Netflix został zaprojektowany tak, abyś nie mógł się od niego oderwać

Obiecujecie sobie, że to już ostatni odcinek, który dziś oglądacie. To samo przyrzekacie sobie, kiedy klikacie na kolejny i kolejny. Idziecie spać dopiero wtedy, kiedy obejrzeliście już cały sezon. Jest środek nocy. Jutro w pracy znów będziecie niewyspani, bo wsiąknęliście w Netfliksa. Który to już raz? Madeleine Morley, dziennikarka pisząca o designie i sztuce, sądzi, że to nie do końca wasza wina. W poście opublikowanym na blogu Adobe XD tłumaczy, że za ten stan rzeczy w dużym stopniu odpowiada to, jak serwis ten został zaprojektowany. Nie dotyczy to zresztą wyłącznie Netfliksa, ale też innych streamingowych gigantów – Hulu czy Amazon Prime.
Z przeprowadzonych w 2013 roku badań MarketCast wynika, że aż 71 proc. sytuacji, kiedy oddajemy się binge-watchingowi, czyli wciągamy odcinek za odcinkiem, to czysty przypadek.
Nie tak często siadamy więc przed ekranem z myślą, że poświęcimy siedem godzin, oglądając nowy sezon serialu.
Sleep is my greatest enemy.
— Netflix US (@netflix) 17 kwietnia 2017
Pierwszą przyczyną, dla której spędzamy tyle czasu, oglądając Netfliksa, są oczywiście personalizowane sugestie. Łatwiej jest wybrać coś do obejrzenia z ogromu propozycji filmowo-serialowych, gdy serwis sam podpowiada program, który powinien przypaść nam do gustu. Kolejna sprawa to precyzyjny dobór ilustracji do produkcji. Już dwa lata temu platforma przyznała, że i je dobiera na podstawie zainteresowań widzów. „Ktoś, kto ogląda dużo filmów z Umą Thurman, zareaguje pozytywnie na zdjęcie z 'Pulp Fiction’, które zawiera Umę. Z kolei fan Johna Travolty będzie bardziej zainteresowany seansem, gdy pokaże się mu zdjęcie, na którym jest John” – tłumaczył wówczas Netflix. A co z serialami? Po każdym odcinku widz widzi krótką zapowiedź tego, co wydarzy się w następnym, co skłania do oglądania dalej. Wciągające? Oczywiście.
O ile nie wyłączymy tej opcji, następny odcinek włącza się sam po kilku sekundach, a wtedy prawdopodobieństwo, że zakończymy seans, drastycznie spada.
Zwłaszcza jeśli skorzystamy z przycisku „pomiń czołówkę”, który buduje iluzję oszczędzania cennych minut. A gdy produkcja automatycznie wyświetla się na pełnym ekranie, nie widzimy zegara w komputerze i tracimy poczucie czasu, co znów może owocować wsiąknięciem w serial na wiele godzin. Tak więc jeśli znów zarwaliście noc, śledząc przygody BoJacka czy Wiedźmina, to pamiętajcie, że nie ponosicie za to pełnej winy. Ale na wszelki wypadek może i tak wyłączcie automatyczne odtwarzanie.
Zdjęcie główne: freestocks.org
Tekst: NS