Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Magia ekonomii a tarcza antykryzysowa

Okres pandemii podsuwa kolejne dowody na to, jak oderwane od rzeczywistości idee ekonomiczne kształtują nasze życie. Na przykład wymyślona liczba wpisana do Konstytucji
.get_the_title().

W reakcji na gospodarcze konsekwencje pandemii, przewodnicząca Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen, ogłosiła zawieszenie obowiązujących w UE magicznych reguł fiskalnych. Oznacza to, że państwa członkowskie nie muszą oglądać się na zapisane w dokumentach UE ograniczenia wydatków. Niech wydają “tyle ile potrzeba”. Jest to wyjątkowe wydarzenie. Ale nie dla Polski.

Silne przywiązanie części wpływowych polskich ekonomistów do idei nie mających poparcia w teorii ani w praktyce sprawiło, że polski rząd nawet wobec takiej decyzji UE ma ograniczone pole manewru. Do podjęcia dyskusji na temat sensowności konstytucyjnego limitu długu publicznego namawia Marek Dietl, prezes warszawskiej giełdy (GPW). Przypomina on o braku ekonomicznego uzasadnienia dla tych wartości i wskazuje na to jakie są koszty kurczowego trzymania się tego limitu

Chodzi o wpisane w 1997 roku do Konstytucji ograniczenie poziomu długu publicznego (czyli zadłużenia państwa) do maksymalnej wartości 60% PKB. Rządowi za przekroczenie tej wartości grozi Trybunał Stanu. A jest to dokładnie ta sama magiczna wartość jaką UE właśnie poluzowała, choć i tak bardzo luźno egzekwuje ona te zasady (połowa państw od lat przekracza dozwolony poziom zadłużenia).

Twitter @EU_Eurostat
Twitter @EU_Eurostat

Kwestia zadłużenia gospodarki od lat jest przedmiotem żywej debaty. Jednak w czasie pandemii i wywołanego przez nią ogromnego szoku dla gospodarki nawet ekonomiści zazwyczaj opowiadający się za cięciem wydatków i utrzymywaniem niskiego poziomu zadłużenia wskazują, że w tak nadzwyczajnej sytuacji trzeba działać i wydawać na dużą skalę. Rozmiar tarczy antykryzysowej i kolejnych jej rund, które z pewnością będą musiały nastąpić, jest jednak zakładnikiem magicznych idei części ekonomistów.

Warto przywołać tutaj historię kryteriów stosowanych jako warunki przyjęcia państw do UE (tzw. kryteria z Maastricht), do dziś stanowiących reguły dla państw członkowskich. Były to maksymalnie 3% deficytu budżetowego oraz wspomniane już 60% długu publicznego względem PKB. Tę pierwszą zasadę wprowadził do obiegu Guy Abeille, ekonomista, który w latach 80. XX wieku za czasów prezydenta Francois Mitteranda pracował we francuskim Ministerstwie Budżetu. Abeille ją po prostu wymyślił. „Wymyślił”, bo ta wielkość nie ma żadnego ekonomicznego uzasadnienia. Parę lat temu w rozmowie z dziennikiem “Le Parisien” wspominał:

“Wymyśliliśmy ten wskaźnik w niespełna godzinę, powstał na kolanie, bez żadnej pogłębionej refleksji. Mitterand potrzebował prostej reguły, za pomocą której mógłby się bronić przed nieustannie nachodzącymi go ministrami domagającymi się pieniędzy. […] Potrzebowaliśmy czegoś prostego. 3%? Dobra liczba, przeżyła wieki, kojarzyła się z Trójcą Świętą”

Podobnie było z wielkością 60% PKB limitu dla długu publicznego. Jest to kryterium arbitralne, a wielu ekonomistów wskazuje, że sztywne trzymanie się tej zasady w warunkach recesji może przynieść gospodarce trwałe szkody. Pisze o tym m.in. prof. Ryszard Bugaj, przypominając też w jaki sposób w Polsce ta reguła została wyjątkowo radykalnie wprowadzona w życie poprzez wpisanie do Konstytucji. Jego zdaniem przestrzeganie tej zasady mogło mieć tragiczne skutki dla polskiej gospodarki już przy okazji kryzysu w latach 2008-2009.

Do podjęcia dyskusji na temat sensowności tego konstytucyjnego zapisu w zeszłym roku namawiał Marek Dietl, prezes warszawskiej giełdy (GPW). Przypominał o braku ekonomicznego uzasadnienia dla tych wartości i wskazywał na to jakie są koszty kurczowego trzymania się tego limitu:

„Jeśli możemy zmniejszyć różnice społeczne, podnieść jakość kapitału ludzkiego, inwestując w edukację, naukę i zdrowie oraz poprawić infrastrukturę fizyczną drogi, kolej czy spławność rzek, może warto odejść od restrykcji, które były wynikiem obaw wywołanych przejściowym stanem gospodarki? Potrzebujemy poważnej dyskusji na ten temat.”

Okres pandemii to nie tylko bolesne zderzenie z rzeczywistością. To także szansa na przemyślenie wielu zasad przyjmowanych dotychczas za pewnik, w tym wyhodowanej przez lata obsesji zadłużenia. Ostatnie tygodnie przyniosły już kilka takich zmian ale jak twierdzi prof. Wojciech Morawski, historyk gospodarczy ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, to jeszcze nie koniec.

Zdjęcie główne: Kristopher Roller/unsplash.com
Tekst: JCH

FUTOPIA