Boginie karmiące piersią
Trwa Światowy Tydzień Karmienia Piersią, czyli akcja promująca naturalne karmienie. W Nowej Zelandii publiczne karmienie dziecka butelką spotka się z dezaprobatą, w końcu od tego sa piersi. W Afryce płaczące niemowle budzi zdziwienie, a kobieta która z nim jest z pewnością nie jest jego mamą, ta natychmiast, by je nakarmiła i przestałoby płakać. W Nepalu kobiety, które nie karmią piersią mogą być posądzone o bycie wiedźmą. Co kraj to obyczaj.
Kraje Skandynawskie, Islandia, a także kraje rozwijające się, w których człowiek pozostaje w kontakcie z naturą, uznają publiczne karmienie piersią za normę i coś właściwego, ale oczywiście zawsze znajdą się wyjątki.
Tak jest w przypadku Niemiec i Wielkiej Brytanii, gdzie kobiety odczuwają presję związaną z niechęcią do publicznego karmienia piersią. 1/3 brytyjskich mam wstydzi się karmić piersią dziecko w miejscu publicznym. Z czym to się wiąże? Ze skróceniem okresu karmienia dziecka i szybszym przechodzeniem na sztuczne mleko. W latach 2006-2012 tylko 25 proc. europejskich niemowląt było karmionych wyłącznie mlekiem matki do 6 miesiąca życia, co zalecają lekarze i WHO. W Azji Południowo-Wschodniej to aż 43 proc. Najnowsze dane pokazują, że odsetek ten spadł w Europie do zaledwie 13 proc.
W Polsce publiczne karmienie piersią budzi niesłabnące kontrowersje, a toczący się właśnie proces dotyczący wyproszenia z restauracji mamy karmiącej dziecko i wypowiedzi polityków to potwierdzają.
W Polsce w 6 tygodniu życia dziecka piersią karmi już tylko 46 proc. mam (źródło: GUS za 2014 rok).
Karmienie piersią to nie tylko bajka związana z budowaniem więzi z dzieckiem i wydzielaniem się hormonów szczęścia. To praca, którą młoda matka wykonuje i która w początkowym okresie budzi u niej dużo emocji i nieraz stresu. Kobieta jest stale monitorowana przez pracowników medycznych, wypytywana przez lekarzy, położną, przyjaciółki, rodzinę. Czy karmi? Czy dziecko się najada? A jeśli nie to czy nie powinna uzupełniać sztucznym mlekiem? Ta debata wokół świeżo upieczonej matki trwa, a stres związany z szukaniem jakiegoś odosobnienia jest ostatnią rzeczą jaka powinna jej się przytrafić.
Karmienie piersią wymaga wysiłku, piersi często bolą, dziecko trzeba trzymać w wygodnej dla niego pozycji, czasem zapominając o własnej wygodzie. Wiele kobiet toczy nierówną walkę łącząc karmienie z pracą.
Żonglerka czasem, laktatorem i wyparzonymi opakowaniami na mleko to nie przelewki. Jeśli karmienie piersią sprowadzimy do rozważań związanych z cudzym samopoczuciem i odczuciami estetycznymi to pomijamy wszystko, co ważne. Większość kobiet wstydzi się pokazać publicznie piersi, większość się zakrywa, więc poszczególne przypadki raczej są właśnie przypadkami. Ja sama nie lubię patrzeć na panów sikających w parkach, przy murkach i w innych miejscach publicznych, ale jakoś nikt się za ten temat nie bierze, bo spotyka się z przyzwoleniem społecznym.
Seksualizacja karmienia piersią to problem osoby, która ma takie odczucia, a nie dziecka, które musi zjeść, czy matki, która musi je nakarmić.
Fotografka Ivette Ivens w serii zdjęć Breastfeeding Goddesses, broni swojego przekonania, że kobieta powinna móc nakarmić dziecko: kiedykolwiek i gdziekolwiek i tego, że karmiąca bogini wygląda pięknie. Zdjęcia fotografki nie mają być realistyczne, są lekko surrealistyczne i mają bardziej oddawać nastrój w jakim jest karmiąca matka.