Zabawa w błocie i kontakt z robakami wspierają odporność dzieci

Rodzice nieraz z przerażeniem obserwują dzieci, które z radością taplają się w kałużach i za nic mają kolejne plany na ubraniach. Badania potwierdzają, że beztroska zabawa w błocie nie tylko pozytywnie wpływa na samopoczucie najmłodszych, ale także na układ odpornościowy, a tajemnica skrywa się w mikroorganizmach z gleby.
.get_the_title().

Od lat psychologowie wskazują na szereg korzyści płynących z zabawy na świeżym powietrzu – wśród naturalnych krajobrazów nasze systemy percepcyjne działają sprawniej i są prawidłowo stymulowane, dlatego spacer w lesie relaksuje nas bardziej niż wędrówka po mieście. Obserwacje ekspertów potwierdzają również, że znacznie lepiej koncentrujemy się, gdy otacza nas przyroda, dlatego częste przebywanie na łonie natury zaleca się szczególnie osobom z ADHD.

Badacze coraz odważniej sugerują, że nie powinniśmy ograniczać dzieciom kontaktu z brudem i od najmłodszych lat pozwalać im skakać po kałużach i taplać się w błocie – wcześniej takie rekomendacje były ostrożne z powodu obawy o zdrowie publiczne i tendencje do interpretowanie podobnych zaleceń, jako zachęta to niemycia rąk i niedbania o higienę.

Ugniatanie piasku czy robienie kulek z błota wskazane jest również z powodu integracji sensomotorycznej – takie zabawy pomagają dzieciom rozumieć sygnały płynące z ciała i radzić sobie z emocjami.

Okazuje się, że zabawa 'z brudem’ na świeżym powietrzu ma nie tylko szereg zalet psychologicznych i fizycznych w wymiarze lepszej kondycji i mniejszego ryzyka otyłości. Dochodzi do tego także dostęp do zróżnicowanych mikroorganizmów. Sekret tkwi w błocie.

Według najnowszych badań brud wyjątkowo dobrze wpływa na ludzką odporność – dzięki składnikom z gleby i błota układ odpornościowy ma szansę na wzmacnianie się, co w przyszłości może zaowocować zwiększoną odpornością na alergie, astmę, a nawet depresję i lęk.

Badacze podkreślają, że ci 'starzy przyjaciele’, czyli robaki i drobnoustroje, byli z nami przez całą ewolucyjną historię, w większości są nieszkodliwi i trenują nasz układ, żeby nie reagował przesadnie na potencjalnego wroga. Kluczowe są oczywiście organizmy niezakaźne, a nie te, które powodują choroby.

'Uważa się, że znaczna część zdrowej stymulacji, jaką zapewniają robaki, przechodzi przez układ trawienny – obecnie dobrze wiadomo, że przyjazne mikroby w jelitach mogą poprawić nasze zdrowie na wiele sposobów. Według włoskiego lekarza Michele Antonelliego, który badał, w jaki sposób terapia błotna wpływa na zdrowie, mogą również działać na naszą skórę i przez nią’ – czytamy w artykule BBC.

Specjaliści mówią, że u osób z chorobami skóry (AZS skóry czy łuszczycą) faktycznie zaobserwowano zubożałą obecność drobnoustrojów, co może wpływać na występowanie stanów zapalnych.

Co jednak najbardziej zaskakujące, przyjazne owady z natury mogą również łagodzić reakcję organizmu na stres. ’Ludzie, którzy większość swojego dzieciństwa spędzili na wsi, wykazują bardziej stonowaną reakcję na stresujące wydarzenia (np. wystąpienia publiczne), ze zmniejszoną ekspresją cząsteczek zapalnych, w porównaniu z tymi, którzy dorastali w miastach. Tak było nawet wtedy, gdy naukowcy kontrolowali inne czynniki – chociażby status społeczno-ekonomiczny’ – piszą Alessia Franco i David Robson w artykule dla BBC.

Wnioski te mają o tyle duże znaczenie, że przewlekły stres jest źródłem wielu schorzeń, w tym zwiększa ryzyko wystąpienia depresji. Specjaliści uspokajają, że nie oznacza to, że mamy okładać się teraz robakami, bo już kąpiele błotne i termalne, a także dotykanie liści i gleby mogą pozytywnie wpłynąć na zdrowie, ponieważ pomagają wzbogacić mikrobiomy skóry.

Tekst: AC
Zdjęcie: Kenny Eliason/Unsplash

ZDROWIE