Zajrzyj za kulisy opery wyreżyserowanej przez Marinę Abramović
Autorem fotografii do albumu jest włoski fotograf Marco Anelli, któremu udało się zajrzeć za kulisy powstawania opery (o której pisaliśmy tu). Anelli mógł więc przyjrzeć się procesowi twórczemu i metodom pracy artystki. Spojrzeniem tym starał się podzielić przy tworzeniu najnowszej publikacji.
„7 śmierci Marii Callas” to opera zainspirowana słynną śpiewaczką operową, jak i hołd złożony jej przez Abramović.
Postać Callas jest bowiem bardzo bliska sercu serbskiej artystki, która pierwszy raz usłyszała głos greckiej sopranistki w wieku 14 lat.
Oprócz tego, że Maria Callas nazywana była „primadonną stulecia”, wzbudzała ogromne zainteresowanie swoją osobą ze względu na burzliwe życie uczuciowe. Jej głośny romans z magnatem Aristotelisem Onasisem nie zakończył się dla śpiewaczki szczęśliwie – Callas rzekomo nigdy nie pogodziła się ze stratą kochanka (który zdecydował się poślubić Jackie Kennedy) i cierpiała z tego powodu aż do śmierci.
– Historia Marii Callas niezwykle mnie poruszyła – przyznała Abramović w jednym z wywiadów. – Przeszłam przez bardzo podobne doświadczenie złamanego serca. Ona zmarła, a ja nie – moja praca utrzymała mnie przy życiu. Zawsze chciałam odnieść się do tego problemu – śmierć z miłości istnieje. Każdy z nas kochał kiedyś tak bardzo, że chciał z tej miłości umrzeć. A jeśli akurat nie umieramy, kończymy ze złamanym sercem.
W operze śpiewacy reinterpretują melodramatyczne sceny śmierci różnych bohaterek wykonywane oryginalnie przez Callas. Towarzyszą im nagrania video z łudząco przypominająca słynną sopranistkę Abramović.
Artystka w końcu sama pojawia się na scenie, żeby odegrać ostatnią śmierć – śmierć samej Callas.
Niezwykle ważnym elementem całego projektu są również przepiękne, dopracowane w najmniejszym szczególe kostiumy, za które odpowiedzialny był sam dyrektor kreatywny marki Burberry, Riccardo Tisci.
Zdjęcie główne: Wilfried Hösl / Bavarian State Opera
Tekst: Agata Dawid