Slow dating – pandemia sprawiła, że staroświeckie zaloty wróciły do łask

Przymus pozostania w domu nie oznacza, że poszukujący miłości czy towarzystwa tymczasowo zawiesili swoją działalność. Przeciwnie, aplikacje randkowe biją rekordy popularności. Jednak w czasie pandemii randkujemy zupełnie inaczej.
.get_the_title().

Tak jak prawie każdy inny aspekt naszego życia społecznego, również świat randek wywrócił się ostatnio do góry nogami. Przymus pozostania w domu wcale jednak sprawił, że poszukujący miłości, tudzież towarzystwa, całkowicie zawiesili swoją działalność. Przeciwnie. Aplikacje randkowe biją rekordy popularności, ale zdaniem ich producentów oraz ekspertów od związków w czasie pandemii zmienił się sposób ich wykorzystania. Aplikacja Bumble w drugiej połowie marca zanotowała 21-procentowy wzrost wykorzystania połączeń wideo.

Szybkie poszukiwanie “matcha” z wolnym wieczorem coraz częściej zastępują długie na pogawędki na FaceTime.

Wspólne oglądanie tych samych filmów albo gotowanie tego samego posiłku na wideoczatach. Zoom, Google Hangouts i Houseparty jak burza weszły do repertuaru randkowego świata, zastępując bary czy restauracje. Coraz więcej aplikacji wprowadza opcje live. Do łask podobno wracają – czasami z powodów technicznych, czasami z wyboru – dawno odstawione do lamusa rozmowy telefoniczne.

Fot. Jon Ly

Skutkiem ubocznym strachu przed zarażeniem stał się slow dating. Ograniczenia i ostrożność zmusza nas do koncentrowania się na jakości relacji nie na ich ilości – poszerzanie społecznego kręgu nie jest dziś wskazane.

Więcej trudu zadajemy sobie, żeby poznać drugą osobę, zanim zdecydujemy się na ryzykowne spotkanie – jeśli w ogóle.

Specjaliści od relacji międzyludzkich, sądzą, że w czasach Tindera takie powolne poznawanie drugiej osoby – choćby z braku wyboru – może być paradoksalnie szybszym sposobem na zbudowanie autentycznych relacji. Zresztą koncepcja powrotu do slow datingu nie jest nowa. Już w 2018 roku zaczęto mówić o tym, że pasywne przesuwanie palcem po katalogu setek ludzkich twarzy dziennie może zwiększyć naszą szansę na przyjemny wieczór, ale na znaczącą relację z drugą osobą – już nie. – Ograniczenie ilości randek lub osób, z którymi wchodzimy w interakcję, ułatwia skupienie uwagi i sprawia, że jesteśmy bardziej czuli na odkrywanie pozytywnych wartości lub dostrzeganiu czerwonych flag w zachowaniu drugiej osoby – twierdzi Rachel Sussman, psychoterapeutka i specjalistka ds. związków z Nowego Jorku.

Fot. Helena Lopes

Obserwatorzy trendów randkowych widzą subtelne, choć znaczące zmiany również w innych obszarach randkowego świata. Rozwija się nie tylko kreatywność w sposobach spędzania wspólnego czasu online, ale też w sposobach aranżacji długo wyczekiwanych randek offline – kiedy tradycyjne miejsca spotkań nie wchodzą w grę. Zwolniło się też trochę miejsca na staroświeckie zaloty.

W czasach niepewności nawet drobny gest troski czy czułości może mieć piorunującą siłę.

Inny wydźwięk mają treści opisów na profilach randkowych. – Ta epidemia zmienia także sposób interakcji między użytkownikami w najbardziej dotkniętych przez wirusa miejscach – twierdzi rzecznik Tindera. Opisy użytkowników rzadziej traktują o tym, czy uprawiają seks bez zabezpieczenia, częściej werbalnie podnoszą na duchu innych i wirtualnie ich przytulają. – Coraz więcej osób używa bio, aby pokazać swoją troskę o innych, pytając jak się wszyscy mają, zamiast głosić swoje życiowe motta, jak dotychczas – dodaje.

Więcej używa się słów, a mniej obrazków i zdjęć.

Fot. Liliya Lisa

Czy świat randek zmienił się na stałe? Raczej nie, choć wielu użytkowników aplikacji randkowych – tak samo, jak wielu pracodawców, którzy odkryli zalety zdalnej pracy – twierdzi, że nie zamierzają zrezygnować z nowo poznanych rozwiązań, nawet kiedy świat znowu będzie otwarty. – Chwilowo wróciliśmy do starszego sposobu komunikowania się z ludźmi, po prostu rozmawiamy, zamiast posługiwać się wizualnymi skrótami na profilach. I chyba na nowo dostrzegamy w tym czar – mówi Katie Nelson, dziennikarka i ekspertka od związków. – Kiedy zakazy nie będą nas już ograniczać, zapewne wszystko wróci do normy. Ale być może do tego czasu niektórym zaloty – i slow dating – spodobają się na tyle, że przy nich zostaną.

Zdjęcie główne: street art Pøbela, zdjęcie Daniel Tafjord/Unsplash
Tekst: AvdB

SURPRISE