Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Bóg jako czarna kobieta? Ciemnoskóra Wenus? Poznajcie malarstwo Harmonii Rosales

Afrokubańska artystka walczy swoimi pracami z dominacją białego człowieka w sztuce.
.get_the_title().

W ostatnich latach bardzo widocznym trendem stało się w kulturze i wielu mediach wręcz nadmierne eksploatowanie wątku mniejszości etnicznych i swoiste pisanie historii na nowo. Z najbardziej jaskrawych przykładów, warto przywołać chociażby jeszcze świeży muzyczny ranking Pitchforka podsumowujący lata 80., gdzie wektor, dość gwałtownie, przesunięto na ciemnoskórych artystów jako tych najbardziej wpływowych. Na opiniotwórczym serwisie od dawna można zresztą zauważyć wyraźny zwrot ku hip-hopowi czy r&b kosztem pozostałych gatunków. Innym niezwykle popularnym zabiegiem, tym razem kinowym i będącym przeciwieństwem tzw. whitewashingu, jest obsadzanie aktorów o egzotycznym pochodzeniu (w myśl poprawności politycznej lub wzbudzenia kontrowersji i marketingowego szumu) w często nie do końca naturalnych dla nich rolach. Nasz internet żyje ostatnio realizowaną przez Netflix ekranizacją „Wiedźmina”, gdzie do roli Ciri wybrano dość nietypową jak na książkową charakterystykę bohaterki aktorkę. W efekcie pojawiła się nawet… petycja w sprawie koloru jej skóry. Na dole tekstu znajdziecie kilka memów celnie ilustrujących wywołaną tendencję, zaś teraz poświęćmy wreszcie kilka słów Harmonii Rosales, której malarska twórczość stanowi wręcz emanację zasygnalizowanego trendu.

Afrokubańska artystka, której wystawa pt. „New World Consciousness” odbywa się właśnie w nowojorskiej galerii RJD, postanowiła w jej ramach zupełnie zredefiniować malarski kanon.

Zdominowane przez białe (i najczęściej męskie) postaci kultowe obrazy Michała Anioła czy Sandro Botticellego przekształciła więc ona tak, by ich bohaterkami uczynić ciemnoskóre kobiety. A że umiejętności Rosales odmówić nie sposób, efekt prezentuje się naprawdę ciekawie.

Od kiedy tylko historia zaczęła być dokumentowana, religia i władza idą ręka w rękę – mówi autorka o kierujących nią motywacjach.

Ciekawym wątkiem w twórczości Rosales jest też zespolenie w jedną osobę Marii i Ewy.

Malarka nie deprecjonuje zdecydowanie bardziej „liberalnych” cech tej drugiej (ciekawość, otwartość, działanie wbrew zasadom), ba, wręcz ją gloryfikuje, podkreślając, że nikt z nas nie jest perfekcyjny, co oczywiście mocno wzburzyło wiele osób wierzących. Ten efekt lawiny dobrze widać w komentarzach i dyskusjach na Instagramie Rosales.

Poprzez tworzenie pozytywnych dzieł sztuki, na których pojawiają się czarne kobiety, czyli kompletnie odmienny obrazek od tego, do jakiego przez wieki przywykliśmy, możemy rozpocząć dekonstrukcję naszych struktur władzy – dodaje artystka.

Podoba się wam jej przesłanie?

Na rozluźnienie, zgodnie z obietnicą, kilka memów w związku z bieżącymi perypetiami Netflixa.

fot. reddit

Tekst: WM

TU I TERAZ