Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Powstał pierwszy serial Tindera. Użytkownicy zdecydują o losie bohaterów

Kto z was oglądałby serial, w którym sami moglibyście zadecydować o losie bohaterów? A kto z was oglądałby go w aplikacji randkowej? Właściciele Match Group Inc zapewne liczą, że fanów będzie wielu.
.get_the_title().

Zakończono właśnie prace nad pierwszym serialem Tindera. Bohaterowie stojący w obliczu apokalipsy będą zdani na decyzje użytkowników aplikacji. Tak, to oglądający zdecydują, przesuwając palcem w lewo lub w prawo, z kim bohaterowie spędzą ostatnie chwile życia. Sześcioodcinkowy serial wyprodukowano w Meksyku, a podjęła się tego Karena Evans, młodziutka kanadyjska reżyserka, znana z reżyserowania teledysków rapera Drake’a do takich utworów jak „In My Feelings” czy „Nice For What”.

Serial nagrywany był pionowo (jest więc dostosowany do ekranów smartfonów) i ma trwać 2 godziny. Reszta szczegółów owiana jest tajemnicą. Nieoficjalnie mówi się, że ta interaktywna historia filmowa ma być zapowiedzią większego projektu.

Niektórzy spekulują też, że serial ma pomóc udoskonalić algorytm Tindera, tak by jeszcze łatwiej odnajdywać w serwisie osoby myślące w podobny sposób i podejmujące podobne decyzje. Brzmi wiarygodnie, ale rzecznik prasowy Tindera odmówił komentarza w tej sprawie. Premiera serialu planowana jest na październik 2019.

źródło zdjęcia: picjumbo.com

Być może są i tacy, którzy o istnieniu Tindera nie mieli do tej pory pojęcia. Dlatego kilka słów o samej aplikacji…

Każdego dnia z Tindera korzysta aż 50 milionów ludzi na całym świecie. W Polsce jednak mało kto przyznaje się do korzystania z tej smartfonowej aplikacji.

Tinderowcy szukają właściwie jednego – pary. Jak to działa? Logujemy się, ustawiamy swoje preferencje – zakres wiekowy, dane o lokalizacji, orientację seksualną. Zdjęcia osób, wyselekcjonowane według naszych ustawień, możemy polubić lub odrzucić. Jeśli polubiona przez nas osoba również się nami zainteresuje, przesuwa nas w prawo i mamy „match”, czyli dopasowanie. Uf, można się umawiać.

źródło zdjęcia: bank zdjęć picjumbo.com

Aplikację w 2012 roku stworzyli studenci Uniwersytetu Południowej Karoliny. Chyba przewidzieli, że świat z roku na rok będzie coraz mocniej „digital”. Młodzi ludzie żyją bardziej w sieci niż w realu. Dzięki aplikacjom randkowym mają szansę poznania nieograniczonej liczby osób. Poszukiwania tradycyjne często przegrywają z powodów tak prozaicznych, jak brak czasu czy nieśmiałość. Tinder ma jednak także swoich przeciwników, którzy są zdania, że ta aplikacja to najłatwiejsza droga do znajdowania sex-partnerów, do zdrad małżeńskich i przygód na jedną noc. No cóż, decyzję o korzystaniu z Tindera (i oglądaniu serialu!) pozostawiamy wyłącznie wam. Bez względu na to, jakie apki macie na swoim smartfonie, najważniejsze w tym wszystkim jest to, by jednak nie tracić kontaktu z rzeczywistością.

Tekst: Izabela Jakubczyk

TU I TERAZ