Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Inwazja K-popu trwa. Blackpink pierwszą koreańską grupą żeńską na szczycie muzycznych notowań

Jisoo, Jennie, Rose i Lisa. Pochodzące z Korei i Tajlandii młode gwiazdy szturmem podbijają światowy rynek muzyczny. Ich świeżo wydany "The Album" uplasował się na drugim miejscu amerykańskiej listy Billboardu, co nie zdarzyło się wcześniej w historii żadnej żeńskiej grupy K-popowej. Na czym polega pochodzi fenomen tego zespołu?
.get_the_title().

Piosenka “Kill This Love” grupy Blackpink ma obecnie ponad miliard odsłon na Youtubie – ten dynamiczny pop z koreańsko-angielskim tekstem idealnie oddaje istotę K-popu. Zmiany rytmu, zabawa gatunkami, niesamowite układy taneczne, przepiękne twarze idoli. Do tego dochodzą wysokobudżetowe, pełne przepychu klipy, przy których reszta teledysków zaczyna wyglądać jak niszowe produkcje indie. W pewien jednak sposób sukces Blackpink jest wyjątkowy – prawdopodobnie poza BTS żadna inna grupa w historii Korei nie osiągnęła sukcesu na tak gigantyczną skalę.

Zespół bije rekordy streamów i wyświetleń, wypełnia hale koncertowe na całym świecie, ma drugi najchętniej subskrybowany kanał na Youtubie (pierwsze miejsce należy do Justina Biebera) i wystąpił w zeszłym roku na festiwalu Coachella.

14 października na platformie Netflix ukazał się dokument “Blackpink: Light Up The Sky” przedstawiający historię zespołu. Jako wczesne nastolatki Jisoo, Jennie, Rose i Lisa przeszły casting do agencji muzycznej YG Entertainment, która jest jedną z agencji produkujących młode, koreańskie gwiazdy. Firma ćwiczyła dziewczyny w ich śpiewie, tańcu oraz wszelkich umiejętnościach, które pomogłyby stworzyć z nich przyszłe idolki. W dokumencie Blackpink wspominają ćwiczenie po czternaście godzin dziennie i dzień wolny pojawiający się raz na dwa tygodnie, zakaz picia, palenia, posiadania tatuaży – wszystko jest częścią sztywnej dyscypliny obowiązującej w agencjach.

Źródło zdjęcia: The Indian Express

Ciężka praca, rygor oraz życie pod musztrą agencji niewiele mają wspólnego z wolnością artystyczną, bohemą i mitem rock’n’rolla. Zamiast kreatywności, muzycznych porywów i zadymionych barów otrzymujemy dopieszczony i lśniący produkt.

K-pop przypomina gigantyczną muzyczną manufakturę, ale pomimo swojego rzemieślnictwa – lub też przede wszystkim właśnie z uwagi na jego egzotykę – znakomicie się sprzedaje, sprawiając, że Korea Południowa posiada szósty najbardziej dochodowy na świecie rynek muzyczny, który z roku na rok coraz silniej poszerza swoje wpływy.

Za sukcesem Blackpink, jak i koreańskiego popu w ogóle, stoi również fantastyczny marketing. Jednym z podjętych działań jest strategia business-to-consumer. Gwiazdy są bardzo silnie obecne w świadomości swoich fanów – utrzymują z nimi stały kontakt, czy to poprzez live streamy, publikowanie filmów ze swojego życia zza kulis (na Youtubie można obejrzeć show przedstawiające życie Blackpink na co dzień), czy organizowanie spotkań typu meet-and-greet. Kontent pojawia się regularnie, nie pozostawiając fanów bez nowych wiadomości na temat zespołu na zbyt długo. Poczucie więzi, identyfikacji z grupą oraz innymi fanami jest kluczowe i napędza machinę merchandisingu.

Źródło zdjęcia: Pinterest

W promocji na polu międzynarodowym pomaga współpraca z zagranicznymi kompozytorami, choreografami, gwiazdami (na „The Album” pojawiają się Selena Gomez i Cardi B) czy markami. Blackpink są ambasadorkami takich luksusowych marek jak Dior czy Yves Saint Laurent. Ich koncert na Coachelli był kolejnym kamieniem milowym w kwestii zwiększania zasięgu i zaznaczenia prestiżu na arenie międzynarodowej.

Blackpink to potwierdzenie kulturalnej potęgi Korei Południowej, która od lat dziewięćdziesiątych stale rozwija swój soft power, promując i wspierając koreańską sztukę, modę, turystykę.

To także globalny fenomen. Dokument o zespole zapewne również zdobędzie im nowych fanów. Tym bardziej, że poza ukazaniem kawałka k-popowej machiny, czasem pokazuje Jisoo, Jennie, Rose i Lisę w sposób bardzo przyziemny. Jako młode dziewczyny, które same zszokowane są sytuacją, w której się znalazły i adoracją, jaka na nie spłynęła.

Tekst: Kasia Wardzyńska

KULTURA I SZTUKA