5 powodów, dla których warto obejrzeć „Euforię”
Wysyp seriali młodzieżowych w ostatnich latach zapoczątkował wzrost oczekiwań wobec produkcji dla młodych dorosłych, których twórcy coraz śmielej eksperymentują z tematyką i obsadą, wywołując przy tym coraz większe kontrowersje. Nie inaczej było w przypadku wyprodukowanego przez stację HBO serialu „Euforia”, który polscy widzowie mogą na bieżąco oglądać na kanale albo poprzez platformę streamingową. Widzieliśmy kilka odcinków serialu i spróbujemy was zachęcić do obejrzenia nowej niegrzecznej produkcji HBO skierowanej do nastoletniego widza.
Poniżej prezentujemy powody, które naszym zdaniem powinny was zachęcić do wieczoru z „Euforią”.
1. Zendaya
Młoda gwiazda Disneya, słynąca także ze swojej dobrze rozwijającej się kariery muzycznej, dała serialowi mocny punkt odniesienia. Grana przez nią nastolatka Rue jest równocześnie wyrazista, jak i banalna. Samo zderzenie dwóch spojrzeń na tę postać prowokuje do zażartych dyskusji. Rue i jej młodsza siostra mieszkają z matką, samotnie wychowującą córki po śmierci męża. Rue dość szybko zaczyna chodzić własnymi drogami i pakuje się w kłopoty, których skali jej matka nawet sobie nie wyobraża.
Ląduje na odwyku, a powrót z niego ma być nowym początkiem dla całej rodziny.
Jak można się spodziewać, Rue nie zamierza wieść przykładnego życia świeżo nawróconej działaczki antynarkotykowej. Wciąż popełnia te same błędy, a jej autodestrukcyjny pęd zwiększa prędkość z odcinka na odcinek. Jako narratorka serialu wprowadza nas w świat szkolnych perypetii, a raczej należałoby powiedzieć – narkotycznych seksskandali i imprez zakrapianych morzem alkoholu. Relacja Rue z transpłciową Jules (w tej roli Hunter Schafer) to najmocniejszy punkt scenariusza, o czym przekonujemy się już od pierwszego odcinka serialu.
2. „Euforia” kontra „Skins” i „Skam”
Serial nie uniknie porównań do swoich głośnych poprzedników. Brytyjskie „Skins”, które debiutowało 12 lat wcześniej, jako pierwsze przecierało szlaki w opowiadaniu historii nastolatków dalekiej od przesłodzenia typowego dla produkcji z lat 90. Z kolei „Skam” skupiało się na zamożnej grupie nastolatków, ale pokazywało szeroki kontekst społeczny i kulturowy. Rasizm, seksizm, ksenofobia i homofobia pojawiały się tam w różnych konfiguracjach, aby pokazać złożoność problemów, z jakimi w epoce technologii cyfrowych zmagają się młodzi ludzie.
„Skins” i „Skam” mają przewagę nad „Euforią”, zwłaszcza jeśli chodzi o poruszanie nowych problemów w życiu nastolatków.
Obydwa seriale z powodzeniem posługiwały się językiem swojej widowni, wykorzystywały media społecznościowe (zwłaszcza „Skam”, który powstał jako serial będący filmowymi „wrzutkami” na Facebooka norweskiej stacji telewizyjnej), a także na bieżąco reagowały na tematy tabu narosłe wokół życia młodych dorosłych.
Czy „Euforia” ma szansę poradzić sobie z tak wysoko ustawioną poprzeczką? Jej mocną stroną są niewątpliwie ciekawe postaci kobiece (zwłaszcza transseksualna Jules i jej relacja z Rue) borykające się z problemami starymi jak świat, ale wciąż aktualnymi, czyli przemocą seksualną, body-shamingiem, a także nadużyciem władzy ze strony dorosłych mężczyzn. Póki co, postaci męskie jawią się jako klisze bohaterów, których dobrze już znamy. Sportowiec z problemami rodzinnymi przekładającymi się na niekontrolowaną agresję, to coś, co widzieliśmy już kilka razy, choćby w „13 powodach”.
3. Młodzi kontra starzy
Wątek rodzice kontra dzieci, młode pokolenia kontra pokolenia rodziców i dziadków to samograj w każdej produkcji young adult. W tym przypadku mamy do czynienia z trudną relacji Rue i jej matki, a także z zapowiadającą się jako bardzo udana relacja Jules i jej ojca. Brak figury ojca czy matki w życiu Rue i Jules to także duża przestrzeń do fabularnych zwrotów akcji. Jako że serial oglądany jest zarówno przez nastolatków, jak i widownię dorosłą (o czym świadczą nie tylko recenzje krytyków, ale i komentarze dorosłych widzów), wywołuje on żywiołowe dyskusje na temat tego, jak bardzo „zdemoralizowana jest dzisiejsza młodzież”, a także o „bezstresowym wychowaniu” i postawach roszczeniowych. Z jednej strony mamy grupę nadwrażliwców nieradzących sobie z rzeczywistością, jednak patrząc na tę sytuację z perspektywy dorosłej widowni, możemy mieć wątpliwości, czy aby na pewno Rue docenia starania matki, która po tym, jak jej córka przedawkowała środki psychoaktywne, stara się pomóc jej w powrocie do normalnego funkcjonowania. To jednak nie bardzo interesuje Rue.
Czy mamy do czynienia z bandą uprzywilejowanych dzieciaków, które nie bardzo zainteresowane są czymkolwiek poza czubkiem własnego nosa? Z pewnością zdania widzów będą podzielone.
4. Epatowanie seksualnością bohaterów?
Dużo kontrowersji jeszcze przed premierą serialu wzbudziła scena z drugiego odcinka, o której pisano, że zobaczymy tam „30 penisów w męskiej szatni”. Wbrew zapowiedziom, nie była to scena ani szczególnie ważna dla fabuły serialu, ani też nadmiernie przeciągnięta. Podobne zdarzały się już chociażby we wspomnianych wcześniej „13 powodach”.
Życie seksualne bohaterów jest dla nich (a to niespodzianka!) szczególnie ważne, ale w tym kontekście prezentowane są rozmaite problemy, jak np. film z udziałem Kat, której inicjacja seksualna trafiła do sieci i chociaż nie było widać jej twarzy, uczniowie ze szkoły szybko dowiedzieli się, o kogo chodzi. Podobną sytuację przeżywa Cassie, która nie wiedzieć kiedy stała się wzorcową „nastoletnią puszczalską” i cokolwiek by nie powiedziała czy zrobiła, ta etykietka przylgnęła do niej na dobre. Każda z dziewczyn radzi sobie w inny sposób (Kat czyni z tego performance łechtający jej ego, Cassie z kolei chce zniknąć z radaru plotkarzy) i chociażby to, jak bardzo są w tym zagubione i samotne wydaje się dobrym pomysłem do pokazania nastoletniej widowni, która zapewne z problemem będzie się niejednokrotnie identyfikować.
5. Obsada aktorska
Nie tylko Zendaya przyciąga uwagę, grając neurotyczną, krnąbrną i samotną Rue – wyróżniają się także Jules i Kat.
Problemy współczesnej kobiecości, jakie przedstawia życiorys tych trzech postaci to najciekawsze co przytrafiło się „Euforii”.
„Euforia” miała być kontrowersyjna nie tylko dlatego, że HBO nie boi się żadnego tabu – najwyraźniej rozpoczął się właśnie wyścig między HBO GO a Netflixem o uwagę młodych widzów. Póki co ten wyścig wygrywał Netflix, jednak w najbliższych miesiącach sytuacja może ulec zmianie, a „Euforia” wygląda na jaskółkę tych zmian. Brakuje jej wyrazistości i błyskotliwości „Sex Education”, ale wyprzedza wiele średniaków (jak np. „Riverdale”) i ma szansę trafić do nastolatków, którzy odnajdą w scenariuszu serialu własne problemy.
Tekst: Małgorzata Major