Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

“Sound of Metal” to kamień milowy w kinie – ukazuje niesłyszących jako kulturę i tożsamość

Film Dariusa Mardera chwalony jest nie tylko za świetny warsztat i poruszającą historię, ale też za inkluzywny kasting i rewelacyjne kreacje aktorskie.
.get_the_title().

W główną rolę wciela się Riz Ahmed („Venom”, „Długa noc”, „Wolny strzelec”), który gra Rubena, tracącego słuch perkusistę zespołu metalowego. Nagła utrata zmysłu przez muzyka oznacza, że jego świat i styl życia w jednym momencie rozpadają się na jego oczach. Najpierw trafia do ośrodka rehabilitacyjnego dla niesłyszących, aby uzyskać poradę, co powinien teraz zrobić. Ostatecznie zostaje tam na dłużej. W ośrodku jego instruktor mówi mu, że głuchota nie jest czymś, co się leczy, a jego jedynym zadaniem podczas rehabilitacji jest nauczyć się być głuchym.

Aktor spędził sześć miesięcym ucząc się amerykańskiego języka migowego z instruktorem Jeremym Lee Stone’em, który gra w filmie jedną z drugoplanowych ról.

– To tragedia, że prowadzimy tak osobne życia – społeczności słyszących i głuchych – mówił Riz Ahmed. – Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że głuchota nie jest kalectwem. To tożsamość. Duma z bycia głuchym jest czymś prawdziwym, wzbogacającym i silnym.

Riz Ahmed migający literę „R”. Źródło: Amazon Studios/AP

Stworzenie takiego obrazu – głuchoty jako tożsamości – jakkolwiek niespodziewanego dla wielu słyszących, jest celem i sednem filmu. Ruben rozpaczliwie próbuje wrócić do swojego dawnego życia, do dawnych pasji i dawnych znajomych, lecz przez cały czas odbija się od ściany ciszy, która szczelnie oddziela dwa osobne światy. Podczas seansu widz zastanawia się, czy powrót jest w ogóle fizycznie możliwy i czy jedyne, co pozostaje, to akceptacja nowego stanu rzeczy – zmiana stylu i kultury życia, zrozumienie swojej nowej tożsamości.

Podczas seansu szczególnie zwraca uwagę kreacja Ahmeda. Nie tylko autentycznie gra on osobę niesłyszącą, ale oddaje też przy tym multum surowych emocji. – Dla głuchych aktorów, którzy przyzwyczajeni są do wielu kreacji osób głuchych i niedosłyszących, autentyczność jest kluczowa – mówiła jedna z drugoplanowych aktorek Chelsea Lee. Ludzie z tej społeczności od razu zwracają uwagę, jeśli aktor nie jest odpowiednio przeszkolony w języku migowym. – Widzisz, że są błędy w języku i strukturze gramatycznej. Słyszący mogą nie wychwycić tych niuansów, ale jeśli przeżyło się te doświadczenia jako osoba głucha, przykro się to ogląda.

Od lewej: Darius Marder, Riz Ahmed, Chelsea Lee, Jeremy Lee Stone. Źródło: Zimbio

Lee była też pierwotnie przeciwko angażowi Paula Raciego w roli osoby prowadzącej ośrodek rehabilitacyjny dla niesłyszących, w którym dzieje się większość akcji filmu. Raci ma pełną zdolność słuchową, ale wychowali go głusi rodzice i jest biegły w języku migowym. Przekonało ją jego aktorstwo i zrozumienie kultury głuchych.

Lee i Raci są nie tylko pod wrażeniem angażu do filmu wielu osób niesłyszących, ale też scenariusza.

Postaci nie są definiowane przez swą głuchotę – jest ona tylko częścią ich życia, która wpływa na to, w jaki sposób egzystują między ludźmi. Jest ramą życia, ale nie całą jego treścią.

Są pełnokrwistymi ludźmi, ze swoimi wadami, zaletami i dążeniami. Przez to jest to film nie tylko o głuchocie, ale przede wszystkim o człowieku w obliczu przeciwności. To film o akceptacji tego, jakim torem życie płynie, o przyjęciu nowej dla siebie kultury i tożsamości oraz o zgodzie ze samym sobą. Żeby tak było, obraz społeczności głuchych musi być pełny i niepiętnujący.

Od lewej: Olivia Cooke, Paul Raci, Riz Ahmed w filmie „Sound of Metal”. Źródło: Amazon Studios

Szacunek wobec społeczności głuchych sprawia, że to wyjątek w historii hollywoodzkich filmów. Do tej pory przyznano dwa Oskary za kreacje osób głuchych – dla Jane Wyman oraz Patty Duke – obie te aktorki są słyszące. Czasem w filmach osoba głucha pojawia się jako obiekt żartów albo jako pomocnik głównego bohatera – wtedy postać jest samotna w świecie słyszących, bez swojej społeczności. Angaż aktorów głuchych jest rzadkością, lecz są tu wyjątki – Russel Harvard w „Aż poleje się krew” czy Millicent Simmonds w „Cichym miejscu”.

Filmy, które próbują przywłaszczyć sobie kulturę głuchoniemych i prezentują ją w nieodpowiedni sposób, są dość obraźliwe. Głusi pamiętają, kiedy ktoś źle udaje, że jest głuchy, ale widzę, że ta społeczność ma hojnego ducha – nie próbują walczyć ze stanem rzeczy. Przyzwyczaili się do tego, że są ignorowani i pomijani. Obecnie przechodzą z miejsca, w którym są wdzięczni, że w ogóle są zauważani do zrozumienia, że powinni zostać zauważeni – powiedział reżyser Darius Marder.

Niemniej, z przyczyn fabularnych, reżyser Marder nie planował obsadzać w roli Rubena osoby głuchej. – Nie myślałem o tym, ponieważ obserwujemy pewien proces, przez który przechodzi Ruben jako postać i przez to samo przechodzi aktor oraz publiczność. To proces wejścia w nieznany nam świat, w którym to ludzie słyszący są mniejszością. Stracilibyśmy ten element, jeśli aktor byłby głuchy, ponieważ sytuacja nie byłaby dla niego niekomfortowa. Publiczność uczy się wraz z Rubenem tego, jak być głuchym i jest to część dramaturgii filmu – tłumaczy.

Zdjęcie główne: Amazon Studios
Tekst: Miron Kądziela

KULTURA I SZTUKA