Szlakiem sztuki ulicy. Odkrywamy poznańskie murale, neony i graffiti.
Spacerując po Poznaniu warto mieć głowę zadartą do góry. Dlaczego? By nie przegapić lokalnego street artu, który niemal na każdym kroku „czyha” na przechodniów. W Poznaniu na spotkanie ze sztuką przez wielkie S nie trzeba wybierać się do galerii czy muzeum. Wystarczy przejażdżka po centrum, Jeżycach czy Śródce.
Uzbrojeni w alternatywną mapę poznańskich murali, neonów i typografii „Z Bliska/ Z Daleka”, razem w mytaxi wyruszamy w trasę szlakiem najlepszej „outdoorowej” sztuki w mieście.
Głowa do góry i w miasto
Naszą podróż zaczynamy od Śródki. To tu znajduje się jeden z najpopularniejszych murali w mieście. Trójwymiarowa „Opowieść śródecka z trębaczem na dachu i kotem w tle” powstała na podstawie zdjęcia z lat. 20 ubiegłego wieku i w 2016 roku została uznana za jeden z „7 nowych cudów Polski” w konkursie National Geographic.
Ze Śródki kierujemy się do centrum, by zobaczyć najlepsze prace powstałe w ramach festiwalu Outer Spaces. Niesamowite, gigantyczne obrazy na ścianach odrapanych kamienic przy Taczaka 11 czy Woźnej 13 robią niesamowite wrażenie.
Dalej śmigamy w kierunku Collegium Da Vinci, by sprawdzić tegoroczną pracę Alicji Białej – pochodzącej z Poznania artystki, która niedawno zilustrowała swoimi oryginalnymi kolażami książkę Marcina Świetlickiego „Polska (wiązanka pieśni patriotycznych)”. Jeśli nie mieliście okazji zapoznać się z kreską tej artystki, koniecznie sprawdźcie ją na Instagramie!
„Muralowa trasa” z mytaxi po Poznaniu ma jeszcze dwa obowiązkowe punkty. Pierwszy z nich to „artystyczne” podwórko przy Zielonej 1. Tutaj obok trzepaka i kosza na śmieci pojawiły się na ścianie reprodukcje arcydzieł „Żydówka z pomarańczami” Aleksandra Gierymskiego oraz „Śmierć” Jacka Malczewskiego. Drugi – to kamienica przy Nowowiejskiego, na której Maupal, jeden z najciekawszych twórców włoskiego streetartu, narysował swój komentarz do aktualnej sytuacji społeczno – politycznej w naszym kraju, przedstawiając kobietę próbującą zszyć rozdartą, polską flagę.
Jednooki obserwator
Mijając ulice Poznania nie da się nie zauważyć charakterystycznej postaci Watchera, która pojawia się w całym mieście na ścianach kamienic, znakach, w zaułkach, na podwórkach, a nawet w knajpach, komentując z przymrużeniem oka poznańską rzeczywistość.
Nazywany przez lokalsów Panem Peryskopem bohater zadomowił się na dobre w przestrzeni miejskiej za sprawą street artowca działającego pod pseudonimem Noriaki i dziś jest jednym z niepisanych symboli miasta.
Świadczy o tym m.in. fakt, że niedawno Pan Peryskop pojawił się również (już zupełnie legalnie) na drzwiach tutejszego Wydziału Kultury.
Miasto neonów
Tak kilkadziesiąt lat temu nazywano Poznań. W czasach PRLu tutejsze ulice mrugały do przechodniów świecącymi szyldami, nadając szarej, komunistycznej rzeczywistości odrobinę splendoru i magii. Niektóre z nich zniknęły już z miejskiej tkanki, jak choćby neon dawnego kina Bałtyk, część z nich na szczęście przetrwała okres transformacji i do dziś nocą można podziwiać iluminacje pochodzące z lat 60. i 70. ubiegłego wieku.
Od paru lat neony przeżywają renesans i coraz to nowe projekty pojawiają się nad drzwiami najlepszych lokalnych miejscówek.
Po zmroku ruszamy więc podziwiać nasze ulubione, poznańskie neony – zarówno te stare, jak również te od niedawna oświetlające miasto. Skaczące słowiki nad Filharmonią Poznańską przy Św. Marcinie, oldskulowy neon Kina Rialto na Jeżycach i różowy, świecący szyld wildeckiej Przyjemności czy znajdującego się przy Starym Rynku „Przelotu”. Będąc w Poznaniu koniecznie wsiądźcie na rower lub do mytaxi, by zobaczyć miasto w wersji „disco”.
Poznań „Z bliska / Z daleka”
Nasza podróż szlakiem poznańskiego street artu dobiega końca. Ale jeśli złapie Was ochota na alternatywną wycieczkę po stolicy Wielkopolski – koniecznie zaopatrzcie się z mapę-przewodnik „Z Bliska / Z Daleka”, w której zebrano najciekawsze murale, graffiti, neony i typografię Poznania. Możecie ją pobrać bezpłatnie klikając TUTAJ. I pamiętajcie – zwiedzając Poznań zawsze – głowa do góry!