Jak imprezują mieszkańcy stolicy? Oto przewodnik po warszawskiej scenie techno
Jakiś czas temu pisaliśmy, gdzie teraz chodzi się na techno w stolicy. Teraz postanowiliśmy objechać wskazane miejscówki razem z mytaxi, by pokazać Wam, jak wygląda warszawska scena techno od środka. Wszystko wskazuje na to, że po krótkiej stagnacji spowodowanej utratą kultowych miejscówek, jak Nowa Jerozolima czy 1500 m2 do wynajęcia, Warszawa w końcu odrodziła się i przeżywa właśnie jeden z lepszych imprezowych okresów. Liczba zarówno klubów, jak i oddolnych inicjatyw odpowiadających za imprezy cykliczne (jak chociażby słynny Wixapol, który już zainteresował naszych zachodnich sąsiadów) jest olbrzymia, co powoduje, że praktycznie w każdy weekend na klubowej mapie Warszawy jest do odwiedzenia kilka ważnych punktów. Wydaje się również, że moda na techno w pewien sposób połączyło różne grupy społeczne – na imprezach w Warszawie możemy bowiem spotkać wręcz cały przekrój młodych ludzi. Czy Warszawa ma więc szansę odebrać Berlinowi miano europejskiej stolicy techno? Niekoniecznie. Pamiętajmy, że kultura imprezowania w Polsce jest zupełnie inna niż u sąsiadów zza Odry. Umówmy się – gdy oni rozpoczynają imprezy, my raczej zbieramy się do domu. Natomiast z pewnością nie można odmówić nam pewnych berlińskich inspiracji oraz… aspiracji.
Jeżeli również wydaje wam się, że tylko my mamy obsesje na punkcie stolicy Niemiec, to odwiedźcie koniecznie opisane poniżej kluby. Gwarantujemy wam, że już stojąc w kolejce, kilka razy usłyszycie magiczne słowo „Berlin” lub „Berghain”. W środku zaś z pewnością traficie na berlińskie wlepki, imprezowiczów zainspirowanych berlińskim street stylem i co najważniejsze – rezydentów berlińskich klubów. Mówiąc już całkiem serio – warszawskie imprezownie od dawna nie miały tak dobrych bookingów jak w ostatnim roku. Zapowiada się jednak, że to dopiero początek – chłopaki z Fjaak, Apparat czy w końcu Roman Flügel to tylko mała zapowiedź artystów, których będziemy mieli okazję usłyszeć w najbliższym czasie.
Kontynuując więc współpracę z mytaxi, podczas której wspólnie poznajemy Warszawę, sprawdzamy stołeczne kluby techno. Poniżej przeczytacie naszą relację.
Wsiadamy w taksówkę i na pierwszy ogień sprawdzamy Jasną 1. Klub mieści się nie byle gdzie, bo w miejscu legendarnej warszawskiej Utopii. Jasna to dwie sale, z czego ciemniejsza trochę przypomina Czarną w Luzztrze. W środku znaleźliśmy wlepkę berlińskiego Tresora, ale nam jednak miejscówka kojarzy się bardziej z Goldengate, co jest bardzo dobrą rekomendacją. Ale to nie koniec berlińskich akcentów – trafiliśmy akurat na imprezę, na której gra m.in. mieszkający w Berlinie i regularnie grający w Berghain Matrixxman. Gdy wychodzimy, przed wejściem zbiera się już całkiem spory tłum ludzi, ale my niestety musimy jechać dalej.
Około 3:00 dojeżdżamy do miejsca, które ewidentnie inspirowane jest berlińskim Berghain, czyli na Smolną, gdzie akurat gra Joris Voorn, gwiazda house’u i tech house’u z Amsterdamu. Na miejscu czeka nas kolejka (na szczęście nie kilometrowa) i krótka przepytka z lineupu. Jeżeli wejdziecie do środka (a uprzedzamy, że nie każdemu się to udaje), to podobnie jak w Berghain i Panorama Bar nie zrobicie żadnego zdjęcia (bramkarz oklei kamery waszych smartfonów). Wewnątrz klubu zróżnicowany tłum ludzi – od odzianych w koszule mężczyzn, przez dziewczyny w stylówie „all black” – który potwierdza, że Smolna to największy i najmodniejszy obecnie klub. W środku zostajemy do oporu, rano cierpliwy kierowca mytaxi odwozi nas do domu.
Kolejny weekend zaczynamy od Pogłosu, który mieści się w dawnej siedzibie Centralnego Domu Qultury na Burakowskiej. Pogłos nie jest typową techno miejscówką, można go określić raczej jako dom wszystkich warszawskich niezalowców. Warto jednak zapisać sobie ten adres, bo poza koncertami i warsztatami, rzeczywiście odbywają się tam również cykliczne techno wiksy. My akurat trafiliśmy na soundsystem, podczas którego można było usłyszeć dub grany na żywych (!) instrumentach.
Wychodząc z Pogłosu, łapiemy mytaxi, i wracamy do centrum. Kierujemy się w stronę ul. Koszykowej, do kolejnego ważnego miejsca na imprezowej mapie Warszawy, czyli K55. Klub słynie z dobrych bookingów i popularnych w mieście imprez cyklicznych – to właśnie tam odbywa się m.in. Światło czy Syntetyk. My niestety trafiliśmy do K55 w okresie przedświątecznym, dlatego wylądowaliśmy prawdopodobnie na pracowniczym spotkaniu wigilijnym, choć i tam nie zabrakło muzyki elektronicznej.
Z Koszykowej kierujemy się na drugą stronę Wisły. O ciekawych miejscach na warszawskiej Pradze, mogliście już przeczytać w pierwszym odcinku naszego cyklu z mytaxi, jednak Mózg postanowiliśmy pozostawić na wieczorną wycieczkę. Stołeczny klub, który jest bliźniakiem bydgoskiej miejscówki, mieści się w budynku Teatru Powszechnego. Poza cyklicznymi imprezami jak Syntetyk, warto sprawdzać ich bookingi. My akurat trafiliśmy na imprezę Aerożel, na której zagrali ludzie z BAS i Muzyka Nieheteronormatywna.
Prosto z Pragi znów wracamy do centrum i kierujemy się w stronę Woli. Metronom można by określić w skrócie jako ciemną i obskurną przestrzeń idealną na totalne zmieszczenie. Dodatkowo jest to chyba jeden z najlepszych klubów w stolicy i co ważne – wydaje się wciąż niedoceniany. Aczkolwiek może to być zaletą, bo chociaż nie stracimy tam czasu, stojąc w kolejce. Metronom to również jedna z najbardziej różnorodnych miejscówek w mieście – w środku mieszają się bowiem właściwie wszystkie grupy społeczne – spotkać tam można więc prawdziwych lokalsów z Woli (z opaskami Polski Walczącej!), jak i przedstawicieli środowiska LGBT.
LUZZTRO
Jeżeli po totalnym zniszczeniu w Metronomie coś może zniszczyć nas jeszcze bardziej, to jest to tylko i wyłącznie Luzztro. W okolicy 4:00 kierujemy się więc na Aleje Jerozolimskie, gdzie zostajemy do późnych godzin porannych. Gdy wychodzimy, nasze przyzwyczajone do ciemności oczy, nieprzyjemnie atakuje światło dzienne. Jeszcze tylko szybka szama i wracamy do domu.
Nasza kolejna wycieczka z mytaxi pokazała, że warszawska scena techno ma się bardzo dobrze. Oczywiście nie możemy konkurować pod tym względem z Berlinem, jednak na obecną chwilę chyba nie jest to wcale konieczne. Wybór w mieście jest spory, a imprezy i aftery w Warszawie lubią się przeciągać do późnych godzin porannych. Dlatego pamiętajcie koniecznie o haśle znanym z murów Berghain: Don’t Forget to Go Home!
W stolicy dostępna jest już usługa mytaxi match, dzięki której można płacić do 40 proc. mniej za nocne kursy licencjonowaną taksówką z imprezy na imprezę oraz za powroty do domu. Wszystko dzięki temu, że aplikacja pozwala dzielić się kosztami przejazdu z osobami, które jadą w tym samym kierunku. Jak to się robi? Zobaczcie sami.