10 słów, których nie zrozumiesz, jeżeli nie jesteś z Łodzi
Regionalizmy często mogą zdradzić nasze pochodzenie, nawet jeżeli się z nim nie afiszujemy. Niektóre słowa, z którymi spotkamy się w danym regionie, mogą być na tyle unikalne, że nie usłyszymy ich nigdzie indziej. Dzisiaj skupiamy się gwarze łódzkiej. Oto 10 słów, których prawdopodobnie nie zrozumiecie, jeżeli nie mieszkaliście nigdy w Łodzi.
1. Trambambula/trampka
To jedno z najbardziej abstrakcyjnych łódzkich słów. Trudno znaleźć informacje, dlaczego barowa gra w piłkarzyki to dla łodzian to akurat trambambula. Słowo jest powszechne i używane przez wszystkich mieszkańców regionu. Od pewnego czasu równie popularne jest pochodzące od trambambuli określenie „trampka”.
Pytanie w łódzkim barze podczas przerwy w meczu: „Czy gramy w trampkę?” jest jak najbardziej na miejscu.
2. Migawka
To słowo, które można zaliczyć do grupy „regionalizmy komunikacyjne”. Migawka to dla łodzianina bilet okresowy komunikacji miejskiej. Co ciekawe, to praktycznie jedyne słowo, którym nazywa się go w tym regionie. Nawet MPK (miejski przewoźnik) reklamuje się: „Z migawką taniej”.
3. Krańcówka
To kolejne słowo związane z miejską komunikacją.
Łódzkie tramwaje i autobusy nigdy nie kończą swojej trasy na pętli, tylko zawsze na krańcówce.
4. Dulawka/dula
Szklana rurka do palenia papierosów bez filtra – to pierwotne zastosowanie dulawki. Wraz z powrotem tego przedmiotu do łask (oraz nieco innym od początkowego przeznaczeniem) dawna dulawka doczekała się też nowszej wersji.
Dobrze zbita dula znajduje się dzisiaj pewnie w kieszeni niejednego ziomeczka z Bałut.
5. Angielka
To, że różne produkty spożywcze i potrawy mają swoje nazwy w rożnych częściach Polski, nikogo nie dziwi. Ciekawe jednak ilu nazw doczekał się podłużny chlebek pszenny (długa bułka). To, co dla łodzian jest angielką, na południu Polski nazywa się weką, gdzie indziej bułką wrocławską, a jeszcze w innym miejscu bułką paryską (aż się prosi o hashtag : #wpisujciemiasta).
6. Galanty
Wbrew pozorom nie chodzi o wyroby mające charakter zdobniczy, ale o przymiotnik oznaczający „porządny”, „ładny”, „dobrze ubrany” (ale też „spory” i „duży”). Galanty kawaler! – powiemy o młodzieńcu ubranym w dobrze skrojony garnitur.
7. Ekspres
W odzieżowym zagłębiu Polski nie mogło zabraknąć słowa z tej branży. Jeżeli popsuje ci się w kurtce suwak (zamek błyskawiczny),to w Łodzi u krawca proś o wymianę „ekspresu”.
8. Rynek
Jeżeli zwiedzając Łódź, zechcesz odwiedzić rynek, niech cię nie zdziwi, że zamiast podcieni czy ratusza zobaczysz stragany z warzywami, budki z odzieżą patriotyczną czy chemię z Niemiec. Dla Łodzian rynek to targowisko (najbardziej znany jest Rynek Bałucki oraz Zielony Rynek).
9. Foliówka
Foliówka to inaczej reklamówka, czyli torba foliowa. Po prostu.
10. Chęchy
Chęchy (a czasami chynchy) to po łódzku krzaki, pokrzywy i inne manowce. Łatwo trafić w chęchy na przykład w okolicach działek na Stokach albo na dawnym poligonie na Brusie.
Tekst: Łukasz Wandachowicz