Pandemia to dobry czas na poszukiwania duchowe? Syberyjski ruch religijny zyskuje nagłą popularność

Społeczność wegan, którzy żyją z dala od społeczeństwa, wielu wydała się doskonałym rozwiązaniem na czas pandemii.
.get_the_title().

Kościół Ostatniego Testamentu został założony w 1991 roku przez Siergieja Toropa, byłego milicjanta. Rok wcześniej, w wieku 29 lat, Torop doznał objawienia, podczas którego odkrył, że jest reinkarnacją Jezusa. Wówczas narodził się na nowo i przybrał imię Wissarion. Sformułował własny system wierzeń, który jest połączeniem prawosławia z buddyzmem. Na świecie jest około miliona wyznawców Kościoła Ostatniego Testamentu. Najbardziej oddani z nich – około 4 tys. – mieszka w 20 osadach rozsianych na południu Syberii. Najliczniejszą, zamieszkaną przez ponad 300 osób i samego Wissariona, nazywają Ołtarzem Ziemi.

To społeczność, która stawia na samowystarczalność.

Osady czerpią energię z baterii słonecznych, żyją w harmonii z przyrodą, jedzą to, co wyhodują, sami robią zarówno ubrania, jak i naczynia czy meble. Choć generalnie nabiał nie jest zakazany, większość wyznawców Kościoła Ostatniego Testamentu to weganie. Ich relacje są bliskie i pozbawione przemocy – wszystkie problemy zostają natychmiast przegadane z grupą. Odrzucają większość współczesnych technologii, nie piją alkoholu i nie palą. Wyznawcy mieszkający w Syberii i tak zwykle są odizolowani od reszty społeczeństwa, a gdy rozpoczęła się pandemia, natychmiast zamknęli granicę swojej gminy przed osobami z zewnątrz.

wissarion / źródło: wikimedia commons

Niespodziewanie okazało się, że wszystkie te cechy stają się czymś niezwykle poszukiwanym w dobie pandemii. – Ludzie czegoś szukają i pociąga nas nasz styl życia. Szukają wyjścia z izolacji i samotności. Prośby o dołączenie do nas potroiły się od początku istnienia wirusa. Otrzymujemy e-maile z Europy, Ameryki Południowej i Ameryki Północnej – mówi Vadim Redkin, prawa ręka Wissariona i rzecznik grupy. Bliskość natury, samowystarczalność, wzajemna troska – tego właśnie szukają ludzie, których przytłacza sytuacja związana z pandemią. Wyznawcy Wissariona są zdania, że więcej osób zaczyna dostrzegać teraz to, o czym oni wiedzieli już przeszło 20 lat temu, przenosząc się na Syberię – że natura jest chora i potrzebuje przestrzeni, by się zregenerować. Najlepszym dowodem na to są często udostępniane w social mediach newsy (te prawdziwe i nie) dotyczące zwierząt, które przejęły tereny chwilowo wolne od ludzi.

Interesujący w tym kontekście jest fakt, że wyznawcy Kościoła Ostatniego Testamentu wierzą w rychły koniec świata – skojarzenia z kryzysem klimatycznym nasuwają się tu wręcz same.

Zespół wierzeń i wartości wyznawców Wissariona, choć ten obwołał się nowym Chrystusem (co zresztą jest w Rosji dosyć popularne), może więc przemawiać – i przemawia – do ludzi. – Sekty rozwijają się cały czas, ale znacznie częściej – i znacznie bardziej widocznie – w czasach ogólnej niepewności i niepokoju, takich jak pandemia. W czasach stresu społecznego ludzie chcą pewności i nadziei, chcą poczucia kontroli w czasach pozornej nieprzewidywalności i osobistej straty – tłumaczy Phillips Stevens, emerytowany profesor antropologii z University of Buffalo, specjalista od religii i sekt. W sumie nie ma co się dziwić: w końcu komu z was nie przeszło w ostatnich miesiącach przez myśl, by zaszyć się na końcu świata, jeść tylko własnoręcznie wypieczony chleb i to, co samemu się wyhodowało?

Zdjęcie główne: Vadim Redkin
Tekst: NS

SURPRISE