Próbowaliście ćwiczyć przy muzyce klasycznej? Jeśli nie, to sprawdźcie, dlaczego warto
Właściwy dobór muzyki może inspirować, dodawać energii i zapewniać rozrywkę podczas wysiłku. Elitarni sportowcy przeróżnych dyscyplin często ćwiczą przy dźwiękach ulubionych utworów przed wielkim meczem lub wyścigiem.
Więc co takiego jest w muzyce, która towarzyszy nam podczas wysiłku? Tę kwestię badano za pomocą różnych metod naukowych.
Do tej pory skupiano się głównie na różnych formach muzyki popularnej, w tym na rocku, hip-hopie i R&B, ale ostatnio zaczęto także rozważać korzyści płynące z muzyki klasycznej jako słuchowego wspomagacza ćwiczeń.
Muzyka klasyczna często jest pomijana w wyborze ścieżki dźwiękowej do ćwiczeń. Łatwo to zrozumieć – często brakuje jej napięcia rytmicznego, a kiedy są teksty, nie jest łatwo z nimi śpiewać. Jednak z wieloma utworami z klasycznego repertuaru wiąże się nieodłączne i ponadczasowe piękno. Pomyślcie o spektakularnej Symfonii nr 3 Es-dur „Eroica” Beethovena lub o operze „Madame Butterfly” Pucciniego.
Jak więc możemy wykorzystać wyjątkowość takiej muzyki podczas treningu?
Po pierwsze, najpierw musimy zrozumieć, jak pozytywny wpływ może przynieść odpowiednio dobrana ścieżka dźwiękowa w kontekście ćwiczeń fizycznych. Rolą każdej muzyki treningowej jest uśmierzenie bólu, podniesienie na duchu i ułatwienie nam wytrwania do końca ćwiczeń. Naukowcy odwołują się do „efektów dysocjacyjnych” muzyki, co oznacza, że pomaga ona odwrócić uwagę umysłu od wewnętrznych, związanych ze zmęczeniem objawów. Niedawne badania wykazały skłonność muzyki do zmniejszania świadomości ćwiczeń – zasadniczo części mózgu, które komunikują zmęczenie. Jak się okazało, mniej komunikują się, gdy gra muzyka.
I chociaż muzyka nie może zmniejszyć postrzegania wysiłku przez ćwiczących, może wpływać na obszary mózgu związane z nastrojem. Zatem estetycznie zadowalający utwór, taki jak finał uwertury do „Wihelma Tella”, nie wpłynie na to, co czujecie, kiedy biegniecie na ostatnim tchu na bieżni, ale może wpłynąć na to, jak to czujecie.
W istocie muzyka może ubarwić interpretację zmęczenia i wzmocnić wrażenia z ćwiczeń.
Nie ogranicza się to jednak do uczuć i percepcji. Muzyka może dać również efekt „ergogeniczny”, czyli taki, który potrafi podnosić wydolność sportowców. Psycholog Mária Rendi wykorzystała wolne i szybkie tempo z VII Symfonii A-dur Beethovena (op. 92), aby zbadać, jak tempo muzyki wpłynęło na wioślarstwo sprinterskie na dystansie 500 metrów. Jej ustalenia wykazały, że oba tempa muzyki prowadziły do szybszych czasów sprintu w porównaniu z treningiem bez muzyki, przy czym szybsze tempo (144 uderzenia na minutę) prowadziło do 2-proc. poprawy wydajności, a wolniejsze (76 uderzeń na minutę) do poprawy o 0,6 proc.
Biegacze uważają, że muzyka klasyczna pobudza wyobraźnię i ogólnie poprawia wrażenia z biegania, szczególnie gdy cieszymy się nią w połączeniu z inspirującym krajobrazem.
Ale jeśli sądzicie, że muzyka klasyczna nie idzie w parze z waszym treningiem, to sprawdźcie jak wpływa na was przed lub bezpośrednio po ćwiczeniach. Przed ćwiczeniami jej główną funkcją jest budowanie energii i inspirowanie do ruchu. Natomiast po treningu muzyka musi działać uspokajająco i rewitalizująco, aby przyspieszyć powrót organizmu do stanu spoczynku. Świetnym utworem pomagającym w regeneracji będzie „Gymnopédie No. 1” Erika Satie, ponadczasowe solo na pianinie, które otacza słuchacza i traktuje zmęczone mięśnie masażem dźwiękowym.
Dobór muzyki powinien idealnie odpowiadać ścieżce wydatkowania energii podczas sesji treningowej (poniżej znajdziecie kilka sugestii).
Konkretny element treningu można przypisać danej muzyce, aby łatwiej było nam sprostać np. treningowi cardio o wysokiej intensywności.
Jeśli potrzebujecie inspiracji, oto lista utworów klasycznych opracowana przez Luke’a Howarda, australijskiego kompozytora i pianistę, które świetnie sprawdzą się podczas ćwiczeń:
* Boléro Maurice’a Ravela, ze średnim tempem 70 uderzeń na minutę, jest doskonałe do mentalnego przygotowania przed ruchem. Łagodny start z tempem zbliżonym do tętna spoczynkowego.
* Juba Dance z I Symfonii e-moll Florence Price to wciągający utwór symfoniczny, który delikatnie podniesie tętno w fazie rozgrzewki. Kończy się radosnym crescendo, dzięki czemu będziecie odpowiednio przygotowani na to co dopiero przed wami.
* Finale: Allegro assai, Symfonia nr 40 g-moll Wolfganga Amadeusza Mozarta to porywające dzieło muzyczne sprawdzające się przy ćwiczeniach o niskiej lub średniej intensywności.
* Preludium do I aktu opery Carmen autorstwa Georgesa Bizeta ma szybkie tempo (128 uderzeń na minutę), które pozwala przejść przez wszystkie wymagające ćwiczenia o wysokiej intensywności. Wyjątkowe cechy melodyczne i harmoniczne tego utworu pozwalają odciąć się od bólu.
* Koncert nr 1 E-dur op. 8, „La Primavera” Antonio Vivaldiego, świetnie nadaje się na rozgrzewkę i pomaga w utrzymaniu sprężystego kroku, gdy stopniowo powracacie do stanu spoczynku.
Każdy musi sam zdecydować, czy w jego przypadku muzyka klasyczna i wykonywane ćwiczenia dobrze do siebie pasują – gust muzyczny jest bardzo osobisty. Różnorodność ćwiczeń zapewnia urozmaicenie treningu, więc rozważcie także zmianę akompaniamentu muzycznego.
Tekst: Marta Mankiewicz