Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Nie czuję, że z czymś przegrywam

Jak izolację wytrzymują ludzie, którzy na co dzień nigdy się nie zatrzymują. Jak sobie radzą kiedy świat postanowił zwolnić? Pytamy mistrza świata w potrójnym triathlonie, Roberta Karasia o to jak sobie radzi w czasie pandemii. 
.get_the_title().

Niektórym z nas już zaczyna być ciężko wysiedzieć kolejny dzień w domu. Snujemy się z kąta w kąt, szukając czegoś, czego jeszcze nie widzieliśmy na Netflixie. Umyliśmy już okna, zrobiliśmy przegląd szaf, porządki na balkonie. Pracujemy z kanapy, z której co najwyżej biegamy do kuchni. Podglądamy na instagramie jak wszyscy pieką chleb i bułeczki na śniadanie. To oczywiście w sytuacji, kiedy nie mamy dzieci…Jeśli je mamy i to w wieku szkolnym robimy triathlon domowy, czyli etat nauczyciela, kuchni i pani ze świetlicy na raz, modląc się o dzwonek, który niestety nadchodzi dopiero o 20/21 kiedy dzieci w końcu pójdą spać. Tak, czy inaczej świat zamknął się w czterech ścianach.

A jak radzi sobie ktoś, dla kogo przepłynięcie 11 km, po czym wskoczenie na rower i przejechanie 540 km, a następnie przebiegnięcie 126,6 km nie stanowi trudności, ba jest nawet przyjemnością? Robert Karaś, mistrz i rekordzista świata w triathlonie na dystansie potrójnego Ironmana, człowiek, który jest w stanie pokonać 678 km w ciągu 30 godz i 48 minut, prawie bez zatrzymywania się też musiał zwolnić. Jak wygląda jego dzień w izolacji?

Robert Karaś mówi, że potrafi wygrywać ekstremalne wyścigi głową. Długo trwając w cierpieniu i wytrzymując. Teraz też zachowuje spokój i walczy dalej codziennie trenując, żeby w momencie, w którym świat wróci do życia wskoczyć na właściwie tory.

Gdzie jesteś w tej chwili? Jak wygląda twoja sytuacja?

Jestem w Polsce, więc epidemia zastała mnie w domu. W tym roku większość czasu trenuję w Polsce, planowałem wyjazd dopiero na zgrupowanie w drugiej części sezonu. Jak sytuacja? Mierzę się ze zmianami i brakiem możliwości normalnego trenowania. Żaden triathlonista czy pływak w chwili obecnej nie ma gdzie pływać, chyba że mają dojścia do prywatnych basenów. Trening w wodzie zastępuję obecnie ćwiczeniami na lądzie. Ale też bez przesady. Po prostu wiem, z doświadczenia, że tego się nie da zastąpić i nie bardzo te zastępcze treningi się przekładają na osiągi.

Sytuacja w chwili obecnej jest wyjątkowa także dla sportowców. Jak wygląda teraz twój trening?

Trenuję w Warszawie od jakichś 2 miesięcy. W miejscu gdzie mieszkam, nie bardzo jestem w stanie wykonać roweru, a nawet biegu na zewnątrz. Musiałbym dojeżdżać, z tego względu trenuję w domu. Mam rower, na którym normalnie się ścigam wpięty w trenażer, więc wszystkie treningi realizuję bez problemu. Jeżeli chodzi o bieg to mam w domu bieżnię, więc też biegam w domu. Jakoś realizuję program i nic mi nie ucieka. A basen zastępuję ćwiczeniami na lądzie. Bardziej skupiam się na tych dwóch sesjach, żeby jak najwięcej zyskać, a pływanie… no cóż jakoś trzeba będzie nadrobić. Na szczęście w triathlonie procentowo najmniej jest tej wody, i to też jakoś w miarę szybko wraca, więc mam nadzieję, że to nadrobię. Do tego byłem pływakiem, więc ogólnie mam trochę łatwiej.

Brzmisz całkiem optymistycznie. Starasz się nie poddawać i nadal szykujesz się na sezon?

Pierwszy wyścig został odwołany. Co będzie dalej nie wiadomo, ale ja staram się po prostu robić swoje.

Teraz przetrwają najsilniejsze jednostki, ci którzy się poddadzą mogą mieć potem trudniej. Ci, co zagryzą zęby i będą trenować bez przerw będą bardzo do przodu.

Nie wiadomo ile to potrwa. Ale liczę, że w którymś momencie to się skończy i życie zacznie się znowu toczyć… chcę być przygotowany. Trochę zwolniłem tempo, bo już nie będę miał tego pierwszego wyścigu, więc nie trzeba się tak katować na treningach. Na razie następny wyścig mam we wrześniu, ale tu też nie wiadomo jak się sprawa potoczy. Liczę na to, że w maju będzie można już wychodzić z treningiem na zewnątrz, więc chciałbym wtedy przenieść się na jakiś zbiornik otwarty i zacząć trenować na jeziorze. Także trzeba poczekać aż się trochę ociepli, jakieś półtora miesiąca i może uda się wrócić do pływania.

Nie poddajesz się, co jest super. Jak podchodzi do tego twój team, czyli osoby, które trenujesz na co dzień?

Pracuję ze swoimi zawodnikami online, więc tu się nic nie zmienia. Na mojej platformie, na aplikacji pracuję zdalnie i w tym przypadku nasza komunikacja nie ucierpiała. Jedynie głowy zawodników…u niektórych psychika podupada, no bo jest to wyjątkowo trudny okres. Muszę przyznać, że oni teraz mają dużo więcej na głowie niż ja, bo triathlon to moja praca, a oni mają swoje prace, własne firmy, w których też mają zawirowania przez to, co się dzieje. Jak nie ma się czystego umysłu trudniej trenować i trudniej zmotywować się do działania.

Myślę, że jak nie masz na coś wpływu, to trzeba zająć się czymś innym, zmotywować do zrobienia czegoś dla siebie, dla swojego zdrowia. Człowiek lepiej się czuje jak te endorfiny zaczynają działać.

Lepiej więc zrobić trening, odświeżyć głowę niż się zamartwiać tym, co się dzieje, bo to nam nic nie da. Zawsze można trenować w domu. Ja wiem, że nie każdy ma w domu bieżnię tak jak ja, ale można wykonywać inne ćwiczenia.

W wywiadach przewija się u Ciebie motyw cierpienia, że właściwie to ty lubisz pocierpieć, lubisz wysiłek, co właściwie jest oczywiste zważywszy na to co robisz, bo jest to dość ekstremalna forma. Zastanawiam się, czy ty w tym spowolnieniu nie cierpisz bardziej, czy umiesz odpuszczać?

Ja chyba najtrudniejszy moment mam już za sobą. Miałem pewne zawirowania jakiś czas temu, które bardzo na mnie wpływały. Pojawiły się kłopoty w biznesie i z managerami, które sprawiły, że ciężko mi było realizować jednostki treningowe…jednym słowem skupić się na treningu i być zadowolonym z pracy. To może zabrzmi dziwnie, ale tę chwilę nie odczuwam strat. Staram się dostosować. Nawet moi zawodnicy są ze mną, nie odchodzą, więc mogę powiedzieć, że mam stabilną pracę. Jeśli chodzi o trening to mogę go robić w domu, a co do pływania – ja i tak wiem, że to nadrobię. Bo wiem, że wszyscy zawodnicy, z którymi będę się mierzył nie mają dostępu do basenów. Nie czuję, że coś mi bardzo ucieka, wiem, że nikt nie pływa.

Zaczniemy sezon tylko jak sytuacja na to pozwoli z tego niższego pułapu.…nic na to nie poradzimy. Nie czuję, że z czymś przegrywam.

Czy ty umiesz odpoczywać? Czy relaksem jest trening?

Spacer jest dla mnie formą regeneracji i odpoczynku. Jeśli chodzi o trening regeneracyjny to ja co trzy tygodnie mam taki tydzień, gdzie nie mam żadnych zadań, mam tylko luźne rozjazdy, rozbiegania i rozpływania także faktycznie ten trening jest fajny i przyjemny i jest taką jednostką regeneracyjną, luźną. Generalnie trenuję do soboty do popołudnia przez cały tydzień, więc półtorej doby, niekiedy dwie doby mam wolne od treningów. Wtedy odpoczywam i nic nie chcę robić, żadnych aktywności, maksymalnie wyjść właśnie na spacer, pojeździć samochodem, a tak to leżę, obejrzę sobie jakiś film…

…i nie myślę o triathlonie, nie rozmawiam o triathlonie. Chcę, żeby głowa i ciało odpoczęły od tego wszystkiego.

Masz teraz więcej czasu?

Zacząłem oglądać seriale. Teraz Toyboya. Epidemia koronawirusa spowodowała że sięgnąłem po seriale.

Ten czas jest w sumie ciekawy, jeśli można szukać jakichś plusów. Mamy więcej czasu na zastanowienie się, czas do przemyśleń…to lekcja życiowa dla każdego, może ktoś wyciągnie wnioski, może ktoś coś zmieni.

A ty masz takie myśli, że chciał byś trochę zwolnić?

Jeśli chodzi o sport to na pewno nie, ale faktycznie wcześniej miałem takie klapki na oczach i nastawienie na cel, na wynik, a teraz widzisz jak w jednym momencie może się cały świat zmienić i zatrzymać w tym biegu.

Do czasu, kiedy to się nie zakończy będę funkcjonował tak ja teraz. Będę trenował w domu, od czasu do czasu wychodził na spacer gdzieś, gdzie nie ma ludzi. Staram się nie panikować, ale faktycznie unikać kontaktów z ludźmi.

Gdzie byś był teraz, gdybyś mógł wsiąść w samolot? Zwykle podróżowałeś po świecie trenując w różnych miejscach…

Nie chciałem nigdzie wylatywać. To zmiana, ale zeszły rok pokazał mi, że podczas tych wyjazdów mniej się pilnowałem i te treningi często źle się kończyły, czasem wręcz wypadkami. Postanowiłem w tym roku pierwszą część sezonu spędzić w Polsce i nigdzie nie wyjezdzać, żeby się nie wypalić. Zmieniłem podejście i ten okres przygotowawczy robię w kraju natomiast przed samym startem, 6 tygodni przed wyścigiem chciałbym spędzić na zgrupowaniu. Wykonać maksymalną robotę do wyścigu, żeby się skupić i znowu wrócić do Polski.

Trochę więc zmieniam, uczę się siebie, wyciągam wnioski.

Zdjęcia: Bart Pogoda dla CUPRA #createthepath. To fotograficzno-filmowy projekt artystyczny, który łączy świat sztuki, sportu i motoryzacji. Jego bohaterem został Robert Karaś.

TU I TERAZ