UE powinna jak najszybciej zliberalizować prawo dotyczące stosowania nowoczesnego GMO

Politycy europejscy zastanawiają się nad zmianą ograniczeń w sprawie genetycznych modyfikacji roślin. Powodem są susze, które od lat nawiedzają i będą nawiedzać kontynent europejski.
.get_the_title().

Doniesienia o suszach z każdym rokiem są coraz bardziej alarmujące. W całej Europie wysychają rzeki, płoną lasy, sucha gleba nie wchłania gwałtownych opadów, a rolnicy donoszą, że zebrane przez nich plony są znacznie niższe, niż oczekiwali.

Plony soi są o 15 procent niższe od średniej z pięciu lat, podczas gdy plony słonecznika spadły o 12 procent. Łańcuchy dostaw są już napięte z powodu wojny na Ukrainie, więc luki w europejskim systemie żywnościowym są wyjątkowo prawdopodobne – wired.co.uk.

Widmo głodu skierowało uwagę polityków na europejskie prawo dotyczące edycji genowej (gene-edited crops) i modyfikacji roślin (GMO). Warto podkreślić, że Unia Europejska ma jedne z najbardziej restrykcyjnych ograniczeń w tym zakresie. W lipcu włoski poseł zwrócił uwagę, że biorąc pod uwagę obecną sytuacją, należy ponownie rozpatrzyć korzystanie z nowych technik biotechnologii, które pomogłyby stworzyć rośliny odporne na szkodniki i niesprzyjające warunki pogodowe. Nie bez powodu to właśnie Włosi wyszli z tą inicjatywą – ich kraj w tym roku borykał się z ekstremalnymi zjawiskami, które destrukcyjnie wpłynęły na rolnictwo.

Obecnie w granicach Unii Europejskiej uprawiana jest jedna odmiana kukurydzy zmodyfikowanej. Dla porównania: w USA 90 procent kukurydzy i soi to GMO. Politycy zwracają jednak uwagę na nowszą metodę, jaką jest edycja genów (więcej pisaliśmy o tym tutaj). Polega na bezpośredniej edycji genomu organizmu, a nie na wstawianiu genów z innego gatunku – w 2018 roku Europejski Trybunał Sprawiedliwości uznał, że działanie to powinno być regulowane na podobnych zasadach, co GMO. Teraz jednak może się to zmienić.’Komisja zdała sobie sprawę, że decyzja Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości nie była oparta na podstawach naukowych. Była oparta na prawie, ale nie na nauce’ – mówi profesor Cathie Martin.

Dodatkowo Komisja Europejska przyznała, że uprawy edytowane genetycznie mogą pomóc państwom UE w osiągnięciu celów zrównoważonego rozwoju i bezpieczeństwa żywnościowego.

Nowe przepisy miałyby dotyczyć tylko upraw edytowanych, a nie GMO, co jest o tyle istotne, że główne zboża (pszenica i jęczmień) uprawiane w Europie nie mają swoich wersji edytowanych, a jedynie modyfikowane – pszenica odporna na suszę została już zatwierdzona w Argentynie. Eksperci przewidują, że jeżeli UE zdecyduje się na zmianę prawa, to na nasze rynki trafią na początku edytowane owoce i warzywa.

Komisji Europejskiej stanowczo sprzeciwiają się takie grupy jak Greenpeace i Slow Food – organizacja promująca lokalną i tradycyjną kuchnię w UE. Jeśli ma nastąpić zmiana rozporządzenia, komisja będzie musiała przekonać Radę Europejską, a następnie ustawa zostanie poddana pod głosowanie w Parlamencie Europejskim. W bloku o tak silnych tradycjach żywieniowych prawdopodobnie pojawi się duży opór wobec nowych zasad dotyczących upraw edytowanych genetycznie – wskazuje wired.co.uk.

Zdjęcie główne: Markus Spiske/Unsplash
Tekst: AC
Źródło: wired.co.uk

TU I TERAZ