Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

2020 był rokiem protest songów. Czy ten trend zostanie z nami na dłużej?

Czy to "This is America" Childish Gambino ponownie stające się viralem w Stanach Zjednoczonych, czy "Polskie Tango" Taco Hemingway’a, którym tętniły nasze rodzime ulice, nie da się zaprzeczyć, że ścieżką dźwiękową 2020 roku były protest songi.
.get_the_title().

Chociaż sztuka od zawsze portretowała współczesne jej czasy, jak lustro odbijając społeczne niepokoje oraz problemy, to jeszcze do niedawna polityczna narracja w głównym nurcie muzycznym nie była aż tak zauważalna. W 2014 roku na łamach strony internetowej BBC ukazał się artykuł pod tytułem „Where are all the protest songs?”, a podobne pytanie można było postawić i na gruncie polskim, gdzie muzycy wyrażający otwarty sprzeciw stanowili raczej mniejszość – kontrowersyjną bandę buntowników, operującą z dala od pierwszego miejsca karty „Na Czasie”.

Sytuacja zaczęła się zmieniać razem ze zwróceniem większej uwagi na problem zmian klimatycznych. Uświadamianie społeczeństwa stało się kluczową sprawą i wielu artystów zdecydowało się zabrać głos.

Do komentujących te kwestie od lat Radiohead, Massive Attack czy Bjork dołączyło całe grono artystów, takich jak The 1975, którzy w swojej piosence zamieścili przemowę Grety Thunberg, Foals trzymający banner „No music on a dead planet” podczas ceremonii Mercury Prize czy też Grimes, która zadedykowała temu zagadnieniu całą płytę „Anthropocene”. Kwestie zmian klimatycznych zagościły w muzycznym mainstreamie, doprowadzając nawet do takich inicjatyw jak Music Declares Emergency – organizacji gromadzącej artystów w walce z globalnym ociepleniem.

Źródło zdjęcia: Twitter

Do niepokojów związanych ze zmianami klimatycznymi doszedł cały ciężar wydarzeń roku 2020 i protestów politycznych, sprawiając, że protest songi wybrzmiały ze wzmożoną siłą, skierowane już nie tylko w brak reakcji wobec problemów środowiskowych, ale bezpośrednio w rządzących czy aparat policji. Pomogła też i pandemia. – Nie było żadnych rzeczy rozpraszających uwagę – wszyscy siedzieli w domu. To sprawiło, że przyjrzeli się temu, co się dzieje w całym kraju i zaczęli mówić w formie muzyki i protestu – skomentował Chris Atlas, wiceprezes wykonawczy Urban Music & Marketing w Warner Music.

Gdy w maju bieżącego roku morderstwo George’a Floyda doprowadziło do wybuchu masowych protestów wobec niesprawiedliwości rasowej w USA, protest songi pojawiły się wszędzie.

„The Bigger Picture” Lil Baby, „PIG FEET” Denzela Curry i Terrace Martina, „HELLA FUCKIN’ TRAUMA” Juicy J czy „I JUST WANNA LIVE” 13-letniego Keedrona Bryanta to tylko kilka przykładów piosenek manifestujących głośny sprzeciw wobec systemowego rasizmu i brutalności policji. Temat szeroko podjęli także Run the Jewels na fantastycznie przyjętym albumie „RTJ4”, ponadto ponownie wybrzmiało „This is America”, wydane przez Childish Gambino w 2017 roku, które stało się hymnem tegorocznych protestów relacjonowanych na TikToku. Playlista „Black Lives Matter” na Spotify w krótkim czasie zdobyła ponad 700 tys. obserwujących, potwierdzając, że muzyka protestu i zaangażowana rola artystów jest tym, czego w 2020 roku potrzebujemy.

Równie dobrze widać to na polskim gruncie. Obecny krajobraz polityczny sprowokował zaangażowanie tych, którzy dotychczas stali z boku. Ostatnie miesiące były czasem aktywizmu politycznego i echem wybrzmiewa to w twórczości artystów – nawet tych, którzy do tej pory unikali wypowiadania się na tematy zaangażowane społecznie.

Kiedy muzycy brali udział w viralowej akcji hot16challange2, można było zauważyć, że bardzo wiele „szesnastek” w mniej lub bardziej bezpośredni sposób atakuje władzę.

Protest wersy zawarli między innymi Kayah, Krzysztof Zalewski czy Sokół. Wśród muzyków głównego nurtu głos zabrał i Taco Hemingway, który jeszcze w 2016 rapował o tym, że nie będzie pisać tekstów politycznych, jest „głosem pokolenia, które nie ma nic do powiedzenia”. Artysta na chwilę przed tegorocznymi wyborami prezydenckimi wydał „Polskie Tango”, manifest sprzeciwu wobec partii rządzącej. Utwór został jednym z nieoficjalnych hymnów strajków, stałym towarzyszem ulicznych marszy, gdzie rozbrzmiewał z przenośnych głośników i z samochodów.

Duży rozgłos uzyskał także rap licealisty Karola Krupiaka, który w piosence „Osiem gwiazd” bezpośrednio i po nazwiskach rozlicza polityków z ich przewinień oraz w zgrabny sposób puentuje kurioza decyzji rządowych, jak „Wracając do rządu on sam nie wie co zamyka/Tu siłownie, a tu basen, a tu Romana Giertycha”. Jego protest song zamyka zwrotka z głośnym nawoływaniem do działania: „Młode pokolenie! Zabieramy głos/Miarka się przebrała, teraz wam mówimy dość”. W podobny sposób motywuje „Rewolucja Romantyczna” Bedoesa i Lanka, utwór, który w przeciągu 24 godzin dostał się na pierwsze miejsce polskiej karty „Na czasie” w serwisie YouTube. W „Rewolucji Romantycznej” Bedoes deklamuje: „Pora się wkurwić, pierdolić podziały, dzieci rewolucji, my, młodzi Polacy”. Artyści nie tylko zdecydowali się na twórczość inspirowaną sceną polityczną, ale i postawili na bardzo dosadny przekaz.

Czy więc protest songi będą podbijać nasze playlisty coraz śmielej? Najprawdopodobniej tak.

O sile piosenek protestu i ogromnym wpływie artystów na społeczeństwo pisał między innymi brytyjski muzyk i aktywista Dave Randall w książce „Sound System: The Political Power of Music”, w której to zwracał uwagę na to, że rolą artysty jest nie tylko reprezentowanie rzeczywistości, ale i jej kształtowanie.

Randall cytuje pisarza i polityka Ernsta Fishera: „społeczeństwo potrzebuje artysty i ma prawo żądać od niego, aby był świadomy swojej funkcji społecznej”. Wobec coraz bardziej niepokojących zdarzeń oczekujemy zdecydowanego głosu artystów, piosenek, które oddadzą emocje społeczeństwa. Muzycy coraz chętniej tym właśnie tropem podążają, gdyż w roku 2020 wydarzyło się za dużo, aby móc odwrócić wzrok i zachować całkowitą apolityczność.

Jason Lipshutz w artykule dla „Billboardu” zwraca uwagę na to, że w 2021 pojawi się więcej piosenek mówiących o niesprawiedliwości rasowej. W obliczu niestabilnej sytuacji pandemicznej na całym świecie i niesłabnącego zagrożenia związanego ze zmianami klimatycznymi możemy się spodziewać, że nie tylko utwory o rasizmie, ale cała sztuka zaangażowana zyska na popularności. Jest przeciwko czemu protestować i jest o czym tworzyć.

Zdjęcie główne: BBC
Tekst: Kasia Wardzyńska

KULTURA I SZTUKA