Softboi, czyli wrażliwy manipulator z Radiohead w słuchawkach
Toksyczna męskość to termin, który w ostatnich latach zrobił niemałą karierę. I nic dziwnego, bo odnosi się on do zjawiska, które nietrudno jest zaobserwować na co dzień. Oznacza on męskość, która jest hiperbolizowana i niebezpieczna – 'prawdziwego mężczyznę’, który jest pewny siebie, agresywny i dominujący, a do tego ukrywa swoje emocje i nie może okazać strachu. Wedle tego wzorca mężczyzna nie może być słaby i musi polegać wyłącznie na sobie. Toksyczna męskość nie pozwala na nic, co nie jest stereotypowo 'męskie’: inteligencję emocjonalną, relacje z innymi mężczyznami, zachowania, które odstają od tradycyjnego wzorca.
Wychowywanie chłopców tak, by wyrośli z nich 'prawdziwi mężczyźni’ ma nierzadko tragiczne konsekwencje, i to dla całego społeczeństwa. Wśród nich znajduje się zarówno przemoc domowa, jak i to, że w Polsce mężczyźni aż 7 razy częściej popełniają samobójstwo niż kobiety. Czy musi tak być? Oczywiście zmiana jest możliwa i powoli ją widać, ale to nie jest takie proste. ’Mężczyźni nie mogą się zmienić, jeśli nie istnieje dla nich strategia zmiany. Nie mogą kochać, jeśli nie nauczy się ich sztuki kochania’ – przekonuje wybitna amerykańska feministka bell hooks w książce 'Gotowi na zmianę’. – 'Nie jest natomiast prawdą, że mężczyźni nie chcą się zmienić. Prawdą jest natomiast, że wielu z nich obawia się zmiany. Prawdą jest też, że przytłaczająca liczba mężczyzn nie zaczęła jeszcze nawet zastanawiać się nad tym, w jaki sposób patriarchat uniemożliwia im samopoznanie, kontakt z własnymi uczuciami czy zdolność do miłości’.
W świecie przepełnionym toksyczną męskością softboi wydaje się znakomitą alternatywą. Tacy mężczyźni są wrażliwi, często i chętnie mówią nie tylko o swoich emocjach, ale i o problemach ze zdrowiem psychicznym. Lubią muzykę dla wrażliwców, interesują się kulturą i nie strach ich przedstawić mamie. 'Nie jestem jak inni mężczyźni’ – zdają się mówić. Tylko czy rzeczywiście tak jest?
Alternatywny gust i kompleks wyższości.
Jak rozpoznać softboia?
Nie ma jednej definicji softboia, choć istnieje kilka cech, które zdecydowanie go wyróżniają. Softboi nie boi się tej bardziej 'kobiecej’ strony swojej osobowości. Nie tylko jest wrażliwy, samoświadomy i emocjonalny, ale i często wybiera ubrania, które nie są stereotypowo męskie (z internetowych opisów wynika, że wyjątkowo upodobał sobie pastelowe barwy). Jest dobrze wyedukowany, czyta książki i słucha tak zwanej muzyki alternatywnej, a w szczególności Joy Division i Radiohead – na bank jarał się więc koncertem The Smile na tegorocznym Open’erze. Chodzi do galerii sztuki współczesnej, jest na bieżąco z wystawami i wstawia z nich relacje na Insta. Generalnie dość dużo wstawia na Insta. Ulubiony reżyser? Oczywiście Quentin Tarantino. Ulubiony autor? Pewnie Charles Bukowski. Ulubione buty? Martensy lub Vansy. Ulubiony sposób spędzania wolnego czasu? Zaciąganie się samodzielnie skręconym papierosem.
Oczywiście może być też inaczej. Softboi może gardzić Tarantino, bo w końcu jest 'zbyt mainstreamowy’ i jak niegdysiejszy hipster preferować niszowe kino prezentowane podczas wrocławskich Nowych Horyzontów. Od Bukowskiego może woleć Yukio Mishimę czy Davida Fostera Wallace’a, a od Thoma Yorke’a na Open’erze – Papa Dance na Offie. To ostatnie daje zresztą szczególnie dobre pole do popisu, bo przy okazji można poopowiadać wszystkim, którzy chcą słuchać, o tym, że 'Poniżej krytyki’ to niedocenione arcydzieło synth-popu, które padło na jakże niepodatny PRL-owski grunt. Bo generalnie softboi lubi się pomądrzyć – sądzi, że wie więcej niż inni, a wiedza, którą mają, jest lepsza od innych.
Softoboi zdaje się absolutnym przeciwieństwem wszystkiego, z czym łączy się toksyczna męskość. Zrobi ci kanapki na Strajk Kobiet i pójdzie z tobą na manifę, mówi o sobie, że jest sapioseksualny (czyli podnieca go intelekt), a do tego dobrze wie, kim jest cytowana wyżej bell hooks. Jest elokwentny i może zacytuje ci jakiś wiersz – i to taki, którego nie było w podręczniku do polskiego. I pewnie nawet robi muzykę. A do tego jest całkiem edgy.
I'm not like other guys, więc musisz mnie kochać.
Ciemna strona softboia
Większość z tego, co opisaliśmy powyżej, może nawet brzmi dobrze – to znaczy, jeśli faktycznie chcecie słuchać o tym, dlaczego 'Maxi singiel’ jest taki super, albo odliczać dni do premiery 'Niewyczerpanego żartu’. Ale softoboi to nie estetyka czy subkultura, ale także repertuar postaw. A te, choć może i sytuują się po przeciwnej stronie do toksycznej męskości, są równie niezdrowe.
Jego ciemna strona ujawnia się w związkach i relacjach, choćby jak w przypadku bohatera granego przez Timothée Chalamet w 'Lady Bird’. A czy pamiętacie film '500 dni miłości’ z Zooey Deschanel (Summer) i Josephem Gordonem-Levittem (Tom)? Pod płaszczykiem indie komedii romantycznej o poszukującym miłości wrażliwcu, który zostaje niesłusznie odrzucony przez potencjalną partnerkę, Summer, tak naprawdę kryje się opowieść o mężczyźnie, który z jednej strony idealizuje kobietę, a z drugiej zupełnie nie chce jej zrozumieć ani wysłuchać. Summer już na samym początku mówi bohaterowi, że nie chce wchodzić w związek. Jednak historia opowiedziana jest z perspektywy Toma, dlatego kobieta wychodzi w niej na kłamczuchę i cwaną manipulantkę.
Dobrze, ale co film sprzed ponad dekady ma wspólnego z softboiem? Otóż softboi na pierwszy rzut oka wydaje się zupełnie okej – a przynajmniej nie kipi stereotypową toksyczną męskością. No i nic dziwnego, bo w końcu nie jest 'jak inni mężczyźni’. Choćby dlatego, że jest wyśmienitym manipulatorem. Cała ta świadomość siebie, empatia i wrażliwość napędzają tylko maszynę wykorzystywania emocjonalnego. To narcystyczni socjopaci, którzy idą po swoje, nie zważając na innych. Często stosują negging, czyli komplementują w taki sposób, by obudzić w osobie komplementowanej kompleksy. 'Super wyglądasz jak na swoją wagę’ – mówi zainteresowany tobą softboi, a ty masz mu paść do stóp. Co, jeśli tego nie zrobisz? Pewnie dostaniesz od niego dwie wiadomości: jedną bardzo sympatyczną, a następnego dnia drugą, w której obrzuca cię obelgami.
Z przykładami takiej pseudoromantycznej korespondencji z softboiami możecie zapoznać się na Instagramowym koncie beam_me_up_softboi. 'Wyglądasz trochę jak kot skrzyżowany z klaunem, ale w dobry sposób’ – to taki lightowy przykład prezentowanego tam podrywu. 'Nie bądź onieśmielona, właśnie myślałem o tym, że jak na osobę, która ma 24,5 tys. followersów, 200 matchów na Tinderze i 600 połączeń na LinkedIn…. jestem bardzo samotny. Nikt nic do mnie dziś nie napisał, nawet cześć. Oprócz ciebie’ – to kolejny przykład. A tu jeszcze jeden. 'Jestem outsiderem, ale nie podobał mi się Shrek. […] Istnieją znacznie fajniejsze filmy. Proszę, powiedz mi, że widziałaś Pulp Fiction’ – zachęcone?
Generalnie softboi jest wilkiem w owczej skórze, a pod tymi wszystkimi pozorami kryje się stara (nie)dobra mizoginia . – Softboie wyglądają mają alternatywne zainteresowania i sprawiają wrażenie osób mających kontakt ze swoimi emocjami, co jest naprawdę dobre u mężczyzn. Ale to szybko staje się argumentem w sprawie 'i dlatego powinnaś się ze mną przespać’ – wyjaśnia autorka konta beam-me_up_softboi, Iona David. – Inną kwestią jest to, że softboie robią się naprawdę krzywi, kiedy zostaną odrzuceni. Na przykład jeden facet wysłał do dziewczyny na Tinderze wiadomość o treści 'nie smuć się, życie jest cudowne’, a kiedy mu nie odpowiedziała napisał 'lol, musisz być jedną z tych niestabilnych emocjonalnie kobiet, które jeszcze się nie zorientowały, jaki jest ich cel’.
Ale, uczciwie mówiąc, nie wszyscy softboie są toksyczni i źli. Większość pewnie nie jest.
#NotAllSoftbois
Oczywiście nie dotyczy to wszystkich softboiów. To, że ktoś ma kontakt z własnymi emocjami i słucha muzyki dla wrażliwców nie czyni z niego z automatu mizogina czy osobę, która uprawia negging. Zresztą jak by to miało działać? Opisywane wyżej przypadki nie są wprawdzie rzadkie, ale są raczej ekstremalne. Dotyczą osób, którym wydaje się, że ich unikalne zainteresowania czynią ich lepszymi od reszty ludzi.
’Złoty standard softboiów to osoby skromne, uczciwe, czyste i o dobrych intencjach. Oczywiście nie jest możliwe, by wszyscy byli przez cały czas perfekcyjni – i dobry softboi o tym wie (nie wykorzystując tego)’ – tłumaczy Iona David. Randkowanie z taką osobą nie jest usiane czerwonymi flagami, które skłaniają do głębokiej podejrzliwości. Można co najwyżej spodziewać się lekkiego gatekeepingu, bo generalnie softboie są zdania, że wiedzą lepiej, co przekłada się choćby na to, że to właśnie oni w pełni rozumieją i doznają ulubionego zespołu, a cała reszta cieszy się jego muzyką w pewnej nieświadomości. A to zdecydowanie nie jest tak groźne jak próby manipulowania drugą osobą.
Tekst: NS