Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Powstał pierwszy lek na samotność

Właśnie zakończyły się próby kliniczne pierwszego leku na samotność. Substancja zwana allopregnanolonem ma łagodzić nadmierną reakcję mózgu na stres i ból związany z odosobnieniem.
.get_the_title().

Skoro istnieją leki na bóle społeczne, takie jak depresja i lęk, to dlaczego nie ma nic na samotność? Miliony lat ewolucji zrobiły z nas stworzenia, które do życia potrzebują więzi społecznych. Samotność – jak głód czy pragnienie – to znak, by tych więzi szukać. Jednak to, co kiedyś było wystarczającym motywatorem, dziś stało się tępym, adaptacyjnym narzędziem, niedostosowanym do czasów i rzeczywistości. Technologia wyeliminowała konieczność i niedogodności związane z interakcją z innymi ludźmi. „Społeczeństwa zachodnie zdegradowały ludzką towarzyskość z konieczności do incydentu” – napisał w książce „Samotność” John Cacioppo, neurobiolog i badacz bólu społecznego. Ekrany zapewniają wygodny bufor.

Zamiast nawiązać rozmowę z osobą obok i ryzykować niezręczność, łatwiej jest po prostu spojrzeć w dół.

Fot. Timon Studler/unsplash

Ceną, jaką musimy płacić za tę wygodę i poczucie bezpieczeństwa, jest chroniczna samotność, która wpływa nie tylko na nasze samopoczucie, ale jest też poważnym zagrożeniem dla zdrowia (więcej o tym pisaliśmy tutaj). I choć badania potwierdziły już, że samotność jest chorobą ciała, nie tylko umysłu, w przeciwieństwie do innych bólów społecznych nie ma uznanej formy klinicznej. Jeszcze.

Zdaniem Ellen Hendriksen, psycholożki klinicznej specjalizującej się w lękach, w przyszłości samotność będzie diagnozowana i leczona.

Czy uleczalna? Tego jeszcze nie wiemy. Obecnie lęk społeczny jest uważany za zaburzenie tylko wtedy, gdy powoduje wystarczająco dużo stresu lub daje objawy, które zakłócają normalne funkcjonowanie. Zdaniem Hendriksen wiele osób, które cierpią z powodu samotności, spełniłoby te kryteria. – Może nazwiemy to syndromem izolacji społecznej – sugeruje Hendriksen.

Fot. Alisa Anton/unsplash

Pierwszym oficjalnym lekiem na tę właśnie „rodzącą się” chorobę, ma sporą szansę zostać neurosteroid – pregnenolon. Ogranicza on stres i łagodzi nadmierną czujność mózgu, która pojawia się, gdy dana osoba jest narażona na zagrożenia społeczne. Badanie z 2013 roku potwierdziło, że podawanie ludziom doustnych dawek pochodnej pregnenolonu, zwanej allopregnanolonem, ograniczało wpływ samotności na ciało migdałowate i wyspę, czyli regiony mózgu odpowiedzialne za wykrywanie zagrożenia, pamięć emocjonalną i przewidywanie nieprzyjemnych reakcji. Okazało się, że związek ten przeciwdziała niektórym zmianom biologicznym powodowanym przez izolację, jest dobrze tolerowany u ludzi i okazał się skuteczny w leczeniu depresji poporodowej (pod nazwą breksanolon). Niektóre leki przeciwdepresyjne zapewniają podobny efekt, ale wywołują niepożądane skutki uboczne, takie jak nudności, senność albo przeciwnie – bezsenność.

Celem leczenia pregnenolonem nie jest sprawienie, aby ludzie przestali czuć się samotni, ale zapobieganie zmianom, jakie samotność wywołuje w mózgu i ciele.

Gdybyśmy mogli z powodzeniem ograniczyć system alarmowy w umysłach samotnych osób, moglibyśmy skłonić je do ponownego połączenia z innymi, a nie wycofywania się z życia społecznego – mówi Stephanie Cacioppo, kierowniczka badań nad lekiem, którego próby kliniczne właśnie zostały zakończone (obecnie trwają analizy danych). Inny rozważanym obecnie narzędziem farmakologicznej walki z przewlekłą samotnością jest oksytocyna. „Ten uwalniany wskutek kontaktu fizycznego z drugim człowiekiem hormon, promuje zachowania prospołeczne, zaufanie oraz poczucie przynależności” – napisali autorzy badań opublikowanych w 2016 roku. Tymczasem Steve Cole, profesor UCLA School of Medicine, bada pod tym kątem beta-blokery. To leki nasercowe, opracowane w latach 60. Nie tylko hamują reakcję organizmu na adrenalinę. – Mogą również okazać się świetne w oddzieleniu psychologicznego doświadczenia zagrożenia społecznego i niepewności od jego biologicznych konsekwencji – twierdzi Cole. – Dzięki nim, nawet jeśli nie będziemy w stanie kontrolować poczucia samotności za pomocą leku ukierunkowanego na mózg, nadal będziemy w stanie chronić samotnych ludzi przed negatywnymi konsekwencjami zdrowotnymi. Oczywiście idea farmakologicznego sposobu radzenia sobie plagą samotności ma wielu krytyków. – Jesteśmy takim leczonym, odrętwiałym społeczeństwem – powiedziała Julia Bainbridge, pisarka i redaktorka, która w 2016 roku uruchomiła podcast “The Lonely Hour”, w całości poświęcony rozmowom o samotności. – Ludzkość podzielonego świata sama stawia przed sobą oczywiste bariery, w takiej sytuacji szukanie rozwiązania w farmacji nie pozwoli na zmiany u źródła tego problemu. Naukowcy chyba jednak zakładają, że od gruntownego zmieniania świata są inni, oni tymczasem będą skupiać się na poprawie zdrowia i łagodzeniu skutków społecznych bólów.

Tekst: AvdB

ZDROWIE