Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Od budowlanki przez architekturę do scenografii filmowej – to wszystko na Acer ConceptD 3

Wolność, mobilność, szybkość - praca na planie filmowym różni się od pracy architekta. Razem z architektką i scenografką Martyną Matuszczak testujemy wydajny laptop dla twórców ConceptD 3.
.get_the_title().

Kiedyś marzyła o tym, żeby budować mosty. Została architektem, który projektował szpitale i wnętrza. Martyna najlepiej czuje się jednak na placu budowy, lubi być w ruchu i działać, dlatego dziś pracuje na planach zdjęciowych projektując i budując scenografię w dużych polskich produkcjach. Niech Was nie zmyli jej filigranowa postać, Martyna w sercu jest budowlańcem.

Nam opowiedziała o swojej pracy, o zmianach, których nie można się bać, miłości do betonu i ściganiu marzeń. Zajrzeliśmy do jej domu w przerwie od planu zdjęciowego i mimo, że właśnie coś musiała zaprojektować zadaliśmy jej trochę pytań.

Martyna razem z nami przetestowała laptop Acer ConceptD 3, który ma niesamowitą moc obliczeniową, jest wytrzymały, w sam raz dla osoby, która swoje biuro musi zabrać ze sobą. Ale najpierw poznajcie naszą bohaterkę.

Linia ConceptD powstała z myślą o wymagających twórcach. To mocny sprzęt czerpiący z doświadczeń Acera na polu gamingowym, gdzie liczą się osiągi i nie ma miejsca na ograniczenia. Badania ujawniły, że sprzęt dla graczy jest wykorzystywany przez wymagających profesjonalistów różnych branż. Acer postanowił stworzyć dla nich linię dostosowaną do ich potrzeb zapewniającą komfortową pracę.

F5: Martyna, powiedz jak to się stało, że wylądowałaś na budownictwie na Polibudzie?

Martyna Matuszczak: To całkiem prosta historia. Nie dostałam się na architekturę za pierwszym razem, a ponieważ zawsze chciałam coś budować i konstruować, budownictwo wydało mi się idealnym rozwiązaniem. I powiem, że okazało się całkiem przydatną lekcją życiową. Nawet przez chwilę myślałam, że tam zostanę.

Chciałaś budować mosty?

To może zabrzmi śmiesznie, ale tak. W dzieciństwie marzyłam, żeby budować silniki samochodowe i mosty, a wszystko przez dziadka i godziny spędzane w garażu. Dziadek był zegarmistrzem, ciągle grzebał też w aucie, a ja z nim. Ten jego męski świat – pełen gratów, z zegarmistrzowskim biurkiem pełnym śrubek i z jemu tylko znanym porządkiem – bardzo mnie wciągał. Lubiłam też sprawdzać jak coś jest skonstruowane, dlaczego się obraca, jak to jest zrobione.

Dostałam się później na architekturę, ale ten pierwszy rok na budownictwie był świetny. Trudny, pełen zaawansowanej matematyki, mechaniki budowli, ale dał mi silne techniczne podstawy, fajny sposób patrzenia na proces budowy i przekonanie, że dam radę.

Do dziś została mi absolutna fascynacja zbrojeniem w betonie (śmiech). Moja miłość do jugosłowiańskich monumentów z lat 60/70 jest olbrzymia!

Czyli jesteś trochę nerdem…

Trochę jestem taką flanelową koszulą z Polibudy…przynajmniej w sercu.

Trzeba było jednak zamienić flanelowe wdzianka na coś mniej roboczego i usiąść w biurze projektowym w Warszawie?

Po studiach pracowałam najpierw w Sopocie w biurze projektowym, później przeniosłam się do Warszawy i trafiłam do bardzo fajnego miejsca – biura architektonicznego Tektura. Miałam taką myśl po studiach, że w Polsce strasznie trudno jest być architektem i robić rzeczy fajne, po swojemu. Ciężko jest trafić na dobrego inwestora. Oczywiście to się zdarza, ale część tych projektów wcale cię nie cieszy.

Po studiach trafiasz do kogoś do biura i po prostu rysujesz mu projekty, które on chce i jak chce. Co nie jest oczywiście złe, uczysz się przy tym dużo. To wszystko jednak długo trwa, te projekty powstają miesiącami. W Tekturze projektowaliśmy w tamtym czasie głównie szpitale i to było super fajne i ciekawe wyzwanie. Zdawałam sobie jednak cały czas sprawę, że nigdy sama nie będę projektować tych szpitali.

Nie wiem co trzeba zrobić w Polsce, żeby móc projektować, tak jak się chce. To można robić tylko w scenografii.

Czyli scenografia była miejscem większej wolności twórczej? Jak to się stało, że zamieniłaś szpitale na film? 

Urodziły mi się dzieci i nie mogłam już spędzać w biurze architektonicznym po 14/17 godzin dziennie. Założyłam więc swoją firmę, ale skończyło się na tym, że zaczęłam projektować wnętrza, a co za tym idzie miałam kontakt z klientami, czasami dziwnymi, czasami bardzo fajnymi. Projektowanie wnętrz jest znowu projektowaniem dla klienta, który często ma zupełnie inny gust od ciebie. Fajnie jest wybrnąć z tego obronną ręką, ale niektóre projekty były dla mnie trudnym kompromisem. Plus nie ma tam betonu, no chyba, że ktoś zamurowuje dziurę w ścianie (śmiech).

No to jak się znalazłaś w filmie?

Chciałam robić coś innego i szukałam miejsca dla siebie. Zaczynałam od Teatru Telewizji, to była moja pierwsza praca przy scenografii. Później jakoś to poszło, posypały się jakieś reklamy i przyszedł czas na fabuły. 

Teraz pracujesz na dużych planach filmowych. Pracowałaś przy „Weselu 2” Smarzowskiego, pracowałaś na planie „Magnezji”, która dostała dużo nagród w tym za scenografię. Robiłaś też bardziej komercyjne „Listy do M 4”. 

Ja cały czas nie wiem, czy jestem scenografem…czy ja się mogę tak nazywać. Przy Magnezji byłam asystentem scenografa, przy Weselu 2 byłam jednym z dwóch drugich scenografów. Główny scenograf jest odpowiedzialny za wynik, to on ma wizję, koncepcję, wie co chce zrobić, a ty możesz oczywiście projektować, ale w jakichś określonych ramach. Mimo wszytko masz bardzo dużo wolności i pracy twórczej. 

Przede wszystkim wróciłam na budowę. Beton mogę sobie pooglądać w książkach, mogę już go nawet odpuścić, ale ciężko mi odpuścić budowę. Przy ostatnim filmie było bardzo dużo budowy. Bardzo mnie to jara. Wszyscy zawsze się ze mnie śmieją jak dźwigam jakieś ciężkie rzeczy na planie. Nie wyglądam, ale jestem bardzo silna i lubię pracę fizyczną.

Jak wygląda od strony technicznej Twoja praca?

Przez to, że mam zboczenie architektoniczne korzystam głównie z AutoCADA, czasem buduję i modeluję w SketchUpie, coś sklejam w Photoshopie, więc mój komputer na planie musi mieć mocny procesor i dobrą kartę graficzną. Musi być przede wszystkim szybki. ConceptD 3 ma bardzo mocny procesor (Intel Core i7, przyp. redakcji), kartę graficzną NVIDIA GeForce i szybki dysk SSD, więc projektowanie na nim to przyjemność. Nie muszę czekać aż coś się odpali, nic się nie wiesza. To ułatwia, zwłaszcza, że u mnie zawsze wszystko jest na szybko i na dodatek wiele osób czeka aż coś zrobię i ode mnie często zależy postęp ich pracy. Mamy tu też ultra-szybki przesył danych pomiędzy urządzeniami, co przy pracy zespołowej ma olbrzymie znaczenie.

Jestem ze starej szkoły, więc jestem autocadowa, mam często czarny ekran przed sobą, teraz też. Projektuję właśnie kuchnię sprzed paru dekad. Na planie działa to tak, że projektuję, panowie z ekipy dostają projekty i wyrzynarka działa. To jest niesamowite w filmie, że to się dzieje tak szybko. Magia. Dajesz projekt specjaliście od budowy, który jest mistrzem świata w swoim fachu i on to przynosi za trzy godziny. Kuchnia, którą teraz rysuję za dwa dni będzie już wybudowana na hali, normalnie w realu zajęłoby to miesiąc. 

A na planie?

Na planie tu maluję, tu patynuję, tu siadam z komputerem gdzieś pod drzewem i muszę coś szybko narysować. Potrzebuję mobilnego komputera. Często zmieniam lokacje na planie filmowym albo podczas pracy przy reklamie. Komputer mam zawsze ze sobą, więc fajnie jak jest możliwie najlżejszy. ConceptD 3 waży trochę ponad 2 kg, – jak na tak mocny sprzęt jest lekki. W mojej pracy nie zawsze mam się gdzie podpiąć z komputerem więc długi czas pracy baterii jest kluczowy i zwracam zawsze na to uwagę – w moim przypadku wytrzymał 8 h, ale ja nie pracuję w Wordzie. A na planie?

Na planie cały czas się coś dzieje, mój komputer musi sporo wytrzymać i to z czego jest zrobiony ma znaczenie. Obudowa ConceptD jest z aluminium, wygląda stylowo, ale też jest wytrzymała, więc nie bałabym się, że coś się z nim stanie. Odporna na zabrudzenia powłoka chroni laptopa przed żółknięciem, plamami z kawy, pisaków i innymi zanieczyszczeniami – co mam powiedzieć, mój komputer musi sporo przeżyć na planie i w domu.

Praca na planie to jak praca na żywym organizmie i ciągle wychodzą nowe rzeczy. Papier wszystko przyjmie, a tutaj nagle okazuje się, że coś trzeba szybko zmienić, coś dołożyć, coś wygląda w kadrze inaczej niż ty sobie wymyśliłaś. Jak są pytania to jest szybki telefon do kierownika budowy. Ekipa budowlana na planie dużego filmu to czasem 20 osób. Codziennie rano obchodzicie budowę, zastanawiacie się co teraz trzeba zrobić, jakie będą problemy, co się udało wczoraj, co się uda następnego dnia.

Lubię ten szybki efekt i to się bardzo różni od pracy architekta. W filmie wszystko dzieje się szybko.

Dużo się nauczyłam na planie, mam silniejsze ręce, wyrzynarkę w rękę też bym złapała, porozbijałam sobie palce młotkiem. To jest trochę jak z dziadkiem w garażu.

Na co jeszcze zwróciłaś uwagę podczas pracy na ConceptD 3?

To jest potężny kombajn do pracy zamknięty w bardzo ładnym, lekkim i niedużym opakowaniu. Jest ultra-cichy, co pomaga w skupieniu, nie nagrzewa się – pozostaje całkiem chłodny nawet przy długiej pracy. Wyświetlacz jest super i widać dużą pracę jaką włożono w wierne odwzorowanie kolorów, certyfikat Pantone oraz DCI-P3, czyli standard kolorystyczny wykorzystywany przez reżyserów i producentów. Fajnie, że ma czytnik linii papilarnych, bo to pozwala na szybkie logowanie, co też jest plusem, kiedy się spieszysz. Ważna jest dla mnie też czytelność ekranu w terenie – tutaj nawet w pełnym słońcu da się spokojnie pracować. Można na nim pracować też w ciemności. Podoba mi się też bursztynowe, nieinwazyjne podświetlenie.

Generalnie ma się wrażenie pracując na nim, że jest wytrzymały nie tylko jeśli chodzi o obudowę, tafla ekranu jest z mocnego szła no i ma powłokę antybakteryjną. Na planie trudno o sterylność więc to kolejny plus.

Materiał powstał we współpracy z @acer_pl @intel
zdjęcia: Kuba Łysiak

TU I TERAZ