Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Fani przemocowców. Czy możemy lubić filmy zrobione przez gwałcicieli?

Czy możliwe jest postawienie granicy pomiędzy twórczością a życiorysem artysty? Czy popieranie działalności twórców, którzy zyskali miano przemocowców, to również popieranie ich czynów?
.get_the_title().

Kto choć raz nie śpiewał z Johnem Lennonem kultowego „Imagine”, niech pierwszy rzuci kamieniem. Niech podniesie rękę ten, kto nie śmiał się do rozpuku na filmach Woody’ego Allena lub nie podziwiał geniuszu Romana Polańskiego. Wszyscy mniej lub bardziej cenimy twórczość wyżej wymienionych postaci. Mamy też swoich ulubieńców. Czy jednak dalej cieszyliby się naszą sympatią, gdybyśmy poznali kilka mrocznych faktów z ich życia? Co się dzieje, kiedy odkrywamy prawdę o naszym idolu? Czy możliwe jest postawienie granicy pomiędzy twórczością a życiorysem autora? Na ile też niekiedy zaburzona i/lub przysparzająca cierpień osobowość wpływa na artystyczne działania twórców?

Czy bez swojej ciemnej strony byliby tym kim są, czy tworzyliby tak, jak tworzą?

Roman Polański oskarżany jest o dokonanie gwałtu na 13-letniej wówczas Samancie Geiger. Czy jest winny? Jeśli chodzi o to, co o tym sądzi opinia publiczna, zdania są podzielone. Podobnie dzieje się w przypadku Woody’ego Allena, który nie tylko wziął ślub z jedną adoptowanych córek (co samo w sobie nie jest przecież karalne), ale także molestował inną, gdy była dzieckiem (szerzej o sprawie pisaliśmy tutaj). Przemoc, którą stosował John Lennon, nie jest tak medialna, choć twórca nie pozostawia nam wątpliwości, śpiewając: „I used to be cruel to my woman. I beat her and kept her apart from the things that she loved” („Byłem okrutny dla mojej kobiety, biłem ją i trzymałem z dala od rzeczy, które kochała”). W kolejnym wersie wyraża skruchę: „Man, I was mean but I’m changing my scene and I’m doing the best that I can” („Człowieku, byłem podły, ale zmieniam swoje otoczenie i teraz staram się jak mogę”). W wywiadzie z 1980 roku mówi o sobie: „Jestem niebijącym facetem, który nauczył się nie stosować przemocy, której żałuje”. Miał na myśli przemoc zarówno wobec kobiet, jak i mężczyzn; zarówno fizyczną, jak i psychiczną. Trzeba też dodać, że od jednej z ofiar, pierwszej żony Cyntii, nieprzykładny mąż otrzymał przebaczenie. Nie dostał go natomiast od syna Juliana, który również doświadczał przemocy w domu.

Psychika Romana Polańskiego bez wątpienia miała wpływ na jego filmowe dzieła. Należy jednak pamiętać o traumatycznych przeżyciach, których reżyser doświadczył już we wczesnym dzieciństwie, m.in w getcie. Przemoc, którą posługiwał się w przyszłych latach (poza napaścią na Samanthę Geiger stosował też przemoc psychiczną), może być zatem czymś w rodzaju przekazania „pałeczki” dalej. Dzieciństwo Johna Lennona również prawdopodobnie przyczyniło się do psychicznego skrzywienia przyszłej legendy muzyki, podobnie jak traumatyczne przeżycia przyszłego króla popu – małego Michaela Jacksona.

Roman Polański/Zdjęcie: AP Photo / Michael Probst

Sięganie do trudnych historii z dzieciństwa nie jest próbą usprawiedliwienia, tylko zrozumienia. Wina pozostaje winą bez względu na okoliczności łagodzące, choćby w postaci zaszczepionych w dzieciństwie traum. Trudno jednak z chirurgiczną precyzją odkrajać „zepsute” części ludzkiej przeszłości czy osobowości. Idąc tym tropem, uchowałby się pewnie jedynie krystaliczny Keanu Reeves.

Przychodzi mi na myśl Ezra Pound, który był zjadliwym antysemitą i faszystą. Jego wiersze pełne są odrażającej narracji, ujawniającej okrutne przekonania polityczne. Rzecz w tym, że Pound jest poetą, którego bardzo podziwiam. Niektóre z jego wierszy są niezwykłe, a kilka z nich należy do moich ulubionych. Są tam rzeczy fascynujące, złożone i piękne, więc rezygnacja z jego poezji przyczyniłaby się do mentalno-kulturowej biedy – mówi poetka i krytyczka Alison Croggon.

Niektórym artystom dajemy nieoficjalne ułaskawienie. W tym miejscu moralność zaczyna być chwiejna, bo ile dobrych filmów trzeba zrobić, żeby przeważyć szalę okrucieństwa gwałtu? Czy bycie kreatywnym ekscentrykiem daje przyzwolenie na przekraczanie moralnych granic?

Zwłaszcza w czasach, gdzie do głosu w końcu mogą dochodzić między innymi takie akcje jak #metoo, sprawcy powinni być społecznie piętnowani, a my solidarnie powinniśmy stanąć po stronie ofiar. Oczywiście trudno od razu wiedzieć wszystko o swoich ulubionych twórcach, ale bycie ignorantem nigdy nie było dobrym pomysłem. Już Perykles, ateński mąż stanu, powiedział: „To, że nie interesujesz się polityką, nie oznacza, że polityka nie zainteresuje się tobą” . Sentencję tę z łatwością rozszerzyć można do sfery społeczno-moralnej.

Kate Winslet, współpracująca niegdyś zarówno z Polańskim, jak i Allenem, radykalnie dystansuje się od reżyserów, żałując, że miała okazję współtworzyć filmy z seksualnymi przemocowcami. W wywiadzie dla Vanity Fair mówi: „Nie mogę cofnąć czasu. Zmagam się z żalem, ale cóż nam pozostaje, jeśli nie szerzenie prawdy?”.

Woody Allen i Soon-Yi Previn/Zdjęcie: Piero Oliosi

Czy możliwy jest zatem obiektywny odbiór dzieła ze świadomością łamania przez jego twórcę zasad moralnych? XX wiek szerzył pogląd o szkodliwości łączenia artysty i jego twórczości.

W eseju Rolanda Barthesa „Śmierć autora” czytamy, że znaczenie dzieła sztuki kryje się nie w intencjach lub charakterze jego twórców, ale w jego odbiorze.

Szkoła Nowej Krytyki starała się postrzegać sztukę bez odwoływania się do jakiegokolwiek czynnika poza samym dziełem, podczas gdy poststrukturalizm i dekonstrukcjonizm rozważały całkowite pomijanie artysty w procesie odbioru jego dzieł. Niektórzy twórcy postanowili pójść tą drogą – świadoma anonimowość takich artystów jak Daft Punk czy Banksy pozwala ich twórczości mówić samej za siebie.

Tekst: Kaja Kurczuk

TU I TERAZ