z Piaseckim – jeszcze tego samego dnia zadzwonili do niego, informując, że na poczcie na poste restante czeka na niego list z żądaniem okupu – uwolnienie chłopca miało kosztować 4 tys. dolarów i 100 tys. złotych. Dwa dni później znów zadzwonili – tym razem polecili Piaseckiemu stawić się z pieniędzmi w restauracji 'Kameralnej’. To był początek naprawdę filmowej historii.

Porywacze kontaktowali się z ojcem chłopca, zostawiając mu wskazówki na pudełkach zapałek, tajemnicze listy itp., a mężczyzna jeździł po mieście z torbą pełną pieniędzy (i z księdzem).

Dziś już wiemy, że była to cyniczna gra. […] Porywacze po prostu znęcali się nad ojcem. Chcieli go upokorzyć. Kazali mu chodzić po mieście z rogami jelenia, stać na zimnie z gołą głową. Aż trudno uwierzyć w takie okrucieństwo. To kolejny dowód, że mieliśmy do czynienia z zemstą – mówi prof. Peter Raina w rozmowie z 'Rzeczpospolitą’. Skąd ta pewność? Ciało, które robotnicy znaleźli rok później w schronie, faktycznie należało do młodego Piaseckiego. Chłopiec został uderzony w głowę tępym narzędziem, w wyniku czego pękła mu czaszka. W jego serce, głowę i żołądek wbito gwoździe, a do tego – sztylet w klatkę piersiową. Wszystkie te obrażenia sprawiły, że zmarł. I to, najprawdopodobniej, tego samego dnia, kiedy został porwany. Tak więc gdy Piasecki jeździł z workiem pieniędzy po Warszawie, jego syn już od jakiegoś czasu nie żył.

Nie ma wątpliwości, że przyczyną porwania i śmierci syna była – delikatnie mówiąc – kontrowersyjna działalność jego ojca. Nie jest jednak pewne, kto go zamordował. Na przestrzeni lat pojawiały się najróżniejsze teorie – mieli to być żołnierze z NSZ, rozłamowcy z 'Paksu’, agenci obcego wywiadu lub osoby pochodzenia żydowskiego, którym nie podobała się antysemicka działalność Piaseckiego przed i podczas II wojny światowej. – Zasadnicza moja hipoteza, która według mojego przekonania jest prawdopodobna w 90 proc., wyraża się w przekonaniu, że porwania mego syna dokonali ci, w których interesie ideowo-politycznym leżało zniszczenie Pax-u i którzy zorientowali się, że atmosfera polityczna zimy 56 roku na 57 rok daje im szanse próby wykonania swojego planu. Zwrócić należy tu jednocześnie uwagę, że w dniu 2 stycznia 1957 roku nastąpił fakt polityczny, który przesądził o nieudaniu się zniszczenia Pax-u metodami administracyjnymi. Ludzie, którzy dokonali porwania, musieli o tym fakcie wiedzieć, co nie było zresztą trudne i dlatego zdecydowali się zastosować środek zbrodniczy – mówił sam Piasecki. Czy byli jacyś podejrzani? Tak, okazało się, że właściciel taksówki, Ignacy Ekerling, uczestniczył w spisku. Nie kierował autem, gdy spod szkoły porwano chłopca. Milicja wzięła pod lupę sieć jego znajomości i wywnioskowała, że porywaczami najprawdopodobniej byli przestępca Michał Barkowski oraz były ubek Stefan Łazorczyk. Mężczyzn nie udało się jednak przesłuchać, bo po porwaniu wyjechali za granicę.

A i bez tego śledztwo szło jak po grudzie: dowody były niszczone, tropy zacierane, a pisownia nazwisk podejrzanych wciąż się zmieniała.

Ekerling już-już miał stanąć przed sądem, jednak w końcu do tego nie doszło. Sprawa, choć w swoim czasie wstrząsnęła niemal całą Polską, nigdy nie została rozwiązana. To oczywiście możliwe, że sprawcami są wymienieni powyżej mężczyźni, a przyczyną porwania i morderstwa – zemsta za antysemityzm ojca. Możliwe są też i inne scenariusze – porwanie mogło być choćby rezultatem rozgrywek w aparacie bezpieczeństwa. To szczególnie prawdopodobne z tego względu, że SB prowadziła śledztwo wyjątkowo nieudolnie, jakby nie starając się wyjaśnić sprawy, a jednocześnie wykorzystując ją do inwigilacji środowiska Piaseckiego. Być może chłopiec miał być tylko porwany, a porywacze nie mieli w planach morderstwa? Choć od sprawy minęło już ponad pół wieku, definitywnych odpowiedzi wciąż brak.

Tekst: NS

SURPRISE