Wolontariuszom z Palucha udało się wywalczyć etapowe otwieranie schroniska, czyli powrót do ukochanych podopiecznych
Kilka miesięcy temu ze Schroniska „Na Paluchu” płynęły dobre wieści. Okazało się, że 2019 rok był dużym sukcesem adopcyjnym, bo nowe domy znalazło aż 1787 psów i 1184 koty. Niestety, pandemia przerwała dobrą passę. Choć z całego świata płyną doniesienia, że ludzie chętnie adoptują zwierzęta ze schronisk, żeby walczyć z samotnością podczas lockdownu, to jednak w praktyce proces ten był mocno utrudniony w warszawskim schronisku.
Z powodu COVID-19 15 marca drzwi Palucha zostały zamknięte nie tylko dla gości, ale i wolontariuszy, którzy od początku wiedzieli, jak źle to wpływa na zwierzęta i ich szansę na adopcję.
Dzięki zorganizowanemu 12 maja protestowi udało się im wywalczyć powrót do potrzebujących ich podopiecznych.
W Schronisku „Na Paluchu” działa grupa ok. 300 wolontariuszy, którzy pojawiają się tam na zmianę i wspierają pracowników w bieżącej pracy. Zwierzęta mogą liczyć na spacery, które są konieczne do zachowania zdrowia. Ponadto po stronie wolontariuszy leży ogrom pracy socjalizacyjnej psów i kotów, dzięki której są one szybciej gotowe do adopcji. Ich działania to także niezbędny element nadzoru społecznego, dzięki któremu psy i koty mogą liczyć na godny los. Jeśli ktoś zechce przygarnąć zwierzę, to pod okiem wolontariuszy ma szansę je najpierw poznać, a ci mogą ocenić, czy podopieczny trafia we właściwe ręce.
Po lockdownie ok. 372 przebywającymi w schronisku psami zajmowało się 9 opiekunów, co oznaczało że każdy z nich musiał doglądać ponad 40 zwierząt.
Mimo najlepszych chęci i ciężkiej pracy, nie da się zrobić więcej ponad zatroszczenie się o absolutnie podstawowe potrzeby zwierząt.
Wolontariusze oczywiście rozumieli powagę i niebezpieczeństwo sytuacji, z którą mierzy się teraz świat.
Biorąc jednak pod uwagę wielkość terenu schroniska i gotowość zachowania wszelkich zasad bezpieczeństwa, wiedzieli, że ich powrót na Paluch jest i konieczny, i możliwy.
Zwłaszcza że na pracę wolontariuszy zdążyły otworzyć się wcześniej schroniska w Olsztynie, Koszalinie, Ostrowi Mazowieckiej, Krakowie czy w Płocku. Podczas gdy od 4 maja rząd luzował obostrzenia, dotyczące chociażby galerii handlowych, na powrót chociażby trzech wolontariuszy na czterohektarowy obszar schroniska nadal nie było zgody.
„Jest wiele osób zainteresowanych adopcją Obecność wolontariuszy w Schronisku to zwielokrotniona szansa na bezpieczny wybór domu dla każdego psa czy kota. W obecnej sytuacji część zwierząt, wymagających większej uwagi, szczególnych warunków oraz dłuższego procesu adopcyjnego, jest niejako uwięziona w Schronisku bez szans na adopcję” – czytamy w oświadczeniu wolontariuszy. Na szczęście w tym tygodniu sprawy w końcu przybrały właściwy obrót, choć minie jeszcze trochę czasu, zanim schronisko będzie funkcjonowało normalnie. Jego odmrażanie ma się odbywać etapami. Po proteście zorganizowanym 12 maja na placu Bankowym, władze miasta zezwoliły na działania 5 opiekunów psów na terenie schroniska i 5 poza terenem.
Dzięki temu zostaną wznowione spacery przedadopcyjne, które umożliwią chętnym poznawanie zwierząt.
Do opieki nad kotami zostanie przydzielonych dwóch wolontariuszy tygodniowo.
Na koniec jeszcze ważna informacja dla osób, które chciałyby wesprzeć schronisko darami: w pierwszym etapie luzowania obostrzeń przyjmowane są tylko karmy w oryginalnych opakowaniach.
Źródło zdjęcia głównego: Anoir Chafik/Unsplash
Tekst: KD