Przez cały świat przechodzą fale upałów – w Indiach i Pakistanie na początku zeszłego miesiąca temperatura przekroczyła 50 stopni Celsjusza, we Francji termometry pokazywały niedawno aż 46 stopni, a w Polsce pobity został rekord najwyższej temperatury w czerwcu. Światowa Organizacja Meteorologiczna już teraz prognozuje, że ten rok będzie najgorętszym od czasu, kiedy zaczęto prowadzić pomiary, ale w przyszłości będzie jeszcze cieplej. Tymczasem obserwujemy niewesołe skutki ekstremalnych temperatur. W zeszłym miesiącu w Kalifornii odnotowano rekordową falę upałów – w Bodega Bay na południu stanu odczuwalna temperatura wynosiła nawet 37 stopni Celsjusza.

Jak mówi Jackie Sones, koordynatorka badań w rezerwacie morskim Bodega Bay, sprawiło to, że żyjące w zatoce małże żywcem ugotowały się w swoich skorupach.

Specjalistka podkreśla, że w efekcie było to największe masowe wymieranie małży w tym regionie od 15 lat.

Choć ci, którzy wybrali się do Bodega Bay, aby pospacerować brzegiem Pacyfiku, mogli się cieszyć jak na obecne warunki relatywnie niską temperaturą 27 stopni Celsjusza, to żyjące na skałach lub zagrzebane w piasku małże odczuwały nawet o 10 stopni wyższą temperaturę. Konsekwencje takiego gorąca były dla żyjących wewnątrz muszli skorupiaków dramatyczne. Sones podkreśla, że nie dotyczy to wyłącznie małży stacjonujących w tej zatoce, ale też tych, które żyły wzdłuż całego wybrzeża Kalifornii.

Trudno póki co powiedzieć, jakie będą długofalowe konsekwencje tego wydarzenia, ale specjalistka twierdzi, że nie można go zbagatelizować.

– Małże są jednym z fundamentalnych gatunków. Ich odpowiednikiem są drzewa w lesie – stanowią schronienie i siedlisko dla wielu zwierząt, więc kiedy wpłynie się na to siedlisko, konsekwencje poczuje także reszta tego złożonego systemu. Spodziewam się, że mogłoby to znacząco wpłynąć na cały region, pytanie brzmi tylko, czy ktoś to udokumentuje? – zastanawia się Sones.

Zdjęcie główne: Eater
Tekst: NS